Nie no looz, ale weź pod uwagę różne własności które polskie i angielskie przymiotniki niosą za sobą. Yyy, trochę to chyba niewyraźnie napisałem, więc chodzi mi o to, że np. polskie rzeczowniki w dużej części oznajmiają płeć, np. one/oni. A angielskie they już nie. Przez to niektóre rzeczy masz nieprzetłumaczalne.
Tak samo tutaj, ukojenie to po prostu inna forma słowa koić, więc przetłumaczyło Ci dobrze. W języku polskim masz zaznaczoną własność wyróżniającą te dwa słowa, dlatego właśnie masz dwa różne słowa. Nie chce mi się szukać w notatkach z tłumaczeń albo gramatyki deskryptywnej co to dokładnie jest, więc pewnie napiszę wyjaśnienie nieprecyzyjnie, ale tak swoimi słowami mogę powiedzieć że 'koić' może oznaczać zarówno bezokolicznik, jak i czynność w trakcie, a ukojenie to po prostu bezokolicznik. W języku angielskim zarówno "koić", jak i "ukojenie", to "comofrt", bo słowo "comfort" może zarówno być bezokolicznikiem, jak i być użyte w zdaniu mającym dać komuś znać, że ma wykonać jakąś czynność trwającą jakiś czas.
Jakby jakiś mój wykładowca zobaczył to co teraz napisałem, to by mnie chyba pierdolnął w mój głupi łeb, ale ogólną zasadę czemu coś jest przetłumaczalne w ten, a nie inny sposób na pewno Ci wyjaśniłem dobrze.