Anselmo umie też dobrze śpiewać. Podaj lepiej coś mniej znanego, tym bardziej, że sam napisałem o Panterze.
Właśnie, jeszcze bardzo lubię Rammsteina.
Primus jako całość mnie nie rusza, chyba, że kilka kawalków, takich jak: Tommy The Cat, czy Over The Falls, a nawet nie, podoba mi się sam pomysł. Oryginalny zespół, ale nie w moim guście. Claypool - fakt, koleś minął się z powołaniem.
Co do DT - Dwie najnowsze płyty mi zupełnie nie podchodzą, ot włączyłem kilka razy i nie widzę sensu słuchania tego ponownie. Tak samo jak Ty jestem znudzony, ale też wiele kawałków jest przesadnie wymuskanych, a śpiew LaBrie często aż straszy sterylnością. Np. kawałek. "Regression". Na początku wydał mi się typowy dla ich "jasnej strony mocy" i nie zwróciłem na niego praktycznie żadnej uwagi, ale zdarzyło mi się go zacząć słuchać na haju z kolegą, to otworzyliśmy oczy niemalże w tym samym momencie i spojrzeliśmy się na siebie - czego my @#$% słuchamy :D DT dzieli się na ten fajny, dający czadu i ten facepalm side. Ich liryka i sposób śpiewania czasem po prostu nie przystoi facetom grającym cięższą muzę. W ofóle LaBrie musi mieć nieźle nasrane skoro pisze teksty takie jak w: The Spirit Carries On. Co do pojebanej techniki grania DT, aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, ale prawda - co za dużo to nie zdrowo. Buckethead wydaje się ok, przynajmniej kilka jego kawałków. Dość charakterystyczne brzmienie, wizerunek też (kfc, lol).
Stone rock też lubię, ale cierpię na chorobę po Kyussową i duża cześć tego gatunku brzmi dla mnie, albo zbyt podobnie, albo gorzej. Turbowolf śmierdzi nowym, :D ale ujdzie.
Dokument sobie zapiszę, ale najpierw muszę obejrzeć 10 innych :P
> murzyn po dniu spedzonym na polu bawelny
Zdolny crips x-) Ale mnie taki blues nie ruszy włosa nawet o mm. Drugi typ stoi lepiej.
> ed: nooo nawet Cie lubie :D
Gdybym był LaBrie'm napisałbym o naszym pojednaniu jakiś przypałowy kawałek, po którym znowu byś mnie znienawidził ;)
> spierdalaj morda ryj trollu
Idź zjedz kota, czy coś.
LOL, nawet dobrze nakurwia ten Buckethead :D