ludzie teżmogą być bogami :ASD... przeczytajcie fragment "Najdalszej podróży" Roberta Monroe’a... w kiazce opisane sa podroze astralne tego goscia... dosyc ciekawe... :>
To, co zobaczyłem,
wprawiło mnie w osłupienie. Jakieś dwadzieścia stóp nade mną i rozciągając się
chyba na milę unosił się ogromny, kolisty obiekt, wypisz wymaluj tak często
opisywany „latający talerz", tyle że tysiąc razy większy. O wiele za duży,
aby można było dać temu wiarę – lecz gdy to pomyślałem, obiekt ten skurczył się
nagle do około dwustu stóp średnicy.
Następnie u podstawy
rozsunęły się drzwi i pojawiła się w nich postać... bardzo ludzka postać
mężczyzny i podeszła do miejsca, w którym się unosiłem. Gdy znalazła się
wystarczająco blisko, rozpoznałem ją natychmiast. Niska, okrągła i pucołowata,
ubrana w coś w rodzaju podniszczonego fraka, o czerwonym, bulwiastym nosie i
wykrzywionych w chytrym uśmieszku ustach – była to dokładna replika gwiazdy
wielu filmów komediowych, które z taką przyjemnością oglądałem w młodości, pana
W. C. Fieidsa!
Replika ta,
projekcja, hologram – czy cokolwiek to zresztą było – przemawiała w taki sam
sposób jak Fields, z taką samą intonacją i powtarzaniem. Zaprosił mnie na
pokład i pokazał coś przypominającego ogromny, kopulasty pokój, którego ściany
pokryte były fotografiami wszystkich komików, o których słyszałem, a także
wielu innych, które widziałem po raz pierwszy. Widniały tam także nabazgrane
byle jak dowcipy i żarty rysunkowe. Wszystko to Fields określił jako swój
ładunek.
Sformułowałem w
umyśle pytanie.
„Ładunek? Co to
znaczy ładunek? I skończ wreszcie tę komedię z personifikacją. Przede mną
możesz być taki, jaki jesteś w rzeczywistości".
„Ty rzeczywiście
mówisz to serio... ale wolałbym zachować tę postać, o ile ci to nie
przeszkadza. Pomaga mi myśleć na sposób ludzki. A może wolałbyś kogoś innego?
Na przykład Graucho Marxa?"
„Nie, nie. Lepiej
pozostań już w tej postaci. Powiedz mi, co właściwie robisz fruwając sobie tak
dookoła Ziemi?"
„Mój chłopcze, jestem
eksporterem".
„Rozumiem. A co masz
takiego, co potrzebujemy – oprócz tego statku kosmicznego, oczywiście".
„Chyba źle to
sformułowałem. Ja eksportuję od was, a nie do was, przyjacielu".
„A jaką to rzeczą
dysponujemy, która mogłaby być cenna dla was? Przecież w znaczny sposób
przewyższacie nas technologicznie. Komunikujecie się za pomocą myśli. Nie mamy
niczego, co moglibyście potrzebować".
Podrapał się po
nosie.
„No cóż, sir,
niełatwo to dostać, ale mnie się to udaje, o tak, sir, udaje. My nie mamy tego
ani odrobiny, a ty nawet nie możesz sobie wyobrazić jak cenne jest coś, czego
się wcale nie posiada".
„Wcale nie posiada,
czego?"
"Zbieram to od
wieków. Kiedyś było to bardzo rzadkie, ale teraz jest tego jakoś więcej".
„Nie rozumiem".
„Czasami trzeba
poznać cywilizację, aby ją zrozumieć, to jeden z problemów".
„W dalszym ciągu
nie..."
„Wy ludzie macie to,
a jest to rzadkie i cenne pośród reszty inteligentnych gatunków w tym, co
nazywacie wszechświatem fizycznym – i wszędzie indziej. Bardzo rzadkie i cenne,
psze pana. Jestem specjalistą w zbieraniu tego. Widzę, że dalej nie rozumiesz.
Pozwól więc, że ci to wytłumaczę".
„Byłbym bardzo
wdzięczny".
„To towar jeden na
milion, a wy ludzie właśnie go posiadacie. Poczucie humoru! Kawały! Dowcipy! To
najlepszy balsam na przeciążone systemy myślowe. Automatycznie likwiduje stresy
i napięcia prawie za każdym razem, kiedy zostaje użyty!"
„Ach tak... a więc
krążysz pomiędzy nami poszukując najnowszych dowcipów?"
„Dokładnie! Wy ludzie
co rusz widujecie nasze jednostki kolekcjonerskie, ale wysuwacie z tego błędne
wnioski. Opowiadacie sobie o nas dowcipy jako o UFO! A my chcemy jedynie
patrzeć i słuchać – nic więcej. A co do kilku przypadków psikusów – to czasem
robimy je po prostu po to, by zachować dobrą formę. Ale teraz, o ile mi pan
wybaczy, sir, muszę udać się w dalszą drogę".
Nagle
znalazłem się poza statkiem, który zaczai gwałtownie się oddalać i w końcu
zniknął. Skierowałem się w stronę mojego przyjaciela INSPEKA, cierpliwie
czekającego na mnie w głębokich ciemnościach. Tak oto dowiedziałem się, że
ludzie posiadają przynajmniej jedną unikalną właściwość.