HoN jest bardzo spoko, ale mimo wszystko Dota2 o wiele fajniejsza. A z LoL-em jest tak, jakby Wam wciskać shootmanię i wmawiać, że jest spoko, bo ma duże community. Uproszczona gra, zwolniona na maxa, kolorowo-cukierkowa. A Dota2 jest na serio miazga. Moba to fajny rodzaj gier "na szybko". Działa tu zasada, że wystarczy 10 min, aby się nauczyć i pojąć (no moze troche dluzej na skille i itemki bohaterów) a wymaga miesięcy co najmniej aby osiągnąć mistrzostwo.
Ja mam jakieś łącznie 400 gier w Dote 2 plus spory bagaż doświadczeń z innych gier tego typu (i co najważniejsze z Dota1, gdzie postacie/sklille/idemki były takie same prawie) i leję randomem na pubach, że hohoho. Jedyną bolączka gry jest inwazja bezmózgich kacapów na europejski serwer. Kacapy w teamie to zazwyczaj gg =/ Dlaczego? (rozwinę, aby nie zostać posądzony o rasizm, tudziez powielanie glupiego stereotypu w grze) 90% nie gada po angielsku, drą japy na kanale w tym swoim cyrylickim języku, nie grają teamowo, a jak już to między soba stosując jakieś z dupy taktyki, latają po całej mapie jak pojebani, rage/flame 100% (chyba tylko większy to ja robie jak mi taka @#$% grę spali, tak, wiem, wiem 28 lat prawie i napina przez kabel w grę ;) i co najgorsza nigdy nie ma ss z ich strony.
pzdr ;)