ORG

quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku



Wersja: Jasna / Ciemna

Przełomowe kawałki rokandrolowe

slawek

Od: 2002-09-24

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2003-09-08 13:37:28

Chodzi mi o takie numery, po wysłuchaniu których świat nie był juz taki sam.

Które Was zmieniły w jakiś sposób. Wasze spojrzenie na muzykę przede wszystkim, ale kto wie - może na inne sfery życia?

Takie, wiecie, mikroWSTRZĄSY muzyczne. A może nawet BIG BANGI?
"Voodoo Chile" (Slight Return) - miałem jakieś 11-12 lat. Muzyki rockowej nie puszczało się w kraju ot tak sobie. Były enklawy typu 3 ale na UKF, a u mnie w domu dominowało radio 1. Za to 10 lat starszy wujo, długowłosy fan Zeppelinów, Joplin, Omegi itp. zdobywał nawet prawdziwe płyty tych wykonawców.

Puszczał mi te wszystkie rzeczy. Nie mówię, że mnie chwytały za gardło. Nie mówię, że były złe. Po prostu sie słuchało. Do czasu Slight Return. Zrobiło mi małe, prywatne piekło w młodej i niedoświadczonej główce. Do dziś mnie porusza, do dziś uważam, że ma potencjał "Fat Boya" (Nie fatbojslima, chodzi o nazwę bomby zrzuconej na Horoszimę)

Do dziś wydrapuje jakieś takie niepojęte tęsknoty i niebezpieczne myśli.

Choć oczywiscie bardzo pozytywne.

To było pierwsze ostre, dzikie, nieokiełznane granie, które nie tylko zaakceptowałem ale wchłonąłem.

Jak mi się zdawało wówczas - zrozumiałem.

Pamietajcie - to był slawek, dla którego bogami byli Beatlesi.
"Break On Through" To troche później. Wuj nie słuchał Doorsów :)

Za to pojawił się "Apocalypse Now", którego poczatek każdego w końcu musiał skierować do debiutanckiego albumu The Doors.

Super płytka, ale płaczliwy i patetyczny The End oraz klezmerski Light My Fire natychmiast zeszły na dalszy plan w konfrontacji z tym niesamowicie energetycznym i dzikim kawałkiem.

Przyznam się - kiedy siedzę w knajpie i leci z głosnków Break on... wyrykuję go z Morrisonem, a zależnie od stanu - wyskakuje i wytaczam miedzy stolikami.
"Smells Like Teen Spirit" - długo nie "zajmowałem się" muzyką. Słuchałem jak zawsze duzo, ale juz bez tych emocji. Po "Wish u were here", "Master of Puppets" "Blood Sugar Sex Magik", Hendrixie nie spodziwałem się, żeby coś godnego uwagi mogło mnie spotkac w tej dziedzinie. Słuchałem staroci, jednym uchem radia z nowościami i coraz więcej jazzu.

I takiego rozleniwionego, znudzonego choc również wyciszonego spotkał mnie ten kawałek. Nie mogłem usiedzieć w fotelu, kiedy usłyszałem, a własciwie zobaczyłem teledysk do tego czegoś. Jak łyk świeżego powietrza, jak ostroga dla konia. Jedna wielka p.i.e.p.r.z.ona bomba energetyczna. Muzyczny koktajl Mołotowa. Był wstrząsem, bo nie spodziewałem się juz po sobie, i muzyce takiej reakcji. Takiej fascynacji. Oczyszczający gwałt, czy jakoś tak...

Ech, spytalibyscie mojej Żony co znaczy "zrobić nirvanę" :D (Nie, nie chodzi o sex)
i płyta prodiżów z krabem :) - czyli naprawdę SHOCK! - nie pamietam nawet jaki jest jej tytuł, pamietam ledwie dwa tytuły utworów. To nie jest istotne. Oddaje nawet ducha w jakim słuchałem wtedy muzyki. Zero zainteresowania dla dyskografii, składów itp. To czym żyłem pierwsze nascie lat swojej fascynacji muzyką odeszło. Liczyła się tylko TREŚĆ. Zresztą pogłebiało się zjawisko braku zainteresowania dla nowości. Cos tam gra - fajnie jest. Cos tam gra - niefajnie - turn off. Tak jest zresztą do dziś.

Już dość starym facetem byłem, od czasu Nirvany upłynęło trochę czasu. Po drodze oczywiście większe czy mniejsze, mniej i bardziej trwałe miłostki z nowymi wykonawcami (Morphine, Nick Cave) ale bez tgo zaburzenia rytmu serca na granicy zawału, bez tych dreszczy na plecach. I raptem znów pojawiło się coś, czego nie dało się zbyc krótkim "fajne" czy nawet "za.j.e.b.i.s.t.e" - to wgniotło, podniosło, zakręciło i wypluło. A wtedy człowiek pragnął jeszce raz dać się wgnieść, podnieść, zakręcić i wypluć. I znów. Do utraty sił. Do utraty świadomości.

Ufff... bardzo niebezpieczna zabawa :D Zwłaszca w tym wieku.
Kiedy znów coś takiego?

Zauważyłem coś w tej liście: sama soczysta i dzika energia! Żadnych pierdów w stylu "Michelle" którego słuchaliśmy z kumplem jak zaczarowani, "Persefony"(chyba najczęściej przeze mnie włączany kawałek w życiu - prawdziwa korba), żadnego jazzu, muzyki której słucham najchetniej.

Żadnej kobiety.

Żadnego mięczactwa.

Jedynie ostre, akordowe, kosmiczne p.i.e.r.d.o.l.e.n.i.e.

A jak u Was?

([i]kto napisze krócej - ten kiep ;) [/i]

**jak już bedę grał jak avek,

to będę chciał grać jak mof!!!**

nxs.rush

Od: 2003-01-15

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-09-08 14:51:15

> ([i]kto napisze krócej - ten kiep ;) [/i]

podejmuje wyzwanie ;)

ja wypowiem sie jako reprezentant nieco mlodszego pokolenia, wiec ciezko mi bedzie oceniac muzyke patrzac przez perspektywe czasu, bo mniej wiem, mniej slyszalem, aczkolwiek postaram sie wymienic kawalki, ktore wplynely na mnie najbardziej w trakcie mojej niedlugiej egzystencji. niektore sa smieszne (w tamtym czasie nie byly :), niektore powazne, aczkolwiek kazdy w jakis tam sposob wplynal na mnie i pozostawil cos po sobie.

pamietam jak wieku kilku lat moj ojciec - fan ostrego grania - edukowal mnie muzycznie w rockowa strone, nie pozostalo mi w glowie nic z tamtego okresu ani jedno brzmienie, slowo czy nazwa zespolu (to bylo do 5 roku zycia). sluchalem tylko na magnetofonie szpulowym nagrania z naszych malych sesji:

-synku co to za wytwornia? -pojton

-a kto teraz spiewa? -pani koja

-znasz ten zespol? -to jojing ton tatus

tego typu pogawedki ciagnely sie godzinami i mimo, iz nie wiele dane mi bylo zapamietac to jednak imho te tony przesluchanej muzyki z plyt analogowych (dzem, stonsi, tsa itd.) bardzo wplynely na moja dalsza swiadomosc muzyczna.

i tak po okresie podstawowkowej fascynacji klasyczna muzyka dicho oraz nucenia kawaleczka liroya pt. scyzoryk (tak gdzies do 6 klasy), bo wszyscy wtedy lubili naklejki informujace o niecenzuralnych tekstach, uslyszalem pierwszy ostry zespol, ktorego nalogowo zaczalem sluchac a mianowice h-blockx, kawalki move i go freaky trafily do mnie szybciutko ze wzgledu na swoja nieskoplikowana budowa i wyluzowane podejscie do muzyki, co zreszta doceniam do dzis w starych plytach tej kapeli, rowniez wtedy rzucalismy sie z kumplami po pokoju przu u2 - hold me, thrill me, kiss me, kill me co bylo ewidentnym objawem mojej rock\'owej duszy :) pozniej zaczalem meczyc roznego rodzaju muze oby byla gitara. kolejnym wstrzasem dla mnie byly kasety z koncertami zespolu dzem oraz plyta budki suflera pt. ona przyszla prosto z chmur. dzem zachwycil mnie niesamowitym brzmieniem koncertowym oraz wspanialym spiewem ryska, budka natomiast posiadala atrybut muzyczny jakiego do tej pory jeszcze nie mialem okazji uswiadczyc a mianowicie wspaniale teksty, nie wiem czy ktos mi uwierzy ale w podstawowce siedzialem przy kaseciaku z kartka i dlugopisem i puszczalem ona przyszla... tyle razy az udalo mi zapisac wszystkie teksty z tej plyty. przekraczajac progi liceum poznalem z miejsca wszystkie nasze podworkowe kapele i moja przygoda z ostrym graniem rozwinela sie na dobre (nawet dane mi bylo grac w jednej z lapszych kapel ale tylko przez miesiac, potem gitara znudzila mi sie :). przez cztery lata szkoly sredniej przesluchalem tysiace utworow i setki kapel. pierwszym utworem, ktory wywarl na mnie ogromne wrazenie bylo nothing else matters metallici, pamietam ze byla to nasza wspolna piosenka w moim pierwszym powaznym (i na razie ostatnim :) zwiazku, w tym utworze trafilo do mnie wszystko - tekst, muzyka, wspolgranie calosci, nie raz wylem razem z james\'em hetfield\'em do ksiezyca never cared for what they do, never cared for what they know... itd. niestety sympatia do tej piosenki odeszla nie dawno razem z dziewczyna bo jak wszyscy wiemy wspomnienia bola :> pozniej znowu rock\'owe bla..bla... i znowu boom i to z rodzimego kraju! kumpel przynosi mi kasete z kawalkiem modlitwa o zmilowanie kapeli moonlight. ten utwor mnie po prostu zmiazdzyl ukryta w nim tona, nie! megatona mocy kazala mi wlasnie podjac sie trudu grania na gitarze, niestety wypalilem ta cala megatone w miesiac :> w miedzy czasie byla jeszcze zachwycajaca przemyslana sieczka - plyta fear factory pt. obsolete z kawalkiem z areny by sacret (zanim ogladnalem film). od tamtej pory stalem sie uwaznym obserwatorem sceny muzycznej, chcialem znalezc zespoly, ktore do mnie przemowia, chcialem znalezc cos co bedzie mnie na stale zachwycac, po prostu kapele, ktora powstala dla mnie ;) i znalazlem! wybor padl na deftones po uslyszeniu kawalka z plyty adrenaline pt. bored oraz na tool\'a po ultramegagenialnej plycie aenema. zespoly do dzis sa moimi faworytami pod wzgledem muzycznym, wokalnym jak i tresciowym. uwazam, ze kapele te maja wiele do przekazania poza tym, ze chca sobie pokrzyczec do mikrofonu. pozniej juz tylko kilka kapel, utworkow, ktore bardzo lubie aczkolwiek nie mialy na mnie zbyt duzego wplywu, powiedzmy takie minibumiki muzyczne: glassjaw i kawalek siberian kiss z plyty everything you ever wanted to know about silence, bjork i army of me z post, moze jeszcze kilka innych ale mialo byc o przelomach a nie wybuszkach wiec ja juz koncze :)

*Forgiveness is between them and God.

It’s my job to arrange the meeting.*

viltZz

Od: 2002-05-07

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-09-10 19:28:39

Hah, rush wlasciwie opisales troszke przy okazji ewolucje swojego gustu muzycznego:D.

Hmm Jak mi tu w ogole pisac o rewolucyjnych kawalkach rockandrollowych kiedy moje zycie liczy sobie niecale 18 lat? No nic, sproboje napisac to tym co bylo DLA MNIE rewolucyjne.

Z szeroko pojetym rockiem mialem doczynienia juz od malego szkraba, co zawdzieczam swojemu tatusiowi ktory byl, tfu jest ogromnym fanem i znawca ciezkiego grania, ba sam nawet pogrywal:). Jako ze ucho moje przyzwyczajone do ostrych gitarowych kawalkow, wiekszosc tego co slyszalem puzniej nie robilo na mnie wiekszego wrazenia (no moze Bohemian Rhapsody queenow), do czasu.... . Nigdy chyba nie zapomne jak uslyszalem Master Of Puppets Metalliki, ta sila, szybkosc dynamika, wszystko wywarlo na mnie niesamowite wrazenie.... .

Potem przez dluzszy okres czasy zasluchiwalem sie kawalkami james\'a i spolki i oczywsicie nie ominela mnie fascynacja Nothing Else Matters:), az pewnego pieknego dnia, a wlasciwie to prawie nocy na jakies imprezce uslyszalem Kurta wyjacego It Smells Like Teen spirit. Potem jakos w miedzy czasie wkradl sie do mojego wnetrza rap i techno, i pewnie bym tak trwal w byciu \"technomulem\" gdyby nie kumpel z klasy, ktory przyniosl do szkoly walkmana w ktorym mial z 10x przegrywana kasete Manowara. W tym momencie po prostu zakochalem sie w tej moozie:) takie ciezkie typowe amerykanskie heavy-metalowe granie:) kawalek ktory mnie wtedy tak oczarowal to bylo chyba The Oath, ale nie jestem calkowicie pewien. I tak sobie zylem w metalowym:) swiecie ostroznie wpuszczajac do srodka tylko sprawdzone i polecane zespoly i ich kawalki .... i juz nie czylem tego czegos sluchajac jakiegos nowego utworu. Oczywiscie bez echa nie przeszly przeze mnie np. TiamaT czy Tristania, ale ruszylo sie cos we mnie calkiem niedawno kiedy to calkiem przypadkowo sciagnalem z KaZyY utwor Kissow - I was made for loving u baby, w dodaku wersja koncertowa.... po prostu nie moglem przestac tego sluchac. Bardzo podobnie bylo kiedy bedac mniej wiecej pol roku temu na plenrze uslyszalem zespol Sublime:). eh koncze ten beznadziejny text bo brak mi weny a tu jeszcze na mnie esej na fakultet z polaka czeka;d

dominion.fdns.netclan Domino ]

[red][white]Leg[red]1[white]oN[red][white] 4EVER:)
Hate... I cant control it anymore,

you will see the red light more and more

Trapping you in destroying despite

by the red light in my eyes

occulkot

Od: 2002-02-12

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-09-10 20:37:36

Hmmmm - na poczatku byl chaos?! - Nie no - zacznijmy od tego ze pierwsze 9 lat z mojej fascynacji muzycznej pominiemy :). Nadmienie tylko ze mieszkam w malej miejscowosci - i to powinno wam wystaczyc :). W wieku 9 lat - no moze nie - w wieku 7 lat poznalem swojego chorego na raka kuzyna - jacka - i ktorego po raz pierwszy zobaczylem keybord. Jacek sluchal miedzy innymi grupy queen - czym oczywiscie sie od niego zarazilem. Od klawiszy przyszedl mi jean michael jarre - ktory moze z rockiem wiele wspolnego nie ma ale muzyke tworzy genialna :). W polowie 6 klasy podstawowki rozpoczalem nauke w szkole muycznej - byl to ijezeli sie nie myle rok 96 - czyli czas wydania reload pewnego popowego zespolu na litere m - oraz roots sepultury. W szkole muzycznej trafilem do grupy dosyc mocno przekrojowej - 14-22 lata. Z czego wiekszosc chlopakow dlugie gralo na gitarach i bynajmniej nie byl to hip hop :). Najpierw porzyczylem sobie wspomnianego reload - calkiem fajne zaczalem sie wsluchiwac - potem od kuzynki dorwalem roots sepultury - i tu zaczynam sie ja :P. Roots bylo wydaniem podwojnym - roots oraz the roots of sepultura (czyli swoisty the best of) - no i mnie bardziej wciagnelo the roots of... - w miedzy czasie od kumpla skolowalem sobie master of puppets oraz kill em all metalicy. Na ukonczeniu podstawowki mialem juz wikszosc plyt(kaset) metallicy oraz wspomniana sepe. W liceum sie zaczelo na dobre - lazenie po empiku, sluchanie plyt, kupowanie gazet. Zas od 2 klasy mam dostep do netu skad moge na bierzaco czerpac informacje i zamawiac cdeki. Co do zespolow - w peirwszej klasie prym wiodlo viadro :) - mial plyte litany oraz demka na kasecie. Pod koniec 1 klasy jednak kupilem sobie pierwsza kasete vadera po demach - i okazalo sie ze wzgledem litany rozni sie ona tylko kolejnoscia riffow oraz troche brzmieniem. Z gazet poznalem kilka ciekawych zespolow - glownie black death, ktore z reszta lubie do dzisiaj. W roku 2k1 kupilem archiwalny numer slashem dawn gdzie na cd byla relacja live z thrah em all festivval. Wszystko fajnie i przyjemniej - a tu nagle jak nie przypierolda - patrze - i oczom nie wioerze - ze tez ktos moze tak grac - zespol lux occulta * owszem czytalem cos o nch w zinach, myslalem ze graja jakis unholy black a tu cos takiego. Tydzien pozniej mialem juz jedna kasete, potem 2 a w 2 miesiace cala dyskografie. Wtedy rowniez przyjalem nick occulkot (skrot od lux occulkot z cheshiere :P). Luxa do dzisiaj pozostaje u mnie nr 1. Ukierunkowalem sie raczej na klimatyczne odmiany metalu (doom black), jednak nie stronie rowniez od old schoolowego thrash i death metalu. W miedzy czasie zmienilem instrument (W szkole muzycznej gralem na.... akordeonie) na gitare i razem z kolegami gramy a wlasciwie probojemy grac black metal :) - unholytorment.metal.pl!
Tyle - choc to raczej malo na temat :P oraz malo logicznie - w razie czego niech ktos skasuje ten post :)

porozmawiajmy o kobietach...

nxs.rush

Od: 2003-01-15

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-09-26 00:11:35

kurcze panowie taki ladny temacik padl, nie chce sie wam sklecic kilku sensowniejszych zdan niz zwykle :> teraz widac dlaczego tematy, na ktore wystarczy napisac trzy slowa lub jakies bzdety ciesza sie najwiekszym powodzeniem - lenistwo uzytkownikow :/ fajnie by bylo jakby taki temat przetrwal bo imho jest bardzo ciekawy i mozna sie duzo rzeczy dowiedziec z takich wypowiedzi jakie znajdziecie powyzej :)

*Forgiveness is between them and God.

It’s my job to arrange the meeting.*

|BP|Arzach3l

Gravatar

Od: 2003-03-23

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-03 23:30:18

Sławek, widzę że wspaniałą muzą się interesujesz, do Hendrixa dołożyłbym jeszcze gitarową wersję hymnu z Woodstock i \"Purple haze\"

Kolejne wspaniałe grupy Black Sabbath za pierwsze 3 albumy, Led Zeppelin tylko za pierwszy, no i oczywiście Deep Purple za swoją megaprzełomową \"In rock\"
Jeśli chodzi o rock progresywny ( arzachel.w.interia.pl - my page) przełomowe albumy: Genesis - \"Tresspass\" i \"Foxtrot\" (z genialnym \"Supper\'s ready\"), King Crimson ze swoją genialną debiutancką płytą, no i oczywiście \"Close to the edge\" Yes, dla tych którzy nie za bardzo w temacie: posłuchajcie sobie taki \"close to the edge\", to muzyka niesamowita, spomplikowanie zmienna, pełna emocji, powalająca niesamowitymi solówkami organów, gitary, mnie ta subtelna muzyka powala swoją siłą....

blo|arzach3l

|BP|Arzach3l

Gravatar

Od: 2003-03-23

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-03 23:33:01

A co do... The Doors, zapomniałem trochę, kawałek: \"When the music\'s over\" i \"Roadhouse blues\", a \"Break on through\" powala na łopatki \"You know the day destroys a night, night divides a day.....\" Ah co za muzyka!!!

blo|arzach3l

ramm

Od: 2003-02-21

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-04 18:58:27

\"She\'s a maniac\" Flashdance...
i wszystko jasne :)

chifoo

Od: 2003-09-23

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-04 19:16:06

Nie komentuję bo sam nie wiem. [24]

[yellow]*********************[/color]

V[red]oo[/color]D[red]oo [/color]forever

WWW.VOODOOQ3A.PRV.PLWWW.VOODOOQ3A.PRV.PL

[red]v1[/color] C[red]h[/color]i[red]f[/color]o[red]o[/color]

[yellow]*********************[/color]

stirmal

Od: 2002-10-23

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-05 13:37:20

Ja zaczne od Led Zeppelin - Whole Lotta Love. Z tym byla fajna historia: pewna dziewczyna mi sie podobala i chcac jej zaimponowac zapozyczylem od kumpla CD-eka Led Zeppelin. To byla magiczna dwojka, oczywiscie pierwsze bylo Whole Lotta Love... od tego kawalka zaczela sie moja cala historia z rockiem/metalem. Potem tata zainteresowal mnie Deep Purple i od tego samego kumpla pozyczylem Fireball, a tata od kolegi zalatwil Greatest Hits... Z tej drugiej plyty mysle, ze przelomowym byla Black Night, ktora teraz mam na remasterze In Rock (plyta przewspaniala :). Za kilka miesiecy, poczta pantoflowa, zjawila sie u mnie piosenka Black Sabbath pt. Paranoid. Tak zapragnalem miec album, z ktorej ona pochodzi, ze wyzebralem od taty te 40-kilka zeta i pobieglem do sklepu. Tak naprawde granie BS docenilem w kilka miesiecy pozniej. Pomyslalem sobie - mam lack Sabbath, to trzeba zdobyc cos z solowej dyskografii wokalisty i tak zjawilo sie u mnie na dysku S.I.N. Fantastyczny to song z, podobno, mniej fantastycznej plytki (nie wiem, bo nie sluchalem calej). Nastepne bylo Iron Maiden, a pierwszy kawalek jaki slyszalem to \'Revelations\', potem moj cioteczny brat sciagnal pare plyt z netu i wypalil na CD-R. Jednym z ostatnich byl chyba Hendrix. Wujek dal mi do przesluchania plytke \'Experience Hendrix\' z jego najwiekszymi hitami. Do dzis kocham \'Purple Haze\', \'Hey Joe\' i \'All along the watchtower\'. Z pewnoscia bedzie jeszcze wiecej \'przelomowych\' kawalkow w moim zyciu... tylko na to czekam :)

Chrumkający słoń w białe pasy. To jest to!

grzEs

Od: 2002-02-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2003-10-12 22:46:01

Jako jeden z najwazniejszych zespolow rockowych w calej muzyce zamieszczam Rage Against The Machine. Pewnie juz zaraz ludki sie oburza, ze porownuje jakies tam RATM do Led Zeppelin, Metallici itp. Mozna sie uburzac, ze RATM to \"nic wiecej\" jak smierdzacy nu-metal, jakis smierdzacy hip-hop. jak chcecie tak myslcie, jednak najwazniejsze jest to, co muzyka otrzymala wraz z nadejsciem pierwszego, wspanialego i chyba juz legendarnego albumy Rage Against The Machine a jeszcze wazniejsze jest to, co swiat muzyczny w 2000 roku pu rozpadzie RATM stracil.
CI, co choc troche bbardziej \"intensywnie\" sluchaja RATM niz z filmowych soundtrackow, gdzie czasami ich piosenki byly zamieszczane to wiedza, w czym tkwi sedno i o czym mowie. Rage Against The Machine byl to najbardziej zaangazowany politycznie zespół. kazdy z czterech oficjalnych albumów, kazda piosenka byla manifestem politycznym. Zaden zespol nie zngazowal sie tak bardzo w polityke, zyczie spoleczne, gospodarke. Zack\'a de la Rocha\'e spokojnie moim zdaniem mozna nazywac jedna z najwazniejszych muzycznych osobowosci. Qrfa [b]zobaczcie go, zrozumcie go[/b] - zobaczcie jak On wyglada, o czym spiewa (rapuje), co ma nam do przekazania, co dzieki swojej niesamowitej agresywnosci przekazu chce nam uzmysłowić, spojrzcie jak On sie porusza, kim On jest. Ale nie tyko Zack byl w RATM. Tom Morello to mowiac spokojnie, jeden z najwiekszych geniuszy gitary i spokojnie mozna go stawiac obok takiego Hendrixa, i wcale nie przesadzam, zobaczcie co On robi z gitara. On nie tylko gra, On tworzy, to jest cos wiecej niz zwykle granie na gitarze.
MOglbym jeszcze pisac o RATM duo duzo ale spac mi sie wiec koncze. Rage Against The Machine mialo, i nadal ma na mnie ogromny wpływ. I to nie chcodzi o to, ze zespol ten, ich stylizstyka narzucilo mi poglady, wartosci itp. To nie jest tak, ze ubieram sie tak jak oni, mysle tak jak oni itp. Na podstawie wartosci ktorze w swojej muzyce przekazywali i ktore, choc zespol sie rozpad, ja nadal wyciagam jestem taki, jaki jestem [11]. Ubieram sie inaczej niz srednia przecietna, interesuje mnie polityka, gospodarka, prawa czlowieka itp. RATM pomoglo mi wykreowac siwat, w ktorym teraz zyje :D.
DObra koncze bo przunydzam. RATM wieczne ! :D
EDIT:

Jeszcze krotki czas entenowy dla mnie. Polecam oczywiscie wszystkim zespół Rage Agains The Machine. Zrozumcie teksty bo to jest najwazniejsze. Swiat muzyczny przed RATM i po RATm to dwa swiaty. Ach, wspaniale bylo w 1992 roku kiedy wyszedl pierwszy album RATM i 1/3 ludzi na calym swiecie spiewala Killing in the name. NIestety, ja wtedy bylem szczylem. Pozdrawiam.