Siedze sobie wygodnie na chacie (tej pierwszej) bo podobno zachorowalem i musialem wyjechac z chaty (tej drugiej)
No ale nie da sie bez komp.dluzej niz jakies 2 tyg. a ze kompa nie ma na chacie pierwszej gdy nie ma mnie na drugiej...to tylko czarna skrzynka mnie ratuje ktora biore nawet do chaty (czwartej)
W moich okregach to psy są poprostu nie tyle co smieszne ile lajtowe z nich chlopaki:))))
.....stoi na skrzyzowaniu kanciak a tam grupa blizej nieokreslonych mlodych ludzi ,sluchajacych dziwnej nuty i smiejac sie w nieboglosy....nic nie widac co sie dzieje w srodku. W mojej kabinie sie nigdy nie naciskalo z bliska ogladalo....tylko jaralo i to gdzie popadnie....
......po chwili rowniutko na lini z kanciakiem powoli niepostrzezenie staje polonez.....taki niebieski ze swiatelkami. Kolesie najwidoczniej tez nic nie widzieli co jest za szyba ich samochodu bo gdy juz mieli dosc pieca to otworzyli naraz wszystkie okna.............z calej gabloty dymu wielkie kleby szare takie nijakie..........dalej to byl tylko jeden wielki schiz taki jaki jest jak pojesz jakie kwadraty z rysuneczkiem kota,(albo mr.hoffman) i pojdziesz na msze swiata do kosciola najswietrzej marii panny wspomozycielki wiernych.....
eeee.....o kuna juz poranek....ide grac cpm10 dzis rula......
hehe pozdro. dla panow ktorzy zmontowali osobliwosc co sie zowie Chemikal Braders.....jezoo jak to napisales.