po ciemnych zakamarkach umyslu damndoga od czasu jakiegos mysli dziwne sie szwedaly. nie dajac spokoju obijaly sie od wewnetrznych scianek mozgozaszki jakgdyby zaczely zyc wlasnym zyciem i zechcialy wydostac sie na zewnatrz. nie majac wyboru damndog postanowil uwolnic je mimo, ze nie wykazywaly jeszcze wystarczajacej dojzalosci do samodzielnego istnienia. wolal takze nie narazac wlasnego zdrowia na dalszy wrzechmocny ich wplyw, ktory po dluzszym czasie moglby zakonczyc sie tragicznie nie tylko dla niego samego, ale takze dla wszystkich znajdujacych sie w poblizu. nie tracac cennego czasu zabral sie przemienianie mysli w forme materialna (materialna tylko czesciowy, gdyz trudno nazwac czyms materialnym ciag zer i jedynek, ktore w dodatku sa tak na prawde tylko obszarami na dysku bardziej lub mniej namagnesowanymi) co nie stanowilo takiego problemu jak zamiana ich na forme falowa. mysli dlugo kondensowaly sie zanim odkryly, ze moga stanowic jednosc i zaczac sie rozwijac a potem utworzyc "cos". az wreszcie nadlszedl moment, w ktorym to mysli zdaly sobie sprawe, ze kompilacja dobiega konca i nie mogac doczekac sie zakonczenia zachcialy wybic sie w przestworza i o swym jestestwie wszystkich poinformowac. lecz nie wiedzialy takze jeszcze jednej waznej rzeczy. zostaly poczete w poteznej twierdzy,ktora nie poddawala sie zbyt latwo naporowi mysli. niestety z czasem mysli rozwijajc sie zaczely doszukiwac sie slabych punktow otaczajacych je murow. wraz z rozwojem przebiegajacym w niespotykanym tepie rosla ich potega. z czasem osiagnela taki poziom, ze twierdza nie mogla juz dalej wytrzymac naporu na swe sciany i jedyne co pozostalo to uwolnic skrywana w swym wnetrzu sile. wrota twierdzy zostaly otwarte...
[w tym momencie wszyscy zaczeli oscentacyjnie ziewac]
tak to ja, wstepu czytac wam nikt nie kazal, ale jak ktos chcial to przeczytal. zalozylem ten dziwny temat bo chcialbym przedstawic wam swoje skromne zdanie co mysle na temat swiata defraga. mozliwe ze moj punkt widzenia nie jest najlepszym z mozliwych, ba na pewno nie jest, ale z pewnoscia cos soba reprezentuje, bycmoze nawet cos wiecej niz moje tylko mysli. defrag to swietna rzecz dla tych, ktorzy nie maja szybkiego lacza internetowego lub tez takiego nie posiadaja wcale (tak, modem 56k niestety nie upowaznia nikogo do twierdzenia ze ma lacze internetowe). ale jest w nim cos wiecej niz tylko mapy do mordowania w kolko tego samego skoku, az wreszcie sie uda przejsc do nastepnej czesci mapy. magia defraga polega na tym, ze trzeba miec w sobie cos zeby byc kims. prawdziwi defragowi wyjadacze to niezwykli ludzie, ktorzy daza do prefekcji za kazdym razem wciskajac +moveup. to samo mozna powiedziec o zwyklych graczch, ktorych celem jest licznik fragow. ale oni nie maja tego czegos co kazaloby im zrobic cos wiecej niz tylko wcelowac. defrag wyzwala wiele emocji i na poczatku moze wydawac sie niemozliwym, zeby normalny czlowiek dal sobie rade z czyms takim. dlatego wlasnie przecietniacy szybko daja sobie spokoj i wracaja do licznika fragow. duzo ciekawszy jest licznik czasu. bo w nim liczy sie ilosc, ale z taka roznica, ze mniejsze na nim wartosci przynosza wiecej radosci. czyli krotko mowiac w defragu chodzi o to zeby bylo coraz mniej, nie wazne jest tepo lecz postep sam w sobie.
coniektorzy maja czelnosc narzekac, ze na scenie defraga w naszmy pieknym kraju (a zreszta nie tylko w naszym pieknym, ale takze w innych rownie pieknych) strasznie malo ludzi angazuje sie bardziej w uzyskiwanie dobrych czasow. ja chyba juz wiem jaka jest tego przyczyna, dlatego o tym napisze a bycmoze wskaze odpowiednie srodni zaradcze. wystarczy spojrzec na zjawisko odgornie, by przekonac sie o tym, ze posiada pewne wady. jak widac po pieknym serwisie orgowym, scena kuejkowa ma sie calkiem dobrze, cala masa ludzi gra i jeszcze minie sporo czasu zanim sie tej masie znudzi na dobre takie granie. powstaja nowe podserwisy, przychodza nowi ludzie, imprezy jak grzyby po deszczu pojawiaja sie na naszym podworku. ale nie na defragowym podworku... jaka tegoz jest przyczyna? sama idea defraga jest odpowiedzia na to pytanie. defrag jest gra jednoosobowa, chociaz rekordy mozna bic we dwojke pomagajac sobie kopiac sie wzajemnie w dupe na rozped. brakuje w tej spolecznosci, specyficznej wiezi miedzy graczami, wlasnie z powodu jednoodobowej rozgrywki. w normalnym quejku mamy do czynienia z zywa konkurencja. cala sytuacje mozna porownac do wyscigow samochodowych. defrag jest czyms jak rajdy. kazdy przejezdza jakis odcinek i wygrywa ten, ktory zrobi to najszybciej. zwykla rozgrywka na fragi to wyscigi na torze. przeciwnicy gonia sie po nim, rywalizuja jednoczesnie przeszkadzajac sobie. do mety dociera silniejszy, ten ktory pozostanie w jednym kawalku. i tu pewnie juz wszyscy wiedza o czym chce powiedziec. tak, w defragu definitywnie brakuje normalnej zywej walki na smierc i zycie. nono, ale nie mam na mysli srtzelania do siebie! bronboze! majac kontakt z przeciwnikiem w trakcie wyscigu, tworzy sie pewna otoczka i atmosfera. bo coz to za emocje porownujac wyniki w tabeli?! nalezy utworzyc wiezi miedzy graczami, aby stworzyc dobra atmosfere. gracza brakuje bliskosci. byly jakies spotkania? byly. i co z nich wyniklo? nic, jezeli chodzi o gre to nic a nic. piwko mozna sobie razem wypic bedac maklerem czy smieciarzem. ale zagrac razem sie nie da. no na upartego sie da, ale nie o to chodzi. mnie chodzi o to by wprowadzic do defraga nowy tryb. tryb dwuosobowy wlasnie. a polegaloby to na tym, ze dwie osoby w tym samym czasie pokonywaly by mapke. nie wiem jak to rozwiazac, ale ja mam dwa na to pomysly. pierwszy nie wprowadza w zasadzie zadnych zmian poza tym ze dodaje drugiego gracza. pomyslalem sobie to tak: gracze nie moga ze soba sie zdezac, zeby bylo wszystko fair play; przeciwnicy widza siebie nawzajem tak jak ducha, ktorego juz znamy i probojemy dogonic. druga opcja przewiduje juz znaczne zmiany: nowe mapki podzielone na tory, niekonieczne identyczne, ale w jakis sposob od siebie oddzielone, tak zeby gracze nie tracali sie podczas biegu ;) ten sposob wprowadza oczywiscie pewne ograniczenia, bo mala ilosc mapek na poczatku moze zniechecic, ale nie wszystko od razu przesadzone. tory takie moga nawet znacznie sie roznic i dla wyrownania szans przeprowadzic mozna po 2 biegi na mapke aby wyrownac szanse. pierwszy pomysl wydaje sie latwiejszy do zrealizowania i latwiejszy do wprowadzenia w zycie, bo przeciez lepiej sie biega na dobrze znanych mapkach. ale ile nowych emocji! nie dosc ze scigamy sie z czasem, tak jak dotychczas, to jeszcze z kolega obok! oczywicie trudno mowic w takiej sytuacji o grze przez nasze zalagowane internetowe lacza, bo jak wiadomo kazda zgubiona paczka kosztuje nas zakonczeniem kariery sprintera. no i tu pojawia sie siec lokalna, w ktorej trudno o przestoje, no chyba ze administrator sieci jest wybitnie uzdolnionym artysta idiota, albo sprzet pochodzi z epoki kamienia lupanego. jak siec lokanla to bliskosc graczy, jak bliskosc to jakas wiez, jak wiez to jakies zywe uczucia (bez glupich skojazen, chlopcy ;p ). i tu dochodze do sedna sprawy, mianowicie do punktu, w ktorym wyjasnia sie spawa niezbyt duzej popularnosci sportu defragowego. wiadomo, ze imrezy z udzialem zywych ludzi, ktorzy moga sie pomacac, popatrzec na siebie, maja spora popularnosc a przy okazji tworza atmosfere, ktora podtrzymuje spolecznosc graczy. dlaczegoby nie mialo byc tak z defragiem? czy to jest zbyt wiele? czy to nie jest osiagalne?
...mysli uwolnione, zaczely zyc wlasnym zyciem i organizm pierwotny nie moze dalej odpowiadac za czyny przez nie popelnione. co sie z nimi stanie i dokad zmierzaja, tego wiedziec nie moge. wrota twierdzy z wyraznym wysilkiem zamknely sie i bycmoze nowy zarodek mysli zaczal podejzewac, ze kiedys takze moze stac sie czyms, ale poki co niech nie zaprzata sobie tym swej metaforycznej glowy i poczeka na swoja kolej.
pozdrowka :*