Właśnie wróciłem z kina i chciałbym się podzielić moimi opiniami.
Po pierwsze - film jest ZA-YEAH-BISTY! Na całej linii. Świetna kontynuacja tego co widzieliśmy w części pierwszej. Film nie opiera się tylko na wydarzeniach późniejszych, ale przedstawia także w bardzo dobry sposób np. historię, gdzie Bill i Black Mamba ;) byli bardzo dobrymi znajomymi. Tarantino w świetny sposób prowadzi nas przez powiązaną historię dawnej grupy zabójców, podróż, której końcem jest zemsta. Zemsta, której sobie w ten sposób dokładnie nie wyobrażałem, ale nie będę tutaj zdradzał szczegółów ;P. Jest to tylko plus, że film nie kończy się w typowy - komercyjno-amerykański - sposób. Historia stopniowo uzupełnia się, a widz nie zdaje sobie sprawy z płynącego czasu (gdy został tylko Bill byłem zdziwiony, że tak szybko, a jeszcze bardziej, gdy zegarek "oznajmił" mi, że minęło już ponad półtorej godziny tego dzieła).
Inną sprawą jest muzyka. Jeden czy dwa motywy zostały wykorzystane z części I, reszta to nowe kawałki, które brzmią świetnie. "Lektura" obowiązkowa dla wszystkich fanów muzyki. Bez tej muzyki nie byłby to ten sam film.
Wielu ludziom film może się nie podobać z tego samego względu, z którego ludziom nie podobała się II część "Władcy Pierścieni". Tak samo "Kill Bill vol. 2" różni się znacznie od części pierwszej, ale jest godnym następcą.
Chylę czoła panu Tarantino, aktorom, muzykom, wszystkim, którzy swoją łapkę do filmu przyłożyli.
Polecam!