Tak mowa tutaj o naszym wspaniałym, wciąż żywym i chcąc, nie chcąc wymagającym dużych nakładów finansowych Quake 3 Arena.
Pewnie niektórzy popukają się teraz w czoło zadając pytanie: „Jak to?? Przecież do gry przy stałych 125fps wystarczy komputer pokroju Celeron 800MHz, GF2MX i 128 RAM’u?”. Rzeczywiście tyle wystarczy, ale chce zwrócić uwagę na inny aspekt gry.
Po 2 latach spędzonych przed Quakiem dochodzę do wniosku, iż ta gra jest nie dość, że jedna z droższych, ale również jedna z najbardziej niesprawiedliwych gier na świecie. Będę tutaj wypowiadał się tylko od strony gracza, który cale 2 latka spędzi na kiepskich łączach fundowanych przez nasze wspaniale polskie warunki cenowe.
Po takim czasie gry człowiek dochodzi do pewnej wprawy, którą widać podczas gry via LAN, wiec nie sadze, że w grę wchodzą tylko aspekty umiejętności (skill). Hasając podczas LAN’owych rozgrywek w pełni oddajemy się komfortowi gry, jest to dla nas pewnego rodzaju odprężeniem, zabawą i nie irytuje nas nawet fakt porażki. Często czekamy cały dzień do naprawdę późnych godzin nocnych, ażeby móc zmierzyć się w internetowych pojedynkach. I tu pojawiają się problemy....
To raz mamy stałego laga (~150ms), albo laga dynamicznego, czasem gubimy pakiety, innym razem, kiedy wydaje się, że wszystko jest w porządku lag pojawia się w najbardziej kluczowym momencie obrazując się opiewaną rozpacza na naszych twarzach wtyczką w lewym dolnym rogu ekranu.
I jak tutaj mamy się zrelaksować grą, skoro przeciwnik charakteryzuje się niskim stabilnym pingiem poniżej 50, ba czasem nawet oscylującym w granicy 20? Przecież to jest pewne, że przerobi nasze wirtualne odbicie w mielonkę kasztelańską. Niesamowity LG, cudowne RG to tylko i wyłącznie zasługa pingu!!! Tak, tak tylko i wyłącznie pingu, natomiast ping jest równoznaczny z kwota, którą zanosimy, co miesiąc w zębach naszemu providerowi.
Ceny za dobre łącza, na których mamy gwarancje przyzwoitej gry wahają się od 100-200zł za miesiąc. Czasem zdarzają się sieci osiedlowe, które oferują za 30-50zł przyzwoite dobre do gry łącze, ale takie to sieci należą do rzadkości i trafienie pod skrzydła takiego admina, który myśli o graczach jest równoznaczne z trafieniem w totolotka piąteczki, a może nawet i szósteczki (w końcu od 25 stycznia 1957 średnio jeden Polak na tydzień wygrywa). Wiec naprawdę nie są to niskie koszty. Ponoć mamy najdroższy Internet w całej Europie a jego standard daleko odbiega od nawet najniższych norm światowych.
Dodatkowo, jeśli gramy na wysokim niestabilnym pingu często agresja tryska nam uszami oraz wylewa się przez nasze usta. Klniemy, walimy pięściami w klawiaturę, obrzucamy najgorszymi znanymi nam wyzwiskami przeciwnika, który nieraptownie nas sfragowal. Osobiście jestem stoikiem, ale krew mnie zalewa, jeśli nagle wyskakuje mi przeciwnik i w nieznany mi sposób zabiera krótką serią nawet z słabszej broni cała moją energię. Przecież takie zachowanie i ciągłe popadanie w „szał” prowadzi do nerwic, depresji i chyba tylko sam psychiatra wie jeszcze jakich powikłań odbijających się na naszej psychice możemy się spodziewać za kilka lat.
Nie potępiam tutaj szczęśliwców, którym albo trafiło się dobre łącze, albo po prostu maja odpowiednią ilość pieniędzy, aby móc opłacić sobie dostęp i w pełni cieszyć się gra. Nie mam zamiaru również narzekać na jakość usług internetowych oraz ich ceny w naszym pięknym kraju, ponieważ i tak nic to nie da, a tylko zirytuje mnie bardziej. Już dzisiaj dostałem swoja porcje komputerowej agresji wynikającej z ciągłych lagów, pojawiających się niewiadomo skąd postaci z bronią w ręku, supercelnych RG i wspaniałych LG, oraz przeciwników fragujących mnie w mgnieniu oka. Chcę tylko zwrócić uwagę, za jaką cenę się zabawiamy? Albo tą ceną jest materialne zubożenie, albo ciągła irytacja powodująca stresy i silną frustracje.
W Quake 3 Arena liczy się tylko PING, PING, PING i jeszcze raz PING.
Zirytowany Yaboll.