Top of the morning...
To by dobry weekend, na tyle dobry że nie zajrzałem na ORGa nawet raz.
Guiness Cork Jazz Festiwal po prostu zabrał mnie na trzy dni. Wspaniałe wieczory, świetne koncerty a o klimacie w mieście nie psizę, bo nie da się opisać. Kapele które kończą granie w pubach, wychodzą na ulicę i grają na ulicy dalej. Nie mam na myśli grajków takich jakich spotkamy na rynku w Krakowie. Zresztą, nie będę się rozpisywał. Nie jestem fanem jezzu, ale to co miałem możliwość usłyszeć i zobaczyć - zdecydowanie polecam ten festiwal, za rok znowu długi weekend i ponownie świetna muzyka.
Od razu zaznaczę że od piątku do wczoraj co wieczór na mieście włóczenie po pubach, klubach, hotelach - wszędzie ludzi jak mrówek a w każdym miejscu muzyka grana na żywo. Każdego wieczoru byłem po mniejszej lub większej ilości palenia, toteż moje wrażenia były mocno podkręcone.
Jakby ktoś za rok się pisał - w co wątpię - to oczywiście zapraszam i w razie potrzeby wspomogę pełną lodówką i kawałkiem podłogi.
ps. Oglądałem wczoraj co za tydzień na TVNie i zauważyłem że Majewski chwalił takim samym zegarkiem jaki mam ja ;) Pomyślałem że się pochwalę.
Stara szkoła - jakby nie było =)