Minął już tydzień od rozegrania finałów ECT3, ten dzień był niesamowity, więc postanowiłem wam go opisać z mojego POVu.
Zacznę może od wydarzeń trochę wczesniejszych. Jak wiele osób wie tydzień wcześniej byłem w Łodzi (mecz z WaR, Łódź invite i te klimaty), grałem z cafe urinalu.
Później dość dużo opowiadałem Sh1eldeRowi o tym jak to się gra na pingu 20 itp. Kiedy usłyszeliśmy, że mecz MUSI być rozegrany od 19 trochę się podłamaliśmy ponieważ
jak wiele osób wie TPSA nie pozwala nam na granie o tak wczesnej porze. Dwa dni przed samym finałem shr wpadł na genialny pomysł.
shr: "A moze tak pójdziemy do cafe?" [genialne prawda?]
slv: "Tak tak, zapomniałeś gdzie mieszkamy (u nas jak cafe ma dobre kompy to ma słabe łącze i na odwrót)... najbliższa dobra cafe jest w Łodzi!"
shr: "No to jedźmy do Łodzi"
No i pojechaliśmy. Musiałem coś wymyślić czemu jade drugi tydzień z rzędu do Łodzi, więc powiedziałem rodzicom, że "te mistrzostwa Polski mają sponsora i załatwił finał na LAN" :).
ShR tym razem nie miał żadnych problemów, co więcej jego rodzice myśleli, że to będzie TA DZISIEJSZA niedziela i chcieli zwolnić go ze szkoły w poniedziałek :>.
Wyjechaliśmy około 12 w niedzielę i około 14:15 byliśmy już na dworcu w Łodzi gdzie czekali na nas lop i sechu. Poszliśmy do cafe gdzie shr poznał finsa i viltza (ja znałem ich tydzień dłużej :P) i około godziny czekaliśmy na wolne komputery. Przez ten czas Sh1eldeR rozdał wszystkim graczom CZACHARY |CZACHAROX 8-=|, a eke-coachowi BUDDE |BUDDOROX|. Wiecie... muszą się amulety zaklimatyzować. Na paru kompach ktoś skasował Q3, więc musieliśmy uzupełnić wszystkie braki, ustalić na której wersji dm14tmp gramy (miałem tą z miba, więc ta wybraliśmy) i rozpoczęliśmy treningi.
Jako, że zajęliśmy miejsca na kompach po finsie i viltzu to zostało nas 6 do gry. Ustaliliśmy, że pogramy sobie tylko na dm14, ponieważ nigdy wcześniej tam razem nie graliśmy. To całe 3v3 na tej mapie okazało się jednym wielkim ffa (Sh1eldeR i eke fajnie spadali z powerupami :>>), więc po prostu postanowiliśmy odwiedzić MiB i poczekać na nasze kochane gp. Tutaj trochę pograliśmy przeciwko kertalowi, baksowi, qbiemu i kingowi. Taki mały warmupik w którym nie wiem czemu baKs nazwał mnie slavolotem :]]. Mecze miały zostać rozegrane w systemie Best Of 5, zamiast dwa razy Best Of 3. Wg mnie lepiej sprawdziło to który klan jest lepszy na jakiej mapie, ponieważ w dwóch Best Of 3 istniała możliwość, że zagrali byśmy dwa razy te same 3 mapy, a tak to trzeba było dać z siebie wszystko na wszystkich pięciu mapach. Kiedy tylko gp się pojawiło king zavotował dm14 i ...
... i okazało się, że zgranie dm14tmp z mojej płyty było całkiem dobrym posunięciem, ponieważ wszyscy oprócz urinalu (łącznie z baksem, GTV i całym gp) i kinga wylecieli z powodu braku mapy. Trochę sobie poczekaliśmy (nie miał kto nam przyznać w/o, bo baKsa też nie było :PPP) i w końcu mecz się rozpoczął. Sh1eldeR i eke mieli pilnować LG i Quada, a sechu z lopem mieli zająć się dolnym RL'em. Nie za bardzo nam to wychodziło (tylko shr stał gdzie powinien, ale to chyba z lenistwa :P), graliśmy bardzo słabo taktycznie i tylko fakt iż gp nie miało tam zbyt dużych doświadczeń uchronił nas przed większa porażką. Najlepszym taktycznym zagraniem było odpuszczenie sobie 5 quada z rzędu i pójście po BS czym kompletnie zaskoczyliśmy gp. Nie wiem czemu nie powtórzyliśmy tego później. lop przed meczem powiedział nam, że ważniejszy jest BS niż Quad, więc chociaż raz zastosowaliśmy się do tego :q. Oczywiście nie graliśmy tutaj ot tak sobie. Mieliśmy pewną tajną broń, asa w rękawie, Człowieka Komara. Mieliśmy nie ujawniać tego nikomu, ale wobec kiepskiego wyniku widzieliśmy w tym ostatnią szansę. Przy którymś z kolei QUADZIE wysłaliśmy eke do BS'a (spawn quada i bsa był mniej więcej podobny). gp wzięło BS'a, a sprytny eke przyczaił się na niego w dolnym RL'u, przyłożył mu 5 (PIĘĆ!!!) razy z gauntleta (kasteta) i uciekł :]. BS musiał być conieco napakowany, ponieważ eke zabrał mu 125 hp, a tamten nadal sprawiał wrażenie całkiem napakowanego. Tego śmiechu w cafe gdy eke krzyczał "ale mu dowaliłem, 5 razy z kasteta i mnie nie ma" po prostu nie da się opisać. Mecz ten dość mocno przegraliśmy. baKs zavotował pro-q3dm6.
Tutaj spodziewaliśmy się bardzo bardzo ostrej walki. Zagrał skład lop, krop, sechu i Sh1eldeR. W założeniach mieliśmy pilnować we 2 RA i we 2 RL. Jako, że nie ma meczu idealnego to nasza gra troche odbiegała od wcześniejszych ustaleń, ale wychodziło nam to całkiem nieźle. Na tej mapie w Polsce gra się najczęściej (niestety), więc każdy jest tu dość ograny. Ten mecz był dla jednego z nas najgłośniejszym meczem całego finału. Mowa o Sh1eldeRze. Za którymś razem ciężko się wkurzył na któregoś z gpków i goniąc go z LG wkurzył się jeszcze bardziej ponieważ nic mu nie wchodziło... nagle w cafe rozbrzmiał donośny głos shr : "NO ZDYYYYYYYYYYYCHAJ K********!!!". Ponownie cała cafe wybuchnęła śmiechem kiedy do shr podszedł właściciel gralni i prosił go o zachowanie ciszy. Do ciekawszych akcji należała także odbijanie RA by shr. Wpadł on tam z RG, zabił jednego wroga i zaczął wrzeszczeć o wsparcie. Zrailował drugiego, wziął jego RL, zabił trzeciego który wskoczył i potem ładnym mid-air-rocketem odpalonym podczas ucieczki (skok z RA na średni poziom) zabił czwartego gpka tylko po to aby w całkiem ładnym stylu pocałować posadzke... cratered. W tym momencie eke krzyczy "no nie, a ten sie jeszcze połamał", odpowiedź Sh1eldeRa była natychmiastowa "zabiłem 4, czego ode mnie chcesz, mam jeszcze latać?". Albo moment w którym na RA zginęło dwóch naszych, eke krzyczy "shr nie idz tam!!! tam jest railer!!!". Sh1eldeR myślał, że railer jest na RG i kampuje RA, więc chciał porządzic, wyskoczył obrócony w stronę RG, ale mocno się zdziwił gdy to on pierwszy dostał raila... od strony RL :). Ogólne podniecenie wśród widzów wywołała także akcja lopa, który jak potem opowiadali zrailował 3 gpków w LG, a czwarty zwątpił i uciekł :>. Pewnie się domyślacie co było dalej... baKs zavotował dm7 :].
Jak wiadomo na dm7 najlepszą taktyką jest mocne trzymanie RA, ale tam trzeba mieć bardzo dobrego raila, którego w naszym mniemaniu miało gp, a nam tego troche brakowało (sechu nie w formie :P). Wymyśliliśmy, więc ze najlepszym wyjściem będzie zamknąć gp na RA. Zajęliśmy pozycje na RL i MH. Na RA wchodziliśmy tylko od czasu do czasu gdy nikogo nie było i próbowaliśmy go bronić aby sprawić wrażenie, że nam też na tej pozycji zależy. W razie czego rozbiegaliśmy się na nasze właściwe pozycje. Skutkiem tego było uszkodzenie graczy green power nie ponosząc prawie żadnych strat. Udowodniliśmy, że umiemy sobie pomagać w chwili gdy secha gonił dość mocny wróg. Sechu zaczął krzyczeć o pomoc uciekając od RLa na dół do SSG. Ku jego zdziwieniu pozostała 3 urinalu nie pozostawiła go samego wskutek czego gracz gp został otoczony przez 4 naszych. Inna ciekawa akcja była kiedy to czekaliśmy na quada. Sh1eldeR obstawił wyjście przy MH, lop od Quada i SSG, a eke zajął się drugim wyjściem od MH. Co robił sechu? Stał przy wejściu od RL'a jednak cały czas patrzał na wyjście od MH. Czemu? Też go o to spytaliśmy. Krzyknął, że oni i tak jak zawsze wyjdą tam gdzie stoi shr (nie chodziło mu o miejsce tylko o obecność SyHyRy)... i miał racje :]. Jedna z osób, które zawsze podziwiałem za pewność siebie i poczucie humoru dała o sobie znać na końcu tego meczu. Minute przed końcem gdy gp brakowało do nas już tylko 10 fragów krzyknąłem "NIE SPAWNOWAĆ SIĘ!!!!!" na co lop spokojnie odpowiedział "po co? przecież jeszcze można sporo fragów nabić". Za co jeszcze go podziwiam to to, że nie jest gołosłowny. Od tej pory więcej fragów zdobyliśmy niż straciliśmy.
Przyszedł czas na mapę na której ja oraz cały urinal czujemy się bardzo pewnie. Pierwszy mój mecz w finale. Sechu i lop mieli za zadanie kontrolować RG, a ja i Sh1eldeR zajęliśmy się weak RL. gp miało bardzo podobną taktyke i nasi panowie pilnujący RG mieli spore problemy aby się tam dostać w skutek czego mocno się pogubiliśmy w grze. Nie mogliśmy znaleźć sposobu na zakoszenie quada ani odbicie raila. Dostawaliśmy 15-20 fragami co było dla nas wielką porażką, ponieważ to w końcu nasza najlepsza mapa. Około 15 minuty zmniejszyliśmy przewagę do 5 fragów. Dużo było nerwów, ja który zawsze mocno przeżywałem takie rzeczy uspakajałem chłopaków krzycząc "dobra, bądźcie cicho, grajcie, musimy to wygrać" itp. Mimo wszystko przez całe 5 minut nie udalo nam się dogonić gp i mecz zakończył się 3 fragową różnicą. Zapewne green power dostało powera, ponieważ przegranie tego meczu kończyłoby ich grę i nie dali się. Jak zwykle nie zabrakło humorystycznych sytuacji. W połowie meczu sechu zaczął krzyczeć "no nic mi nie wchodziiiiiii... jak my możemy tu przegrywać, jak przegramy to ide się wieszać". Gdy gp zrobiło pause okazało się, że sechu ma Raila 66% (jak już mówiłem jest nie w formie :P). Inna fajna sytuacja to moja walka z mayhot1xem przy shardach obok QUADA. Obaj mieliśmy RL'e. Strzelaliśmy każdy w inną ścianę (nie mam pojęcia co chcieliśmy osiągnąć) aż w końcu się zmobilizowałem i przyłożyłem mu prosto pomiędzy oczy. Wszystko byłoby ok gdyby nie fakt, że sam się trochę rozerwałem (no co... nie chciałem być aż tak spięty) ;]. Trochę podłamani przegraną oczekiwaliśmy na drugą mapę na której prawie wcale nie trenujemy, czyli osp6, która to miała zadecydować o wyniku całego spotkania.
Ospdm6 - mapa której nie lubię, myślę, że nie umiem tam grać. Połowa ludzi grających w meczu decydującym o mistrzostwie (a także w meczu z aod) podziela moje zdanie. Jednak to właśnie ta mapa, nie wiadomo czemu, zawsze nas ratuje. Mieliśmy małe problemy z kropem, który to miał nam pomóc, a skończył mu się czas. Nie mieliśmy ani chwili, więc nie mógł przenieść się na mojego kompa, a na jego blaszaka czychali już gracze WCIII (chyba)... dosłownie błagałem ich aby dali nam jeszcze 20 minut. Dość uparci byli "my też byśmy chcieli sobie pograć". Dopiero gdy zaproponowałem aby zajęli mój komp na ten czas stwierdzili, że właściwie to mogą nam dać te 20 minut (kompa ode mnie nie wzieli). Przed samym początkiem meczu podrzuciłem kropowi mojego czachara, ponieważ mógł się przydać. Gdy już każdy z nas miał gdzie siedzieć zaczął się ostateczny pojedynek. Rozpoczęliśmy bardzo pewnie, zajęliśmy RA i RL, zdobyliśmy mocne prowadzenie. Rozmawiałem wtedy z eke i tylko błagaliśmy w myślach, aby tego nie stracili tak jak w meczu z AoD. Chłopaki trzymali się bardzo mocno, obstawiali dobrze Quada. Do quada wchodziliśmy nie wszyscy razem, a po kolei co dawało nadzieje, że nie zginiemy wszyscy na raz :Q. Jeśli chodzi o samą taktyczną stronę gry to nie mam tutaj nic do zarzucenia, chłopaki ostro trzymali się założeń i wszystko szło pięknie. Nie byłbym sobą gdybym nie napisał wszystkich bardziej humorystycznych aspektów tego meczu. Parę osób z cafe śmiało się z shr, że często używa tu granatnika. "spoko spoko, macie coś do mojego GL?" tak brzmiała jego odpowiedz na te zarzuty... coniektórzy już się przekonali, że nawet ta broń potrafi być groźna (pozdro nikon :P). Jeśli ktoś często gra z shr to wie, że zgarnia on bardzo mało Quadów, ale jak już zgarnie to jest to najbardziej obleśny quad w meczu. Tak się stało, że zgarnął on to niebieskie cacko po czym oberwał tak, że zostało mu 1 hp. Szybko polecial sprawdzić czy nie ma zielonych hp - nie było, potem do MH - nie było, +50 przy SG i RAILU - nie było, YA - nie było. Zgarnął raila, zrailował jednego z gp po czym znowu szukał hp. Zabawne, że najbliższa apteczka pojawiła się dokładnie w momencie kiedy skończył się quad, a zaraz potem YA było już gotowe do wzięcia. Druga śmieszna sytuacja także związana była z quadem. sechu miał bardzo mało hp, więc zaczął krzyczeć "lop kur** chodź do tego quada, bierz quada". Lop zdaje się, że to usłyszał, przybiegł, wziął quada i pobiegł fragować. Nic w tym dziwnego gdyby nie to, że sechu nie przestał krzyczeć "lop kurde, czemu nie wziąłeś tego quada? zaraz mnie zabiją". "Cicho bądź! Przecież mam tego quada!" :).
Wielka była radość kiedy okazało się, że naszemu zwycięstwu już nic nie zagraża. Wszyscy podskoczyli do góry, zaczęliśmy sobie gratulować, to samo zrobili kibice. Sławek podszedł do mnie, podał mi kubeczki i kazał rozpakować. Spojrzałem na niego podejrzliwie "czyżbyś miał to co myślę, że masz?" - spytałem. Po chwili z torby wyjął szampana... całkiem dobrego i wspólnie wznieśliśmy toast (brzmi jak tost :P). Jeśli miałbym oddać nasze poświęcenie to dodałbym, że przed rozpoczęciem meczu na dm14 oddałem sechowi własną koszule, bo mu zimno było :>. Wyszlismy na dwór zrobić kilka fotek klanowych. Uparty sławek drugi tydzień z rzędu odmówił nam wspólnej fotki, a szkoda. Wyraźnie rozbawieni postanowiliśmy "w końcu iść na piwo". Trochę podziałaliśmy na nerwy sprzedawczyni, ponieważ zamykali za 5 minut, a my zamiast zamawiać zaczęliśmy znowu rozmawiać o meczu. PIerwszy zamawiał sechu:
- dwie warki poproszę.
Potem ja:
- to ja też dwie WaRki.
Sprzedawczyni spojrzała na nas z wyrzutem (przecież mogliśmy jej od razu powiedzieć, że chcemy 4). shr spojrzał na mnie pytająco "a mi cholera jasna kupiłeś?"
- A to niech będą jeszcze dwie.
Westchnęła głośno, podała co trzeba i chyba oczekiwała, że już sobie pójdziemy gdy lop wyjął portfel i z uśmiechem na twarzy:
- Mógłbym prosic o dwie zimne Warki?
Wybuchnęliśmy śmiechem i poszliśmy spowrotem do cafe. Tam wypiliśmy nasze piwka, a sławek zaczął pisać newsa na orga. Postanowiłem, że od razu wrzucę demka i dam mu linki, ale tak się spieszyłem, że spieprzyłem totalnie CAŁY DZIAŁ WARS :).
Zagrałem pare dueli z shr, eke i lopem. Nawet dobrze mi szło (no oprócz meczu z lopem na t2... :]). The funniest player tego wieczoru bezpardonowo został eke kiedy obserwowaliśmy go podczas gry TDM na mibie. Strzela do kogoś z PG i na głos
-ciiuu-ciuuuu-ciuuuuuu! -jeeee zabilem ich!
-ej eke to nie ty, ty nikogo nie zabiles! to tamten ci 3 fragi wysepil
-taaak? ah.....
-te, a wez mu wprykaj z shotguna
-[JEBS]
90% śrutu w kolesia plecach :). Później eke stał na RA i widząc kolege z teamu stojącego na +50 zaczął mu puszczać pojedyńcze kulki z PG. Ale było śmiechu jak koleś zabawnie przesuwał się raz w prawo raz w lewo. Ogólnie eke zagrał na maxa jajcarsko i to po prostu trzebabyło zobaczyć.
Około godziny 5 lop poszedł do domu, a o 6 eke i sechu. Ja i shr zostaliśmy w cafe. Spaliśmy tam do około 8 i poszliśmy na autobus. Czy opłacało się jechać taki kawał na jeden "głupi mecz"? Zdecydowanie tak. Wygraliśmy, poznaliśmy się lepiej, posmakowaliśmy TDM z jednej cafe na dobrym łączu. Tak to mniej więcej wyglądało z naszej strony, impreza po prostu super. Życzę czegoś takiego każdemu klanowi.
Wszystkie te śmieszne akcje z meczów są na demkach, więc gorąco polecam. A fotki z obu zjazdów już niedługo.
pushek | 2003-01-05 17:39:19
moze pani p[odac jeszcze dwie zimne warki? ;dd
#629958
SL4VE | 2003-01-05 17:42:10
byś musiał potem zobaczyć shr jak grał, a w okół niego 8 puszek :> To mi przypomnia harpagana ze zjazdu AoD :)
#629959
ur!mepl | 2003-01-05 18:03:48
no to ja poprosze zielonego LECHA :DDD
btw... nie mogliscie se jakiegos lepszego winka sprezentowac ? :PPP
#629965
SL4VE | 2003-01-05 18:18:04
po co? przeciez sławek szampana miał :), a my mielismy ochote na piwko :)
#629968
ur!mepl | 2003-01-05 18:37:05
hehe :DD
tylko pomysl... czerwone wytrawne winko (polslodkie)
kosztujace wiecej niz 10zl...
niebo w gebie :PPP
#629974
SL4VE | 2003-01-05 18:43:20
szampan drozszy niz 11 zlotych... mmmmmmmm :P
#629976
nita | 2003-01-05 19:08:00
pil ktos keidys taniego szampana po dobrym piwie? :D nie smakuje co ? :D
#629981
Rozz | 2003-01-05 19:54:40
No ladnie, mozna pozazdroscic.
Ale czym do diabla jest czachar? :)
#629988
SL4VE | 2003-01-05 20:21:29
heh... czachar -> czacharox -> czacha rox.
Czachar to taka figurka w kształcie czaszki. Sh1eldeR zawsze przywozi sobie jedną z jakieś wycieczki albo rodzice mu przywożą. Z kupowaniem czachara związany jest cały rytuał, którego nie będę tutaj opisywał (nei wiem czy moge ;p).
Cała historia z czarodziejską mocą czacharów rozpoczęła się na turnieju w Koninie na którym po raz pierwszy pojawił się czacharox shr i buddarox KaM1kAzE (brat shr, juz nie gra).
Później L1ghtn1ng znalazł na strychu innego czacharoxa. Podobna do czachy shr, ale czarna (murzyn?) z bialym irokezem. Jak się okazało strasznie wredna. W ten dzień w Koninie popsuła się pogoda i zaczynało padać za każdym razem kiedy L1ghtn1ng siadał do kompa. Musiał ją schować na strych do tej skrzyni co ją w niej znalazł, bo byśmy mieli powódź.
Prawdziwą moc zabobonów i czacharów poznaliśmy dopiero na turnieju w Sieradzu gdzie odegrały one zasadniczą rolę.
Pierwsza dziwna rzecz wydarzyła się kiedy L1ghtn1ng usiadł przy jednym z kompów i postawił na monitorze swoją czaszkę. Nie uwierzycie (sknerus, eke, lop, akira, ortho tam byli to moga potwierdzic), ale w kompie coś się spieprzylo, ze do konca turnieju nie chciał się włączyć, coś jakby się dysk sformatował. Później podkładaliśmy tą czaszkę akirze, który mocno kopał kamikaze :P, ale już było za późnol
Sh1eldeR przegrywał z eke 8:0. Ja i kamikaze przez caly czas trzymalismy kciuki. Byście widzieli ekran shr jak mu kursor skakał "NIE DENERWUJ SIE!" - "NIE MOGE!!!!!!!!!" :P. Anyways przestaliśmy trzymać kciuki, ja usiadłem, a kamikaze stał nadal (trzymał w ręku butelkę wody mineralnej). Sh1eldeR zabił eke ładnym LG poczym odrobił stratę i wygrał spotkanie 9:8.
Dramatyczne spotkanie było także pomiędzy Sh1eldeRem a orthem także na pro-q3dm6. Tutaj shr szło przeciętnie, aż zajarzyliśmy z kamikaze, ze musimy przestać trzymać kciuki i ja musze usiąść, a on wziąść butelke mineralki do ręki. Byście widzieli jak się ludzie na nas patrzyli jak sęmpiłem od kogoś krzesło :P. Dzięki temu Sh1eldeR zaczął mocniej wygrywać i znowu zwyciężył.
Ostatni mecz Sh1eldeR vs ortho (finał) był na pro-q3tourney4, gdzie zmontowaliśmy czacharo-buddo-combo-roxa! Budda KaM1kAzE miał dość cienką głowę, a czachar shr miał DZIURE OD SPODU (bez skojarzeń) w którą akurat wchodziła głowa buddy (ciekawe widoki co? :P). Sh1eldeR zownowal ortha na pro-t4. =]
Raz był przypadek kiedy to czachar teleportował się z monitora shr do jego pokoju na biurko :o.
Ja mam dwa czachary... jeden do taki czarny irokez, a drugi biały żołnierz (szeregowiec ryan :P). Kiedy przywiozłem żołnierza długo szukałem dla niego miejsca aby ten się nie gryzł z irokezem, bo przez to grać nie mogłem.
Najgorszy czachar jednak nie był to czachar L1ghtn1nga. Na mikołajki dostałem od kumpla taki mały posążek... nie samą czachę tylko kościotrupa z kosą (śmierć). Przyniosłem go do domu i że na monitorze leży irokez to postawiłem ją obok monitora. Historia jak w Sieradzu - kompa nie da się włączyć. Przestawiłem na półkę koło łóżka, komp ruszył, ale zacząłem lamić jak głupi. Po dwóch dniach przestawiłem go na szafę od ubrań, która stoi za mną... zacząłem grać jak dawniej. Następnego dnia rano wchodzę na orga i czytam newsa "szajbus RIP". (TO NIE JEST SZYDERA ZE SMIERCI, TO SĄ FAKTY). Następnego dnia dostałem kosza od panienki i pokłociłem się z paroma osobami, dostałem pare marnych ocen [m.in. z polskiego], więc postanowiłem spalić czachara (zapomniałem dodać, że ta figurka była z wosku), bo jakbym go po prostu wywalił to mógłby się zemścić. Podczas spalania udało mi się znaleźć pracę na polski. Następnego dnia pogodziłem się z paroma osobami.
Taka jest moc czacharów. Jeśli ktoś uważa, że to co napisałem to bzdura to niech spyta Sh1eldeRa.
#629999
baxowy | 2003-01-05 21:09:44
slavolot postarales sie ;) GW
#630010
BobeK | 2003-01-05 21:15:45
:-)
#630014
gacU | 2003-01-05 21:25:33
100 mb tekstu :D
#630019
SL4VE | 2003-01-05 21:52:00
kolumna 14,3 kb, komentarz 3,66kb... jeszcze jakies pytania? :q
#630030
yurson | 2003-01-05 22:09:12
:O.
#630035
ognos | 2003-01-06 22:51:46
ql :]
a ja kogo mam slv spalic? :))
#630059
slawek | 2003-01-07 13:29:31
Szkoda, że nie mogłem zostac na nocce. Chociaż dla Pani Ze Sklepu to może i lepiej...
I przestańcie o tym szamponie, pliz.
Mam szczęście, że trafiłem na kolesi z |u na CGL, to wszystko.
#630090
SL4VE | 2003-01-07 13:34:12
slawek Ty to zaluj, ze nie widziales jak gral eke w necie :D. TO byl kosmos dopiero :DDDDD
#630092
BobeK | 2003-01-07 13:51:33
Beda zdjecia? Chce zobaczyc slawka!!!
:D
#630102
slawek | 2003-01-07 14:03:35
Wejdź na jakąś stronę poświęconą zagadnieniom geriatrii, my wszyscy w tym wieku jesteśmy dość podobni :P
#630104
SL4VE | 2003-01-07 14:51:29
hehe BobeK... jak juz pisalem slawek odmowil wystapienia z nami na zdjeciach :/.
slawek... AZ TAK zle nie wygladasz :PPPPP. To kiedy nastepny zjazd i na piwko? :)
#630110
Sh1eldeR | 2003-01-07 15:15:33
LoL nie wiem o co slawkowi chodzilo - przeciez na tle takich mord nie mozna zle wypasc (przypominam wszystkim ze ja - zwany shrekiem nie bez powodu ;p - tez tam bylem!).
;-)))))))))
Slawek [wnz. A o szamponie piszemy bo po wygranym finale chyba kazdemu z nas przemknela we lbie mysl "eh, teraz to jeszcze tylko szampona brakuje czlowiekowi do pelni szczescia ... ". No i, jak sie okazalo, szampon byl ;q
#630114
SL4VE | 2003-01-07 16:02:04
był? to czemu ja wlosow nie umylem, potem taki nieuczesany na fotkach :P. Ide zobaczyc ile zdjec zostalo do konca kliszy :)
#630121
Sp1d3r | 2003-01-09 06:32:10
a zna kto jaka kafeje w kraku z dobrym sprzetem i fajnym laczem ??
#630348
freak | 2003-01-21 13:20:01
zajebista kolumna slave !
6-cha jak nic ;) szkoda że dopiero teraz ją przeczytałem :P
zazdroszcze ci przeżyć jak licho ;0
#631376
Zaloguj się by dodać komentarz.