Update.
Skończyłem. Zajęło mi to jakieś 6h w ciągu dwóch dni. Gdyby nie moje poszukiwania czegoś pięknego w tej grze, mogłoby się skończyć na 4h... Ale do rzeczy.
Modele pojazdów - trochę już o nich wspomniałem, ale wyszły nowe kwiatki. Czołgi, które "jeżdżą", w rzeczywistości ślizgaję się po terenie, bo ich gąsiennice i koła są... nieruchome. Samoloty zamiast śmigieł mają nieruchomą teksturę, która imituje obracające się śmigła. Zniszczenie obydwu to pestka, wystarczy paczka dynamitu, seria z ppl albo salwa z armaty. Przy czym eksplozja zła jeszcze nie jest, ale... Stoi sobie model czołgu, następuje eksplozja (chmura ognia i dymu) po czym na miejscu poprzedniego modelu wyrasta nowy - model zniszczonego czołgu. Żadnych odłamków, żadnych latających części. Samoloty natomiast po prostu wyparowują w powietrzu.
AI - nie ma. Są za to skrypty pisane na zasadzie "jeśli słyszysz/widzisz wroga, idź do punktu 1049 i strzelaj, jeśli nie - stój". Przechodząc misję kilka razy można w końcu iść z zamkniętymi oczami, bo wiadomo że szkop jest za skrzynią a po jego zlikwidowaniu pojawi się inny na wieżyczce za 3s. Czasem zresztą skrypty nie działają, co objawia się tym, że wchodząc do pomieszczenia widzimy przyczajonego wroga za skrzynką, który czeka. Stoimy dwa kroki przed nim, skaczemy, śpiewamy, klaszczemy w dłonie a on czeka. Dopiero jak pociągniemy do niego serię z karabinu, to pada z okrzykiem i wypluwa pośmiertną i oczywiście niecelną serię ze swojej pukawki. Inny motyw: wychodzę z budynku, na wieżyczce snajper krzyczy "partyzanci!", jeden strzał i ginę. Powtarzam - snajpera zdjąłem przed wyjściem, wychodzę z budynku, celuję do innego, przekraczam niewidoczną linię uruchamiającą skrypt i... słyszę snajpera krzyczącego "partyzanci!". WTF?! Ten okrzyk najwidoczniej był obowiązkowym elementem na tej planszy i wg założeń autora miał być słyszalny bez względu na to, czy jego źródło żyje czy nie.
Duchy? - wyskoczyłem sobie zza węgła z bojowym okrzykiem i zobaczyłem... nic. Po chwili, za pomocą animacji trwającej jedną klatkę, przede mną zmaterializował się przeciwnik...
Animacja - też nie istnieje. Przeciwnicy jakoś się poruszają, ale między kucnięciem a powstaniem albo obrotem o 90 stopni nie ma ani jednej klatki animacji. W Q3, mimo że to stara gra, animacja jest lepsza.
Liniowość - aż boli. Idę bocznicą kolejową, nagle cutscenka (jak w Doomie 3, hehe) w której widać nadjeżdżający czołg. Wtedy nasz bohater krzyczy rozdramatyzowanym głosem, że to czołg (cholera, naprawdę?!) i jedynym jego ratunkiem jest wysadzenie beczek z paliwem, które na szczęście stoją dokładnie w miejscu, w którym czołg się zatrzymał. Inny przykład - drewniany mostek bez barierek, bohater nie może się wykąpać, bo twórca mapy przewidział tylko jedno przejście - własnie przez mostek. Po kilku minutach starań udało mi się wpaść do wody przez jakąś dziurę, ale spędziłem tam pół godziny w poszukiwaniu wyjścia. Nie znalazłem. Szczytem są za to komentarze bohatera (sic!) i zielona strzałki na mapach. Jest akcja, Mortyr mówi co trzeba zrobić, którędy iść, co wysadzić... Pomagają w tym pojawiające się co chwila strzałki pokazujące kierunek zwycięskiego marszu albo kryjówkę przed eksplozją. A można było dać po prostu mapę...
Interakcja - misja, w której trzeba było porwać pociąg, polegała na przejściu z ostatniego wagonu do lokomotywy, otwierając kolejne drzwi i strzelając do wrogów, którzy wypełzali z przedziałów. Te drzwi, wchodzenie po drabinkach i strzelanie ze stacjonarnych ckmów czy działek to w zasadzie jedyne rzeczy, które obsługujemy. Można niszczyć czołgi, ale o tym już pisałem. W całej grze nie udało mi się otworzyć ani jednej pary drzwi. Nie otworzyłem żadnej skrzynki, nie prowadziłem żadnego pojazdu. Interakcja występowała tylko tam, gdzie zaplanował to scenarzysta.
Dźwięki - głos bohatera jest tragiczny, rozdramatyzowany, zawsze krzyczy tak, jakby był wściekły. Bronie... strzały nagrywali chyba z kapiszonów. Reszta jest ok, zwłaszcza otoczenie. Kto był na zalesionej polanie w czasie delikatnego wiatru, ten od razu rozpozna ten charakterystyczny szum liści - tutaj należy się wielki plus. Mimo wszystko jakość techniczna jest dobra, ale to nie wystarcza.
Fizyka - ona też... nieistnieje. Nasza postać ma trudności z chodzeniem po ulicy, ciągle się klinuje, nie może wskoczyć na coś, jeśli jest za blisko, w pomieszczeniach rzuca się po ścianach... Miałem wrażenie, że wszystko w tej grze zrobione jest z betonu i stąd takie opory ruchu. Do tego strzelanie... Bez przycelowania można zapomnieć o trafieniu. A po przycelowaniu mamy wroga dokładnie na muszce, ręka bohatera nawet nie drgnie.
Mapy - kilka lat temu powiedziałbym, że ładne. Dzisiaj powiem, że mizerne lub średnie. Są miejscami ciasne, zrobione w ten sposób, aby gracz broń Boże nie zboczył z jedynej i słusznej drogi. Tam, gdzie zawiodła wyobraźnia mappera, są skrzynki poukładane w labirynty, barykady i korytarze.
Gra jest nierówna. Gdy nadchodzi moment, kiedy chce się już powiedzieć, że jednak w tej grze coś jest, coś ładnego, fajnego i miłego, odnajdujemy takiego babola, że aż chce się uciec od komputera. Misje (w liczbie 9) są nudne, krótkie, przewidywalne i nie wymagające od gracza jakiegokolwiek wysiłku. Mimo tego ginąłem w tej grze więcej razy, niż w jakiejkolwiek innej. Są misje, które można przejść bez draśnięcia i takie, w których za plecami wyrasta nam przeciwnik i dostajemy serię w dupę. A jako że jedyną naszą ochroną jest skórzana kurtka, więc HP zjeżdża jak przy serii z LG.
Chciałbym napisać coś pozytywnego o tej grze, ale... Trudno będzie. Chyba jedynym jej plusem jest jej długoś, a raczej krótkość. Bo szkoda na to coś więcej czasu. No i mapy mimo wszystko graficznie nie przedstawiają się tragicznie. Tekstury są w większości zrobione dobrze i ładnie.
Jeśli ktoś chce sobie postrzelać w wojennych klimatach, niech zagra w pierwszego MOH’a albo COD’a. Naprawdę są lepsze.