The Last House on the Left
IMDB 6.8/10, FilmWeb 7.03/10
No ale zacznijmy od początku...
Widziałem trailer tego filmu w kinie - wyglądał całkiem całkiem - zapowieź jako horror/thriller, remake produkcji z lat '70. Produkcji, która, jak się później dowiedziałem, była tak brutalna, iż zabroniono emisji tegoż w kilku krajach. Widać remake postanowił podnieść poprzeczkę. W me ręce trafiła wersja Unrated - rzekomo dłuższa o 4 minuty od oryginału. Na moje nieszczęście dłuższa.
Oglądałem ten film z dziewczyną na dwa razy - najpierw przebrnęliśmy przez pierwsze pół godziny, następnie dokończyłem go już sam - chyba tylko dla zasady, czy też przekonać się, że jednak coś w tym wszystkim jeszcze będzie i nabierze to większego sensu. Nie nabrało.
Tak więc - mamy tu z krótka 40 minut wstępu/bezsensownej przemocy, następnie chyba z 5 minutowy fragment gwałtu na nieletniej, który przewinąłem z krótka, bo już nie dałem rady na to patrzeć (choć do jakoś super wrażliwych to nienależę), potem trochę gadania i znowu bezsensowna przemoc - i tak do końca (dosłownie - do napisów końcowych).
Pomijam tu całą 'fabułę' - bo ona jest prosta jak konstrukcja cepa. Nie wiem komu ten film może się podobać - mamy tu agresję, znęcanie się, znieczulicę, a to wszystko pociąga za sobą... to samo. Rzeczywiście - świetne kino. Pomijam fakt, że żadnych elementów horroru, czy thrillera tu nie uświadczycie - nic nie będzie trzymać Was w napięciu - będziecie natomiast karmieni surowymi, obrzydliwymi, nielogicznymi obrazami.
Nie polecam, odradzam, trzymać się z daleka. Kompletne gówno. Film popierdolony chyba z każdej możliwej strony. Jeśli tak ma wyglądać współczesne kino to ja wysiadam.