chce udowodnic ze jak masz wyglad masz kazda laske
I niby w jaki sposob chcesz to sprawdzic? Przykleic sobie na morde wydrukowane zdjecia paru modeli i zobaczyc, czy uda ci sie przeleciec wszystkie swoje nastoletnie (sadzac po, hmm, elegancji twojej wypowiedzi, wlasnie w takim przedziale wiekowym jestes) kolezanki po kolei? Bo nie wydaje mi sie, by fakt, ze jakas dziewczyna umowila sie z toba na spotkanie przez gg, czy w jakikolwiek inny sposob poszla z toba na pierwsza randke znajac cie tylko ze zdjecia, oznaczal, ze juz ja "masz".
Wiesz, co mozesz tak co najwyzej udowodnic? Ze lepiej byc ladnym, niz brzydkim. To oczywiste. Wyobraz sobie, ze podchodzi do ciebie jakas dziewczyna i chce z toba pojsc do jakiejs kawiarni pogadac, tu i teraz. Jest ladna - czemu nie. Jest brzydka - a niby po co? Dla kobiet ta kalkulacja tez funkcjonuje. Jestes dla niej wyjatkowo atrakcyjny fizycznie - masz plusa i musisz uwazac, by go czyms nie spieprzyc. A jak nie jestes... nie wszystko stracone, po prostu musisz sie dopiero postarac, by byc w jej oczach kims wyjatkowym. Kims wartym grzechu.
Jasne, ze wyglad ma dla nich znaczenie. Ale wiesz co? Samo to, jaka ma twarz i jak bardzo jestes przypakowany (w granicach rozsadku, oczywiscie), jest tak naprawde znaczace tylko w do niczego nie prowadzacych sytuacjach. Beda tanczyc z toba na studniowce. Beda chcialy, zebys gral z nimi w siate i fajnie z nimi wygladal. Moze nawet pojda z toba na piwo w pare osob. Ba, raz na jakis czas trafi ci sie nawet okazja klepniecia ktorejs w tylek. Mozesz mowic, ze masz szczescie, o ile oczywiscie cos takiego cie bawi (a nie wszystkich to bawi, wierz mi; niektorzy miewaja okresy, gdy specjalnie staraja sie gorzej wygladac na co dzien, po to tylko, by nie musiec znosic tych glupich... zalotow [?]). Ale to jeszcze nie znaczy, ze je masz. Co innego byc zabawka - wez, pobaw sie, byle nie wsadzaj za gleboko, i wyrzuc. Co innego owinac sobie jakas wokol palca, lub po prostu znaczyc cos dla niej. Wyglad ci tu juz wszystkiego nie zalatwi... nie zalatwi ci nawet polowy.
Kobiety nie maja takiego zmyslu estetycznego jak my, jesli chodzi o dobor partnera. Dla niej o wiele bardziej liczy sie to, jak bedziesz o nia dbal, jak ci na niej zalezy i jak wygladaja twoje buty i czy nie masz brudu pod paznokciami niz to, jak idiotycznie mocno wystaje ci dolna szczeka.
Od wszystkiego sa oczywiscie wyjatki, ale to sa wyjatki. Byc moze jestes gimnazjalista lub obracasz sie w kregach troche innych istot niz te, ktore uwazam za prawdziwe kobiety. Byc moze obracasz sie w kregu takich wyjatkow, dla ktorych wazne jest tylko to, zeby facet byl wysokim brunetem i mial przynajmniej cztery piec w biku. Jesli tak, to coz, nie mamy o czym mowic, bo I don’t give a damn.
Zreszta chcialbys miec kobiete, ktora poleciala na ciebie od razu tylko ze wzgledu na twoj wyglad? Jesli nie masz na imie Brad, a to imie w Polsce jest bardzo rzadkie, to radzilbym wtedy uwazac, by pewnego wieczora, gdy cie przy niej nie bedzie, nie poznala kogos przystojniejszego. Wiec jak, chcialbys taka ello dziewczyne? Tak myslalem*.
*
"Zabawa" pachnie troche osma klasa podstawowki (nawet nie probuje tego przeliczac na gimnazjalne ilosci) i jakos watpie, zeby komus sie na cos zdala, ale zastanawia mnie jedno - chyba nie ma tu kogos, kto naprawde by pomyslal, ze mozna zdobyc sobie jakas normalna kobiete samym tylko wygladem? Nie wyobrazajcie sobie zadnego stylu. Zadnego obiadu w knajpie, zadnego dobrze ubranego, ostrzyzonego i zrobionego goscia. Tylko przystojniaka w dresie. Albo przystojniaka-nieudacznika. Albo zapatrzonego w siebie lalusia. Znacie takie panny? Dajcie mi ich numery. Przyczepie je sobie do telefonu, zeby kiedys przypadkiem pomylkowo tam sie nie dodzwonic.
Wyobrazcie sobie teraz cos odwrotnego. Srednio-przystojnego goscia, ale dobrze ubranego; takiego, ktoremu nie obce sa pewne zasady ze starej szkoly dotyczace mestwa, elegancji, solidnosci, zaradnosci, obchodzenia sie z kobietami. Niech tez bedzie mial dobre perfumy, dobrego fryzjera. Niekoniecznie wszystko z gatunku tych drogich rzeczy - raczej starannie dobranych i to stosownie do sytuacji. A sytuacja niech bedzie dobra randka, czy to w najbardziej romantycznej knajpce w miescie, czy gdzies w plenerze. Z jej ulubionym kwiatem w lapie i paroma dzentelmenskimi gestami, ktore sprawia, ze poczuje sie jak krolowa.
Jaka kobieta wybierze nie tego drugiego goscia, tylko tamtego kretyna? Jaka kobieta potrzebuje ozdóbki do domu, durnostojki?
Odpowiedz jest prosta: taka, ktorej nie chcesz miec*.
*
Mozliwe, ze ten komentarz nie jest w pelni odpowiedzia do glownego posta w tym temacie, ale wcale nie musi nim byc. Potraktujcie to jako przysluge, czy sprostowanie - dla tych, ktorym przeszlo przez mysl, ze wynik eksperymentu bedzie pozytywny i ze bedzie on mial jakiekolwiek znaczenie.