Byłem na tym meczu. Powiem wam tak atmosfera była fenomenalna, 80% ludzi na stadfionie to Polacy, było dosłownie biało-czerwono... Przez godzine przed meczem nie ustawały krzyki POLSKA, POLSKA, GRAMY U SIEBIE itp. Początek wydawał się dobry, grali spokojnie wymieniali dużo podań. Ale po kilkunastu minutach widać było, że nie są w stanie wejść w pole karne. Skrzydła stały, nikt nie wybiegał na wolne pole, większość podań szła do tyłu. Szymek próbował coś rozgrywać, Żurawski biegał ale nic z tego nie wychodziło. 0 (zero) wsparcia z boków, pierwszą połowę grali cały czas lewą stroną, na marnego Krzynówka. W 25 minucie nastąpiło załamanie. Przypdkowy gol z autu....!? I to podcieło naszym skrzydła. Stadion dalej dopingował z całych sił naszych chłopaków. Druga połowa to już była tragedia. Ciągłe straty w środku pola, nieuznana bramka (wg mnie strzelona prawidłowo), oraz pierwszy celny strzał w 70minucie?!?! To paranoja. Dopiero po wejściu Irka Jelenia coś się ruszyło, zostało 3 napastników i próbowali kombinować z przodu, czego efektem były 2strzały - słupek Brożka i poprzeczka Jelenia. Ok 80minuty kibice zaczęli śpiewać hymn, pół stadionu wstało i wzniosło szaliki do góry, nadal były nadzieje. Przy ostatnich wersach hymnu zostaliśmy wgniecieni w krzesła... kontra prawą stroną, kolejny błąd obrony i 2:0. Stadion ucichł, na twarzach kibiców widać było rozpacz, łzy w oczach.
Podsumowując, Ekwador okazał się dużo lepszą drużyną niż wszyscy się spodziewali, byli szybcy, wchodzili w obronę jak w masło. Naszym brakowało pomysłu na gre, dokładności. Brawa dla kibiców, którzy tak licznie przybyli do Gelsenkirchen i tak świetnie dopingowali Polaków. Czuję wielki smutek i żal po tym meczu. Rozumiem jakby przegrali w dobrym stylu, ale to byłą po prostu tragedia. Nadal jednak pozostaje w sercu nadzieja. Wierzmy, że to jeszcze nie koniec. Pojade na kolejne mecze i będę znowu zdzierał gardło.
Raport z meczu z Niemcami w czwartek... Pozdro