HM sadzac po twoim poscie to chyba rzeczywiscie z toba nienajlepiej. Probowales to czytac? Mi przypomina to wypowiedz odurzonego pol-analfabety. Wszedzie wielokropki, bez nawiasow, z nawiasami (btw - (...) oznacza ze w tym miejscu wycieto fragment tekstu - sam sobie cos wyciales?), interpunkcja na poziomie przedszkolaka. Tego nie mozna nazwac "osobistym stylem", czy nawet "internetowym slangiem" (do tego zaliczyc mozna pisanie bez polskich fontow, czy skroty / emotikony w rozsadnej ilosci) - to po prostu ponizej poziomu dziecka z piatej-szostej klasy podstawowki. Jesli jestes w tym wlasnie wieku, popracuj troche nad soba, serio, ale jesli jestes starszy to lepiej wez sie ostro do roboty ;-).
Polecilbym zmienic psychologa. Znam pare przypadkow, gdy psycholog nie potrafil pomoc - bo byl kiepski, nieskuteczny, albo po prostu zachowywal sie idiotycznie i ponizej wszelkiej krytyki (zachowywal sie opieszale, na pacientow patrzyl z gory, probowal robic z nich idiotow). Nie wierzylbym w takie cos gdybym nie uslyszal takich relacji od paru osob z pierwszej reki. W takim przypadku nie ma co tego ciagnac - trzeba pojsc do kogos innego. Powiedz rodzicom co o tym myslisz, powiedz, ze chcialbys kontynuowac ’leczenie’ ale u kogos innego - np. dlatego, ze obecna psycholog ma bardzo blade pojecie o sprawach zwiazanych z komputerami, nawet tych najelementarniejszych. Ze nie potrafi rozgraniczyc zabawy od pracy, czy wykorzystywania komputera jako bardzo wszechstronego narzedzia. To przeciez encyklopedia, slownik - choc do tych akurat funkcji zdajesz sie nie zagladac ;-) - ksiazka kucharska, telefon, komunikator, odtwarzacz muzyki, maszyna do pisania, zrodlo streszczen, opracowan... Nie dziwota, ze 45 min to za malo. To ma starczyc na posluchanie sobie muzy, poszukanie w necie materialow na prace domowa z polaka, napisanie jej, pogawedke ze znajomymi i gre w jakas gierke? HMM.
Prawda jest taka, ze prawie wszyscy uzalezniamy sie od komputera. Za iles lat bedziemy od niego tak uzaleznieni jak obecnie od zarowek, cieplej wody w domu czy samochodow. "Komputer" przestanie byc tylko jednym pudlem z monitorem - bedzie podpiety do tv, lodowki, wielu innych domowych urzadzen. Juz dzis czesto zastepuje telewizor i zestaw stereo. No i wybitnie pomaga w pracach biurowych.
Czy to jednak ciebie usprawiedliwia? Moze tak, a moze... ANI TROCHE! Sam przyznaj, co tak naprawde robisz przed komputerem? Wielogodzinne siedzenie na czacie, gdzie 90% ludzi zachowuje sie jak idioci, naprawde zdaje sie miec dzialanie na psychike dalekie od zbawiennego. Podobnie jak lupanie godzinami w coraz to inne gry komputerowe. Podobnie jak bezcelowe chodzenie po forach, czytanie nikomu do niczego niepotrzebnych rzeczy, spedzanie polowy dnia na stronach xxx, sciaganie ikon do windowsa i inne tego typu badziewia. To jest GOWNO. Bagno.
I to takie, z ktorego sam powinienes chciec wyjsc.
Nie mam nic przeciwko graniu, sam potrafie grac godzinami, sam jestem pro na pewno bardziej niz ty - wiecej, kocham esport i czuje sie do niego bardzo przywiazany. Ale wiesz co? Czerpie z niego sile, pewnosc siebie, umiejetnosc zachowania zimnej krwi kiedy jestem pod presja. To duzo daje. Mozesz chodzic wieczorem po Nowej Hucie i hartowac swoj charakter w ten sposob. Ale wierz mi - rownie dobrze mozesz grac o miejsce na podium w q3, rownie dobrze mozesz byc kolesiem, ktory na 30 sek przed koncem meczu zgarnia na waznym turnieju quada i to on jest tym ktory ma odrobic trzyfragowa strate swojego teamu. To na niego wszyscy patrza i na niego licza. Wiesz? Mialem taka sytuacje - nie jedna. Ale w pierwsza pamietam juz od paru lat i to byl jeden z najwiekszych skokow adrenaliny w moim zyciu, taki sam, jesli nie wiekszy, jak wtedy kiedy mialem za sekunde dostac od kogos w morde. Kazdy kolejny raz bylem bardziej opanowany. A teraz? Przegrywanie w ostatniej minucie juz mnie nie przeraza. Nie przeraza mnie branie odpowiedzialnosci w realu, a gdy mam 2 min. do konca egzaminu i cale zadanie do zrobienia to tez zamiast srac po gaciach opanowuje sie blyskawicznie i ze spokojem robie swoje- korzystam z wszystkich moich umiejetnosci. Podobnie jak gdy prowadzaca pyta mnie na angolu z tematu, ktory MIALEM (:D) przygotowac a ja nic nie wiem. Wiesz co to takiego? To to samo co calkiem niedawno, gdy po dwumiesiecznej przerwie zagralem w q3 2 mecze w drafcie do teampoland. Mialem tylko jedna szanse i zerowa forme i aim po takim czasie. Udalo mi sie dostac do podstawego skladu. I z tego samego powodu udalo mi sie na angolu i to nie zdac, a dostac 5. Gra moze cie nauczyc improwizacji. I to nie dosc ze bardzo skutecznej, to jeszcze bardzo realnej. Mav cos mi przypomnial - byl na LPP. Gralem sobie tam w turnieju duelowym bez zadnego przygotowania (od 3 lat kompletny brak dueli), znowu musialem improwizowac. Stoczylem dobre mecze z duzo bardziej doswiadczonymi przeciwnikami, niektorzy z nich to naprawde dobrzy gracze. Gdy zobaczylem swoja grupe, nie dawalem sobie wiekszych szans. Wiekszosc meczy przegrywalem ostro od poczatku, bo nie znalem technik przejmowania mapy od razu. Pierwsza mape w Bo3 zawsze przegrywalem (na ztn bylem zerem w porownaniu do innych), ale improwizowalem, myslalem i doszedlem daleko. Po LPP oddawalem projekt o ktorym wiedzialem, ze zawiera blad. Modlilem sie, by nie wyszedl na jaw. Wyszedl. "To koniec?" Nie. Nie pomyslalem tak, nic nie myslalem wlasciwie, od razu zaczalem dzialac bo wiedzialem, ze trzeba zareagowac blyskawicznie. Tak zamotalem, ze w koncu wyszlo, ze to wcale nie blad. I nawet o pol oceny mi to nie obnizylo...
Tak, jestem absolutnym przeciwnikiem teorii, ze granie nic nie daje. Moje wlasne doswiadczenia to dla mnie najlepszy dowod na to, ze jest, a przynajmniej moze byc, dokladnie odwrotnie - przyklady moglbym mnozyc (ale to nie moja autobiografia).
Tyle ze 90% wiary gra sobie bo gra, dla przyjemnosci. Jest plebsem, albo nawet sa calkiem niezli, czy dobrzy - bo graja 24/7 lub po prostu maja sprawna reke ;-). Nie zawsze musi im to cokolwiek dawac.
Jak jest z toba? Sam odpowiedz. Grasz "4fun"? Paradoksalnie - wg mnie, jesli grasz duzo (czyli: niemal codziennie), to... to zle. Bo nic ci to nie daje. Ani satysfakcji z bycia w czyms NAPRAWDE dobrym (osiagniecia w stylu przegrana z zikiem tylko 10:30 sie nie liczy :D). Mozna prowadzic z kims na forum ciekawe i budujace dyskusje filozoficzne, mozna 5 min poczytac kawaly i to tez bedzie zdrowe. Ale pieprzyc o dupie maryni i czytac jakies pierdoly?
To jest IMO uzaleznienie, ktore trzeba leczyc. Bezcelowe tracenie czasu przy uzyciu komputera. To marnowanie sobie zycia. Umiejetnie wykorzystany komp pomoze ci nawet znalezc przyjaciol (pomogl mi sie skumplowac ze slave’em, moim najlepszym kumplem od wielu lat, oraz poznac moja dziewczyne, z ktora tez mam juz wieloletni zwiazek). Wykorzystany zle przyjaciol cie pozbawi - wiem, bo kiedys zaczalem tracic kontakt ze znajomymi wlasnie przez to ze dostalem komputer. Na szczescie w pore udalo mi sie to odkrecic.
Kazdy moze sie wypowiadac w pelni o sobie, bo kazdy zna swoje podejscie do sprawy. Lub moze sie nad nim zastanowic. Twojego podejscia i stylu zycia nie sposob zglebic po paru przeczytanych slowach. Na pewne pytania sam musisz sobie odpowiedziec, ja moge tylko sprbowoac pokazac ci zagrozenia, plusy i minusy i powiedziec, jak to bylo ze mna.
To jak to jest? Masz cos z tego? Daje ci to cos? Czy to tylko frajda? A wlasciwie to juz nawet nie frajda, a... norma? Jeszcze jedno popoludnie. Sam widzisz jak to brzmi.
Tak czy siak wez sie w garsc, stary. Masz problem. Podejdz do tego jak mezczyzna. Trzeba ta sprawe wziac we wlasne rece, a nie siedziec bezczynnie i co najwyzej "pozwolic sie dotaszczyc do psychologa". To twoje zycie. Jestes mlody, mozesz naprawde wszystko. Zajebiscie wszystko. Tak zajebiscie wszystko, jak tylko sobie wymarzysz. I tylko tak zajebiscie wszystko, jak sam bedziesz potrafil sobie zalatwic. Ale wiesz co? Nie jest zle. W koncu to ZALEZY od CIEBIE. To, czyli twoje zycie!
Przemysl jak ono ma wygladac i czy na pewno potrzebujesz psychologa, czy tylko chwili skupienia, pokapowania sie w sytuacji, otrzasniecia i tylko jednej chwili, zeby odgrodzic kreska to, co bylo przez te miesiace od tego, co bedzie przez nastepne lata. Jak dobrze pokombinujesz, to bedziesz mogl grac i 4 mecze CTFa dziennie, a na swiadectwie dwoja bedzie tylko z fizy, lub czegos innego rownie porabanego. Albo i nawet nie. Poprzeczke sam sobie ustawisz i sam ja przeskoczysz. Trzeba sie tylko przylozyc.
Czas zaczac dzialac, nie sadzisz?