a ja dostalem od dziada mroza rozne roznosci. najbardziej sie ciesze z grajacych szelek i kwadratowej kuleczki. wolalbym osobiscie kulke z glowa jakiegos misjonarza , mialem taka ale zapsulem. wrucilyby dawne wspomnienia gdybym taka dostal w swoje rece. no ale coz, ciesze sie tym co mam. [przydal mi sie tez kawalek cegly ktory rozpakowalem z ladnej paczuszki owinietej tasiemcem czy tam jelitem, nie wiem bo nigdy ze srodowiska dobry nie bylem. no a cegla w sam raz poasowalal do mojego domu z klockow, zaczolem go budowac na wigilie ostatniej wiosny, zabudowalem w srodku dziadka, kltory chyba juz nie zyje. ale coz, musza byc jakies straty. mam nadzieje ze pod drzewko choinkowe rowniez dostane eleganckie prezenty. Ale ten mikolaj to jednak skubaniec niezly. wywiesilem pare skarpet na gwozdziu przed drzwiami, no i poszedlem spac w skromnej lezance z bibulki z nadzieja ze rano ujrze tam jakies kroliczki albo delfinki albo inne slicznostwa a tam nic prucz smirdzacego kupska. Rozumeim ze moze sie zachciec, no ale bez przesady. Mysli ze zboczuch ma czerwony kapiszon i lateksowa maske i ujezdza codzien renifery to se moze. Ale mniejsza z tym. wybaczam mu, bo wogule swieta i niedziela....