> Chcialbym sie zwierzyc z pewnej swojej przypadlosci, albowiem powiadam, ze co noc odczowam dziwne mrowienie w okolicach pachwiny lewej, ktore nastepnie przeistacza sie w rytmiczne przypominajace gre na tamtamie skurcze odbytu. Pozniej wszystko ustaje, po czym wyczowam zapach spalonej watrobki smazonej na masle z urugwajskeigo emu.
>
>
>
> Czy ktos ma rowiniez podobne przezycia sferyczno barabongoidalno-fakalne?
To nie sa Vladku zarty.
A wszystkiemu jak zawsze winne sa pingwiny, znaczy nie wiem czy one sa winne czy tylko sa formacjami jakimis zbrojnymi w tej wszechogarniajacej grze politycznej, ktora ingeruje nawet w najdyskretniejsze miejsca naszego ciala jakim niewatpliwie jest odbyt.
Ale do rzeczy (coby nie byc goloslownym).
Wszystko zaczelo sie w taki malo srednio sloneczny dzien. Siedze w domu i patrze a tam biegaja za oknem dwa slonie, nie wiem czy byly rozowe czy zielone (zawsze mialem problemy z odruznianiem kolorow po flaszce), no i mialy długa taka trombe. Moja znajoma Ślepa Niania (inteligetna z niej bestia bo oglada taki program na kablowce ze zwierzatkami co sie zwie discollery) twierdzi ze to nie sa slonie tylko nosorozce, ale co on moze wiedziec, przeciez zawsze nawet bez wodki ma problemy ze wzrokiem. Wiem bo kiedys ja badalem. To znaczy malowalem jej obrazki a ona miala odpowiadac co to takiego nabazgralem. Nie odpowiedziala na zadne pytanie. Bylem z tym jej wzrokiem u okulisty (dla ludzi rzecz jasna, dla mojego znajomej wszystko co najlepsze), a ten ze sie tak wyraze hochsztapler wyslal mnie do psychiatry jakby on umial qrna leczyc wady wzroku....???
I to ma byc sluzba zdrowia. Kasy porobili i marmurowe zamki i tyle.
Ale o psychiatrze czy psychologu juz mi tu kiedys wspominano.
Nawet na wykladzie z matematyki psorka cos mowila ale nie dokladnie ja uslyszalem bo staszek i wacek klucili sie skad jest Wacek (specjalnie z duzej bo go najbardziej lubie). Jeden twierdzil ze z wegli i wody a drugi ze z skads tam jeszcze. W ogole to wyszlo na to ze Wacka nie ma, wacka i stasia tez. Ale przeciez jak by ich nie bylo to bym ich nie slyszal wiec byv musza!!!! Na tym wykladzie tez byl ten slon. Siedzial na samym przedzie w 1 lawce. Psorka udawała ze wszystko jest w porzadku i nie zauwaza nic w tym dziwnego. Pytam sie jej czy w regulaminie studiow nie jest przypadkiem napisane ze nie moga na zajeciach przebywac osoby z poza uczelni, ona - "a o kogo ci chodzi"? Wtedy wszystko bylo jasne, calkowita inwigilacja, jeszcze jak zauwazylem tego niewidzialnego kosmite w ostatniej lawce to juz wiedzialem co musze zrobic.
Wyszedlem z auli i poczlapalem sie do dziekana. Wchodze do do pokoju i widze jak ten chowa wieloryba do kieszeni!!!!, wreszcie zrozumialem po co gosciowi takie wielkie akwarium w gabinecie, przeciez tyle wody sie marnuje. Stluklem wiec mu je z rozkosza, trzeba w koncu szanowac przyrode.
Ja tak w ogole to zawsze bylem dobry dla natury. Zasadzilem nawet kiedys drzewo. To byla bardzo ciezka robota, w dodatku musialem kopac pare dolow bo za kazdym razem natrafiałem na jakies drewienka. Zasadzilem je w koncu, potem mnie od szatanistow i diablow wyzywali.... powiedzieli ze pod tymi co je przesowalem kamieniami ludzi chowaja.
Ciekawe przed czym oni sie tam kryja??????
Ale ja sie zorientowalem szybko, oni tam zamykaja tych co wiedza...
Temu facetowi ubranemu na niebiesko z czapka z daszkiem nic nie powiedzialem co wiem :)
No ale wracajac do dziekana. Powiedzialem mu o co biega a on gdzies zaczal sie krzatac i dzwonic, ha, wiedzialem nawet gdzie, po tych ludzi z tymi modnymi koszulami, widzialem raz jak komus cos takiego sprzedawali w mojej klatce.
"Alez prosze, prosze niech pani przymierzy, a te rekawy niech sie pani nie przejmuje ze zbyt dlugie, takie sie teraz nosi, taka moda, ja pani pokaze i pomoge, to sie z tylu zaklada....."
Wrzucili ja do tej swojej obwoznej furgonetki i gdzies wywiezli, na pewno ja schowali, bo wiedziala...
No wiec jak dziekan sie w koncu dzodzwonil to ja wybieglem z uczelni ale przedtem kopnalem jesze pozadnie raz tego wieloryba. Dobieglem na rynek..... ale slonie juz tam byly, dodatkowo z odzialami lotnymi golebii obsrajmurow. Nie wiedzialem co robic, caly mowj zdrowy rozsadek i stoicki spokoj szlag trafil. Juz
mialem uciekac kiedy ktos mnie znokaltowal......
Obudzilem sie w domciu, przestawili dzien znowu byla niedziela. Na uczelni wszyscy udawali ze wszystko w porzadku. Dodatkowo zamkneli nam basen, pewnie chowaja teraz tam wieloryba co go kopnolem.
Ja tez postanowilem udawac ze mnie zalamali, boje sie ze mnie schowaja.
Teraz w koncu wszyscy sie dowiecie, musicie to powiedziec wszystkim ktorzy do tej pory nie spiskuja.
Wiem, ze to misja trudna ale trzeba.
Ocalcie swiat.