Co się w ostatnich dniach działo....
Około północy w nocy z piątku na sobotę miałem awarię internetu. Quake Live wyszedł z bety tej nocy. Nie miałem go przez cały weekend. Rage mode on :D Konsultant z Astera powiedział mi, że wina wyraźnie leży po stronie modemu, więc musi go wyregulować monter i nie ma rady - muszę czekać na niego do wtorku. Mój współlokator, który przyjechał po weekendzie w poniedziałek wieczorem naprawił sprawę w 15 sekund nie słuchając mnie, tylko sprawdzając najpierw Router, który okazał się szwankować. Czemu ja wierzyłem temu palantowi z Astera? Monter we wtorek i tak nie przyszedł ;)
W międzyczasie (również w piątek wieczorem) wysiadł mojemy zmiennikowi komputer w pracy. Ja pracowałem na drugi dzień. Rano obdzwoniłem wszystkich w firmie szukając rozwiązania, już miałem się zabrać do reinstalowania systemu, ale najpierw ze złości kopnąłem komputer i... naprawiłem go. Działa bez szwanku do dziś :D
Dzisiaj pracuję na zastępstwie w innym miejscu. Od rana nie działał terminal, telefon oraz internet. @#$%. Prześladuje mnie coś?
Teraz czytajcie... o 14 wysiadł całkowicie prąd. Razem z elektrykami, których sam przez telefon i znajomych znalazłem (w firmie jakoś nie mogli znaleźć nikogo, kto mógłby szybko przyjechać), do godziny 19 sprawdzaliśmy wszystko w sklepie. To sklep z winami w niedawno otwartym centrum handlowym Tesco Gocław. Okazało się, że nie można zamknąć rolety alias nie można zamknąć sklepu. Od tej 14 do 19 nie sprzedałem ani jednej butelki wina, ponieważ nie miałem prądu nigdzie w trakcie tego sprawdzania. Praktycznie zerowy utarg ;) Przez ten cały czas praktycznie non-stop miałem 2-3 ludzi w sklepie od telefonu, internetu i elektryczności.
Dzisiaj kolega pracujący tu na co dzień będzie, tutaj uważajcie, nocował na podłodze w sklepie, żeby nikt nic nie ukradł. Mechanicznie nie da się zamknąć tej kraty, bo firma która ją zakładała do dzisiaj nie wykonała dla nas specjalnej dźwigni do takich operacji. Taka dźwignia jest tak samo skonstruowana jak klucz - z inną nie zamkniesz kraty. Mi szefoo powiedział, że z uwagi na stresy, latanie, etc, odda mi za prywatne telefony i jeszcze mam sobie wziąć dobrą flaszkę do domu na jego koszt. Yey ^_^
W środku tego tygodnia musiałem jeszcze "przypilnować" (tak to nazwijmy :ASD) jednego agresywnego pijaka, ale tego już nie chcę opisywać :P
No i ogólnie padam z nóg. Przez ostatnie 2 dni bardzo niewiele spałem i ciągle te problemy. Ogólnie jest lajtowo, śmiech, nawet ja mógłbym zostać w tym sklepie na noc, gdyby nie to, że jeszcze jutro mam pracę od rana. Dziwne tylko, że podczas gdy pracuję trzy dni w tygodniu to nonstop coś mi się dzieje :D Masakra :DDD