Po Constantine spodziewalem sie czegos znacznie gorszego, wiec w sumie jestem zadowolony z seansu :)
Film jest bardzo dobrze nakecony, zmontowany i ogólnie bardzo efektowny. Do cześci techniczenj raczej przyczepic sie nie mozna. Fabuła jest liniowa, przewidywalna, intryga niezbyt sensowna, ale ogólnie film trzyma kilmat. Efekty specjalne zbytnio nie raziły, było ich mnóstwo, ale w sumie takie było założenie filmu. Reeves ogólnie dawał radę, jednak nie ma on zbytnio zróznicowanego warsztatu aktorskiego i niestety ogladajac go zawsze mam wrazenie, ze gra on tą samą rolę. Przynajmniej Constantine to nie drugi Neo i ma nieco wyraźniejszą osobowość. Nie podobało mi się płytkie i naiwne ukazanie piekła i demony w stylu D3 :P Z kolei miejscami ciekawy był czarny humor i jakby niesmiałe próby dekonstrukcji typowych schematów.
Filmowi temu blizej do Blade`a niz do egzorcysty, ale chyba nie kazdy film musi pobudzac do niesamowitych wynurzeń myślowych i zmieniac nasze spojrzenie na swiat. Ja przy Constantine dobrze sie bawilem i tyle.