Hmm... Akcja tyczy się tego samego gościa, którego już opisałem w poprzednim poście. On (Bartek) i jeszcze dwóch moich qmpli szli do niego. Wchodzą sobie na podwórko Bartka, a tam podchodzi jakichś trzech gości do nich i mówią żeby kasę dawać i telefony. No to Bartek na starcie w śmiech. Goście zgaszeni, po krótkiej gadce już chcieli zmykać :). No ale Bartek każdemu dał kilka razy po mordzie (!!!) i kazał kumplom ich pilnować, On za chwilę wróci... No i wrócił za chwilę z jakimś swoim znajomym (taki podobno wyjątkowo duży i szeroki osobnik)... Z tego co mi wiadomo to dla tamtych dresów skończyło się na straceniu telefonów, kasy i bólu (jak wielkim, nie wiem).
Akcja druga tyczy się jednego z kumpli, który wtedy z Bartkiem był, nazywa się Tomek i do najmniejszych ludzi nie należy. Można się przy nim na ulicy bezpiecznie czuć :P. Więc, jakiegoś dnia jedziemy sobie całą klasą (\'wycieczka\') na Stare Miasto. Kumpel stoi w tramwaju przy samych drzwiach. Na przystanku wsiada dwóch gości i po pewnym czasie zaczyna się standartowa rozmowa - skąd jesteś... Frajer do Tomka, żeby telefon dawał, no to go kumpel olał zupełnie. Tamten wyjmuje nóż i mówi jeszcze raz - telefon!. Ale co tam. Kawałek dalej dres gada do qmpla - że wysiadamy. Na to Tomek - spoko. Nadszedł przystanek - wysiadka także reszty klasy (dotarliśmy na miejsce), Tomek wychodzi, robi dwa kroki od tramwaju, odwraca się i patrzy na tego dresa - czeka aż tamten wysiądzie. I co?? Nic @#$% dres został ze swoim kumplem w tramwaju i pojechał dalej. Po co to wszystko napisałem?? W sumie byłoby to bez sensu gdyby nie fakt, że jakiś tydzień później, dzień jak co dzień, Tomek przychodzi do szkoły i opowiada akcję. Jedzie ze znajomymi tramwajem, ta sama linia, ten sam przystanek, wchodzi tych samych dwóch dresów :]. Tomek podchodzi do tego co wyskoczył wtedy z nożem i gadka - siema, siema. Koniec uprzejmości bo na twarzy dresa zatrzymuje się but kumpla i tamten \'troszkę\' wylatuje z tramwaju. Tomek pyta się jeszcze drugiego - wyjdziesz sam?? No i chyba wiadomo co tamten tchórz zrobił...
Ech, na razie nie chce mi się więcej pisać. Wszystkie historie autentyczne, wierzcie lub nie.