ORG

quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku



Wersja: Jasna / Ciemna

...

r1vo

Od: 2002-05-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2004-10-15 22:15:20

-Mr. Rasiak's house, can I help you?

-Grześ, no co ty, o czym ty do mnie rozmawiasz?

-Pan Janas? Dzień dobry trenerze. To było po angielsku, teraz gram na Wyspach.

-Słyszałem. Dzwonie, żeby cię przeprosić, że nie wysłałem powołania, ale nie wiedziałem gdzie mam je wysłać, a teraz jest już troche za poźno. Słyszałem, że w ostatnim meczu miałeś asystę.

-Tak. Chciałem uderzyć piłkę i nagle z ziemi wyszedł kret, piłka się odbiła od kopca no i sama poleciała do drugiego napastnika. A ja się potknąłem i wleciałem na bramkarza. No i tak to było.

-No to fajno. A jak przyjęli cię kibice?

-Są fantastyczni. Wywiesili na trybunach ogromny napis "Go Forrest". Nie wiem co to znaczy, ale to chyba miłe.

-Chyba tak- na twarzy trenera pojawiła się rezygnacja-chcę tylko żebyś widział, że będę z tobą "Na dobre i na złe". Na następny mecz z Erytreą na pewno cię powołam. Trzymaj się Grześ.

-Do widzenia trenerze.

Piłkarz odłożył słuchawkę, na jego twarzy zarysował się uśmiech...

Następnego dnia w domu Rasiaka:

"...więc wtedy minąłem austriackiego piłkarza i popędziłem lewą flanką, po drodze rozdając uśmiechy wiwatującym kibicom. Wpadłem w "16", położyłem 2 obrońców jednym zwodem, podbiłem sobie piłkę i z przewrotki strzeliłem gola. W ten sposób skompletowałem hat-trick..." Tu Grzegorz zmuszony był przerwać pisanie gdyż w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł Giani z petem w zębach -Siema Drewno, co słychać?- zagaił Tomek -Aaaa...piszę list do mamy, wiesz, nie mieli prądu w sobotę i postanowiłem zrelacjonować jej przebieg meczu...-odparł Rasialdo pospiesznie chowając list do szuflady. -Dokończysz później, Janosik woła na trening. Rossi szybko przebrał się w sportowe ciuchy i wraz z Gianim zeszli na boisko treningowe." Kołcz" akurat pokazywał Włodarczykowi jak uderzać łokciem żeby sędzia nie widział, gdy ujrzał nadchodzącą dwójkę. -Grzesiu!- ryknął Janas -Wujku!- zripostował Pinokio -Grzesiu, jesteś wreszcie. Trening kurcze:P mamy. To tak, ja chłopakom kurcze:P wyłuszczę taktykę, a ty ..... i tak jesteś genialny i nieszablonowy, więc na grzyba:P ci taktyka, poćwicz sobie "szczały" z dystansu...Duuuudi! Po chwili, gdy Rossi i Dudek ćwiczyli na bocznym boisku, Jonasz dyskutował z resztą drużyny. -Więc tak, kurcze:P Szkoci to niewygodny rywal... -Walijczycy-poprawił "Żuraw" -Mówię przecie...Więc to bardzo trudny rywal, będą nam rzucać kłody pod nogi... -Wołałeś mnie, wujku?- zawołał Rasialdo z bocznego boiska -Nie, Grzesiu, ćwicz, ćwicz.-odparł Janas -Jak już mówiłem, to będzie trudny mecz. I zacięty. Wiecie, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą... -Mówiłeś coś do mnie, wujku?- ponownie zawołał Rossi -Nic, nic Grzesiu. Strzelaj, strzelaj-odkrzyknął trener -Dobra, starczy opowiadania:), poćwiczymy sobie drybling. Kamil- zwrócił się Janosik do Rui Kosy- skocz do magazynu, przynieś pachołki... -Chcesz coś ode mnie, wujku? -ponownie dał się słyszeć głos Rossiego -Nie, nie, to nie do ciebie-zaryczał w odpowiedzi "szefu"-A co ty kurcze:P robisz, Dudi?!- Zawołał Janas do Dudka, który oparty o słupek wertował słownik polsko-angielski. -Szlifuję angielski. Jak Rossi strzela, to jedyny moment, kiedy nie muszę nic robić-odparł Liverpool'czyk -Och Dudi, Dudi, ciebie się zawsze żarty trzymają...-bagatelizował sprawę nerwowym uśmiechem Janas, słysząc szyderczy rechot "Franka", który skubiąc zgodnie z janasowym zaleceniem słonecznika przycupnął nieopodal. Nagle, gdy Rossi składał się do woleja, potknął się i upadł na zada. -Grzegorz! -zawołał Janas- Nic ci nie jest? -Spoko spoko!- dzielnie uśmiechnął się Grzesiu-Drobne stłuczenie, posmaruję się "Pronto" i będzie OK! -To dobrze-odparł trener.-Musisz być gotowy na Irlandię... -Walię-podsunął Żurawski -No chyba tak mówię-żachnął się Janosik. -Ale zaraz, zaraz, gdzie jest Radek Mucharadża? -Śpi-powiedział Levandinho. -Całą noc testował nowe założenia taktyczne na FIF-ie 2005. -Aaaaaa...To ładnie z jego strony. Dobra, koniec treningu, do łóżek, jutro musimy być gotowi na Walię!!! -Na Walię...Ooo, przepraszam-w porę zreflektował się "Żuraw"-No przecie mówię, że na Islandię!!- zmitygował Janosik snajpera Wisły. -Wynocha do pokojów, ja jeszcze mam dużo roboty! Myślicie, że tak łatwo jest przemycić paczkę papierosów na stadion?!?-dodał polski Mourinho na odchodne.Janosik zamknął drzwi do swojego pokoju, podszedł do szuflady i wyjął swój nieodłączny trenerski notesik. Zamierzał spędzić nad nim większą część nocy. Oczywiście oszukał chłopaków, sposób na przemycenie papierosów na murawę miał już dawno opracowany-przed każdym meczem przytwierdzał pełną paczkę do ławki w boksie trenerskim jeszcze podczas oficjalnego treningu. Ilekroć myślał sobie o swoim genialnym pomyśle, przepełniała go duma-sam Giani nie wymyśliłby tego lepiej.Przyczyna, dla której Jonasz zdecydował się zarwać całą noc była niebagatelna-plaga kontuzji zmuszała go do wyszukiwania nowych zawodników do kadry. Nie mógł skorzystać z Olego, Pacynki,Niedzielana, Zinedine Radomski pałzuje za kartki, a najgorsze jest to, że teraz wypadł jeszcze Levandinho. Zamierzał znaleźć zastępstwo i to w trybie natychmiastowym. Otworzył notes i jego zbójecki wzrok od razu przykuło jedno nazwisko- PIOTR JACEK. Żarty się skończyły, pomyślał boss, Czas sięgnąć po moją tajną broń. Pierwotny plan zakładał co prawda powołanie Jacka dopiero na mecz z galacticos z Azerbejdżanu, jednak okoliczności były wyjątkowe. Jeszcze dziś zamierzał zwrócić się o pomoc do byłej gwiazdy Lukullusa. Tylko czy Jacek zechce przyjechać? Janas aż wzdrygnął się na wspomnienie reakcji Jacka gdy poprosił go o przyjazd na mecz z Anglią. Do dziś dzwonił mu w uszach szyderczy śmiech piłkarza, i jego wypowiedziane z wyższością słowa, że na mecze z takimi rywalami to on, Jacek, nie będzie sobie butów zdzierał. Jednak Janas miał zamiar odwołać się do patriotycznych uczuć gwiazdora i miał nadzieje, że tym go przekona. Dalsze pozycje w notesiku `kołcza' zajmowali Piotr Plewnia, Marcin Drajer, Jerzy Podbrożny i Norbert Tyrajski, jednak oni powinni zgodzić się na przyjazd. Janas, nieco uspokojony, zaczął rozpatrywać kolejne warianty taktyczne na mecz. W końcu wybrał ten, który wydał mu się najlepszy- z Jackiem Bąkiem w ataku i Jerzym Dudkiem w środku pola, którego miejsce w bramce miał zająć Tyrajski. Boss pościelił sobie łóżko, umył zęby, przebrał się do spania i zgasił światło. Jednak sen nie nadchodził. A co jeśli Jacek go oleje? Jeśli jutro ktoś jeszcze złapie kontuzje? Pytań było tak dużo...I wtedy trenerowi stanęła przed oczami twarz Grzegorza Rasiaka.- Rossi... przecież z nim nie możemy nie wygrać...-wyszeptał Janosik i chwilę potem spał już tak mocno, jak Rasialdo podczas meczu z Austrią.
Niezle sie usmialem czytajac to :D Ale czy to nie jest prawda?? Janosik chyba zakochal sie w Rossim! Wiecej tego typu opowiastek o drewnianym Grzesiu znajdziecie na grzesiurasiak.friko.pl. =D

.