wy w rl robicie screeny?
quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku
Zarejestruj się w celu uczestniczenia w życiu serwisu, posiadanie konta pozwoli Ci na:
ja już napisałem do bastka o fotke grupową, jak podeśle to roześle ją reszcie :) albo po prostu na forum wrzuce :D
wrzuccie jakies zdjecia z tego zjazdu do tematu z fotkami :) kilka jakichs wybranych zeby zobaczyc jaki klimat panowal
Nie ufam nikomu, kocham tylko tych co na to zasłużyli...
Poker Strategy
SharK napisał:
> ja już napisałem do bastka o fotke grupową, jak podeśle to roześle ją reszcie :) albo po prostu na forum wrzuce :D
To niech już da wszystkie fotki, a nie jedną.
zagłosujcie na moją koleżankę , byłbym wdzięczny :) sorry za spam ;p
alien193 napisał:
> to w kieliszkach to absynt?
Wyciąg z Shreka
be'Pawuj
Jakoś tak oglądam sobie nagranie z wczorajszego koncertu fajnej kapeli i... to nie to samo :) Ale chociaż posłuchajcie tego kawałka, który zaczyna się ok. 13:43 (tutaj nagranie na yt), no rozpływam się.
I tak właśnie skończył mi się 5-dniowy weekend. Dzisiaj do pracy, a później pora się wyspać :)) Nie zapomnijcie oglądać jutrzejszego Quake-show o 22:00 @ cybersport.pl/live.
gienek napisał:
>
...:D:D:D:D
Suma sumarum dyskutowaliśmy o polityce i o tym w co warto teraz kasę pakować (gienek advice mode on) =)
maniek wyglada teraz jak pawuj kiedys :o
I AM THE GRAVES OF THE 80's
I AM THE RISEN DEAD
DESTROY THEIR MODERN METAL
AND BANG YOUR FUCKING HEAD
UH!
piątek mnie co prawda ominął, ale widzę, że i tak się świetnie bawiliście :)
** I AM A PROUD MEMBER OF POLISH QUAKE COMMUNITY **
Piątek 19.03.2011
Godzina 16 a ja nadal w S-erzu...
Kontaktuję się z Mavem - mają jeszcze z shivem kawałem drogi do Katowic! Nie jest źle.
Pytam kierowcy, ten potwierdza że droga zajmie nam grubo ponad 3 godzin - jakiej drogi nie wybierałem na g.maps to zawsze wynik wskazywał ponad 234 km do Katowic na ulicę Słowackiego. Kilka minut po czwartej - jestem w drodze! Kilkanaście minut przed 19-tą wyskakuję na jakimś dużym rondzie w Katowicach, gdzieś obok starego dworca którego defakto teraz nie ma. Znajomy doktorek dobrze zapier*** na trasie.Nie znam miasta, pytam pierwszego przechodnia którędy na Słowackiego (wiedziałęm ze to gdzieś tuż tuż). Dwa zdania uprzejmego Ślązaka i po 4 minutach jestem w hostelu z resztą ekipy. Czekamy jeszcze na kilka osób, delegacja Audi A8 wyjechała po gienka i balbina.
Szybka dyskusja i plan zatwierdzony. Idziemy po alkohol do żabki, spijamy spokojnie jego część w hostelu i po kilku godzinkach wspólnej aklimatyzacji idziemy do pobliskiej knajpy zwanej bob =)
Tam zasiadłszy w części lokalu przeznaczonej dla palaczy (a jakże!) zaczynamy dyskusje o wszystkim i niczym, cały czas zapijając różnego rodzaje alkohole. Należy zwrócić uwagę na rotację jaka ciągle trwała przy stoliku. Na początku każdy uciekał od gienka i ode mnie - wiadomo o czym musieliśmy chwilę porozmawiać ;) Zawody mimo braku kafejki w piątkowy wieczór, rozpoczęły się od rywalizacji drużynowej w barowe piłkarzyki. Nie wiem kto wygrał, ale wiem że kilka razy omal ktoś nie stracił piwa! Zbliżała się godzina 2 w nocy a ja gdzieś kontem ucha usłyszałem, ze po godzinie drugiej lokal jest zamykany (co akurat było błędem bo bob się świetnie trzyma do rana). Zaczęły się kombinacje dotyczące dalszych losów tej nocy. Poniżej odskoczę od tematu na chwilę.
[niekoniecznie interesująco] Podczas lotu do PL byłem obsługiwany przez przemiłą stewardese - oczywiście zawsz pracownicy pokładowi są uprzejmi i uśmiechnięci, ale akurat tej jednej wyjątkowo ładnie świeciły się oczka jak na mnie patrzyła. Nie będę zagłębiał się w szczególy - generalnie nawiązała ze mną kontakt podczas mojego pobytu w PL i zaproponowała spotkanie w piątek wieczorem w disco traskach zwanych Lemoniadą - Katowice. Smsowaliśmy nieco w piątek - moja koleżanka była tam w towarzystwie wizytujących Polskę koleżanek po fachu z Serbii. [koniec niekoniecznie interesującego]
Udało mi się przekonać ekipę że warto zajrzeć do Lemoniady bo tam podobno balety do rana. Decyzja zapadła więc pielgrzymka strzelających w roboty nolifów poszła w kierunku jamy rozkoszy...ahahaha.... To było wyzwanie, dojebało sporo śniegu, który naturalnie topniał! Dotarliśmy, choć moje skarpetki pociągnęły wilgoci po same pachy =/ Pogoda nas nie zmogła, ale ochrona lokalu już tak. Przepuścili praktycznie całą grupę, zatrzymując Żetona i kogoś jeszcze pod pretekstem nie takich spodni czy coś. No wiadomo, wyglądaliśmy jak banda dresów, mieliśmy sporo broni białej w kieszeniach i już na pierwszy rzut oka absolwenta Wyższej Szkoły Solarystycznej stanowiliśmy potencjalne zagrożenie. Solidarnie wycofaliśmy się, ale jako że moja natura nie pozwala mi odejść bez słowa - wróciłem żeby spróbować mu narysować to i owo. Nie miałem kartki, słów niestety nie zrozumiał, ale przynajmniej do końca był uprzejmy...
Znowu przeprawa przez mokre chodniki/drogi, ja już nawet specjalnie jakoś nie omijałem większych plam wody. Było mi to bez różnicy, podobnie jak całej reszcie. Cały czas nieświadomi godziny zamknięcia boba, skierowaliśmy się prosto do hostelu. Tam libacja wróciła na plan pierwszy, coraz zabawniejsze zwroty, coraz więcej osób zaczynała zasypiać - czasami na siedząco (hi shiv). Uśmiałem się jak daaawno - być może powodem była też znikoma ilość wypalonych 'papierosów' =)
No i te teksty! Niezapomniane. Wymienię kilka:
Buka, potwór do ruchania
tytuł przelewu bankowego allach akbar czy też zamiennie gangbang karnet
wyruchać excellenta na śpiącym balbinie i (chyba) gienku
itd... na pewno obecni tam forumowicze coś dopiszą...
-Dla mnie średnia Vegetariana, tylko zamiast pomidora chcę salami (przypomniane - gienek)
Wieczór był tak miodny, że do dziś mam w głowie wieeele rozmów i sytuacji.
Dopiszcie coś więcej jeżeli pamiętacie - nie wiem czy dam dzisiaj radę opisać sobotę.
Zdecydowanie weekend w Katowicach z mojej perspektywy uważam za epicki!
To tyle, zdjęcia wrzucę później, lub ktoś inny może chronologicznie zrobić foto-relację z piątku =)
"Dla mnie średnia Vegetariana, tylko zamiast pomidora chcę salami." :D
mises.org / marksdailyapple.com
Mnie najbardziej rozśmieszył alien. na samym początku, tylko za Chiny Ludowe nie pamiętam czym. Tak czy inaczej, po 5 minutach dosłownie zataczania się blisko podłogi ze śmiechu doszliśmy do wniosku, że nam blanty dzisiaj nie potrzebne. Dosłownie chwilę później YackOO dzwonił po pizzę i zamówił dla siebie pamiętną wegetariańską z salami zamiast pomidora, co już nas tak dobiło i śmialiśmy się tak głośno, że osoba przy telefonie w pizzerii na pewno pomyślała, że to jakiś żart. Zresztą zaraz do nas oddzwoniła na podany przez Jacka numer (inny niż telefon, z którego dzwonił :P) i - całe szczęście - zamówienie przeszło :)
No i wisienką na torcie były właśnie rozmowy z absolwentem Wyższej Szkoły Solarystycznej, który odmówił nam wejścia do klubu Lemoniada oraz retorta YackOO, że "to jest obraza dla jego intelektu".
Warto jeszcze dodać o opowieściach Żetona o jego mamie, ale to może właśnie Żeton powinien opisać, bądź też zachować to dla siebie, jeśli chce :)
I czy mógłby ktoś napisać kilka kawałów, które sobie opowiadaliśmy tego wieczoru? Bo jakoś nie mogę sobie nic z nich przypomnieć :D
Ja jeszcze dodam, że następnego dnia rano odwiedził nas gościu w samych gaciach i tak oto rzecze:
Dzień dobry, jutro też tutaj będziecie?
Nie.
Ufffffff. Bo wczoraj to przegięliście pałę. Ktoś rzygał, ktoś łapał za klamkę.
//w rzeczywistości chyba nikt nie rzygał, a jego klamka była między łazienkami, więc może ktoś przypadkiem i złapał. Trzeba natomiast przyznać, że było głośno i miał prawo się wkurzyć.
Dodam jeszcze, że ten koleś przypominał mi łebka, co rok wcześniej na mazurach opieprzył gienka, za "wlewanie chemii do jeziora", gdy ten chciał umyć głowę.
Gdy wracałem do domu i byłem już prawie przy swoim bloku, zobaczyłem dwóch łebków grzebiących w śmietniku. Jeden z nich znalazł calutkie kalesony. Ucieszył się jakby zdobył megasa mając 1hp. Z tego tytułu wywiązał się pomiędzy obydwoma panami niezwykły i pełen bogatego słownictwa dialog, nie przytoczę go jednak, bo zawierał zbyt wiele przekleństw :) No cóż radość ma różne oblicza.
[M]aniek napisał:
> Gdy wracałem do domu i byłem już prawie przy swoim bloku, zobaczyłem dwóch łebków grzebiących w śmietniku. Jeden z nich znalazł calutkie kalesony. Ucieszył się jakby zdobył megasa mając 1hp.
Dobre ;ddddsdyjytkjtykghjYXZqwerty123!
be'Pawuj
"- Ufffffff. Bo wczoraj to przegięliście pałę. Ktoś rzygał, ktoś łapał za klamkę."
To ja :D Myślałem, że to kibel. I na dodatek tak kurewsko głośno próbowałem te dzwi otwierać niemalże z buta :D 0 kultury :D
Ni Chooyah!
:DDDD