wcale nie myslalem o poziomie na twojej uczelni, juz nawet nie pamietam co to za uczelnia chociaz przed chwila to czytalem - moja pamiec krotkotrwala szybko odrzuca nieistotne dla mnie informacje (nie mowie, ze to dobrze, niestety) ;).
O, uniwerek szczecinski. W zyciu nie slyszalem o poziomie tej uczelni, ale z polozenia (morze -> port -> handel/transport miedzynarodowy) wnioskuje, ze twoj kierunek musi byc tam raczej jednym z lepszych.
Nie probowalem nawet sie zastanowic nad poziomem przedmiotow u ciebie, szczerze powiedziawszy myslalem, ze przesadzasz, porownujac konkurs korola do kolokwium (w sensie: kolokwium na studiach z konkretnego przedmiotu na konkretnym kierunku powinno byc IMO nieporownywalnie trudniejsze niz pierwszy etap licealnego konkursu, ktory sila rzeczy musial wymagac sporo ogolniejszej wiedzy).
Predzej niz drzec lacha na ciebie, lache bym na ciebie polozyl ;) ([b]tylko i wylacznie[/b] w przenosni :D).
Zaliczyc semestr bez zagladania do ksiazki? Phi, jesli to byla ironia, to zdziwilbys sie, slyszac historie z niektorych (uznanych!) uczelni. Ja sam poki co nie mialem na polibudzie szczescia, zeby mi sie cos takiego przytrafilo, choc zdarzylo mi sie, ze np. wykladowce od fizyki pierwszy raz zobaczylem na.... egzaminie z fizyki :D.
Wesolowskich znam paru, ale zaden sie nie przedstawial jako "od prawa z us". Kwestie prawne wole pozostawic prawnikom. Ekonomie jako taka uwazam za cos cholernie nudnego i kompletnie odstraszajacego, na ta chwile nie wyobrazam sobie jakbym mogl sie tego uczyc. Generalnie wydaje sie to znacznie latwiejsze niz te pierdoly co ucza u nas, ale tez i chyba jest tego sporo wiecej (do wrycia na pamiec) no i dla mnie przynajmniej jest to nudne jak sto pierunow. Podoba mi sie tylko to, ze na ekonomicznych uczelniach (i na uniwerkach tez!) jest wzgledny luz podczas semestru, a u nas z dwoch-trzech przedmiotow trzeba co tydzien (ew. dwa) przygotowac jakis eksperyment i sprawozdanie, co zajmuje kilku osobom caly dzien :(.
Zaleznie co kto lubi. Ostatnio uzywalismy np. specjalnych zestawow komputerowych (opartych na 8080 i 8086) tak skonstruowanych, ze trzeba bylo binarnie, bit po bicie, wstukiwac dane na magistrale, klasc na szyne odpowiednie rozkazy i ich argumenty, wszystko w kodzie maszynowym, wlaczac i wylaczac tryb DMA i uruchamiac procek tylko na jeden takt - jedni mowili ze to jest do bani i nikomu do niczego niepotrzebne, a ja sie dobrze bawilem (mimo ze hardwarem sie zbytnio nie interesuje). Albo kazda grupa ma skonstruowac chodzacego (jezdzacego) robota ze specjalna fotoczula dioda do omijania przeszkod. Moze to brzmiec fajnie, jesli nie musisz rozkrecac samochodzikow na zdalne sterowanie z dziecinstwa i kodowac algorytmow znajdowania drogi w jezyku niskiego poziomu ;).
OK, dosyc tego whiningu, mamy weekend :D