Popier dolone przepisy? Czyzby?
Wynajmuje mieszkanie w Poznaniu. Polozenie - praktycznie centrum (rozrywki ;) ) - 5 minut do Starego Browaru i drugie tyle do Rynku. Za kazdym razem jak wychodze z domu i przechodze obok przyleglego trawnika zastanawiam sie, czy sie zaraz nie porzygam. Czemu? Z powodu kilku ton zalegajacych tam psich gowien. Na trawniku, na boisku, na chodniku (i wez idz tamtedy jak jest ciemno i nie wdepnij...). Czasami tak niewyobrazalnie cuchnie, ze chocbym jezykiem polskim poslugiwal sie ze sprawnoscia i gracja Mickiewicza, to nie opisalbym tego smrodu. Gdybym tylko mogl sprawic, zeby patrole wlepialy mandaty za niesprzatniecie tych srak, to - wierzcie mi - na pewno bym to zrobil...
Przy okazji przypomnialo mi sie cos odnosnie drugiej rzeczy dotyczacej poruszonej przez was kwestii psow. Kagance. W moim rodzinnym miescie chalupe mam na przedmiesciach, osiedlu w znacznej czesci skladajacemu sie z domkow jednorodzinnych. Z jakis wzgledow jest to wystarczajacym uzasadnieniem dla wlascicieli czworonogow, by te wypuszczac bez kaganca - samopas. Dosc sporo lat temu, kiedy moj maly brat byl faktycznie... maly :D i wracal ze szkoly, jeden z takich psow go zaatakowal - naskoczyl na niego i zaczal ujadac (szczescie ze nie ugryzl - szczescie dla mojego brata, ale o wiele wieksze dla niego samego i wlasciciela...). Braciszek sie wtedy (jak jeszcze nie koksowal ;-D) dosc mocno bal psow i zdarzenie nepedzilo mu niezlego stracha. Psisko bylo naprawde spore i naprawde cala sprawa mogla sie bardzo zle skonczyc... Psow takich do tamtej pory chodzilo mnostwo a wlasciciele albo mieli cala sprawe gdzies, albo mowili, ze ich kochane pieski nie gryza. Cale zajscie skonczylo sie na zlozeniu wizyty wlascicielowi (fuksem znalezionemu) i nakresleniu sytuacji, jaka bedzie miala miejsce w razie zauwazenia ponownie jego "pupilka" biegajacego samopas bez kaganca - piesek nie wrocilby do domu w jednym kawalku, a wlasciciel mialby do czynienia z bardzo zachęconą prokuraturą...
Poskutkowalo - przynajmniej lokalnie. Ale zawsze wole miec przy sobie gaz i kawalek jakiegos ostrza - naprawde, jesli ktos nie potrafi zadbac o swojego psa, zapewnic mu opieki, towarzystwa, kaganca ktorego nie bedzie umial zdjac czy ogrodzenia, ktorego nie bedzie mogl przeskoczyc, to niech sobie hodowle czworonoga odpusci. Pies to zwierze - ciezko go winic za agresje czy niespokojne zachowanie. Jesli jednak ma zyc wsrod ludzi to jego wlasciciel powinien zadbac o to, by sie do zasad ludzkich stosowal. W przeciwnym wypadku - life is brutal, chce walczyc z czlowiekiem, to niech walczy, ale nie sadze zeby mial duza szanse z gazem paralizujacym, laserowym ostrzem czy dubeltówką. A wlasciciel odpowiedzialnosci wyrzec sie i tak nie moze.
Do tych wszystkich spryciarzy "wałujących" MZK czy PKP - ciekawe co byscie zrobili, jakby w srodku zimy cieplownia na was zrobila wala. Albo jakby autobusy/pociagi przestaly kursowac. Kto placi za cwaniaczkow? Uczciwi ludzie zdajacy sobie sprawe, ze za uslugi czy towary trzeba placic - na tym opiera sie nasza ekonomia.
Lapowkarstwo w policji czy niemal wszedzie indziej to kolejna Piekna Rzecz i... niestety bardzo prawdziwa.
Kazdy kij ma oczywiscie dwa konce :D Oto jedna ze smieszniejszych historii z policja, jaka przydarzyla sie moim znajomym (przy okazji stawiajaca sluzow prawa w niezbyt rozowym swietle :D)
Chlopaki przyjechali wlasnie z wakacji. Dawno sie nie widzieli, a ze byli padnieci po podrozy i byl srodek nocy, nie mieli w planach zadnego picia, palenia ani niczego w tym stylu - zreszta w koncu wrocili z wakacji, ilez mozna pic, palic itd? W kazdym razie nasza wesola gromadka siedzi sobie na lawce pomiedzy blokami i po prostu rozmawia - opowiadaja sobie jak spedzali wolny czas przez ostatnie 2 tygodnie. Jest smiesznie, przynajmniej do momentu, az podjezdza do nich suka, a w niej dwoch Panow Smerfow. Jeden wychodzi, a wlasciwie wyskakuje do nich, podbiega, wyciaga pale i trzymajac ja w lapie gapi sie wszystkim po kolei w oczy i kazdemu jednemu wrzuca:
-ty to @#$% co, wiadro wody wypiles? jak ty stoisz?
-a tobie to nie za cieplo w tej bluzie z kapturem?
-co tu @#$% tak stoicie?
-na @#$% ci ciemne okulary w srodku nocy?
-nasrales w te spodnie ze tak ci opadly, czy co?
Kazdemu za cos sie dostalo. Chlopaki byli naprawde przestraszeni bo nie wiedzieli czy glina nie zacznie ich zaraz palowac (a wlasciwie nie zrobili niczego specjalnego - powinien tylko podejsc i kazac im sie rozejsc, ew. spisac ich dane). Podszedl do ostatniego goscia. Chlopak byl ubrany w miare normalnie i caly sie trzasl, nigdy niczego nie zrobil, nawet ziela nie palil. Tak sie skladalo, ze od urodzenia mial cos z reka - czesciowy paraliz. Gosciu byl calkowicie normalny itd., tylko po prostu caly czas mial troche nienaturalnie zgieta reke i nie mogl ja zbyt sprawnie ruszac. Widzac to i nie bardzo wiedzac o co chodzi, pies mowi do niego:
-a ty co taki przyjebany?! [](//htmlarea/images/smiles/9.gif)
[](//htmlarea/images/smiles/3.gif)[](//htmlarea/images/smiles/3.gif)[](//htmlarea/images/smiles/3.gif)[](//htmlarea/images/smiles/3.gif)
Koles nie wiedzial co powiedziec i rzucil w koncu cos w stylu "ee.. n-n-no taki sie juz urodzilem!" [](//htmlarea/images/smiles/3.gif)
Od kiedy uslyszalem o tym zajsciu stracilem wiare w zacnych i nie wypluwajacych z siebie durnych, nieprzemyslanych tekstow policjantow i strozow prawa zaczalem traktowac z pewnym przymruzeniem oka :))) "A CO TY TAKI PRZYJEBANY" [](//htmlarea/images/smiles/14.gif)[](//htmlarea/images/smiles/12.gif)[](//htmlarea/images/smiles/12.gif)