ORG

quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku



Wersja: Jasna / Ciemna

Wielkie plany, wielka iluzja i wielkie... rozczarowanie?

PeterSchiff

Od: 2003-08-31

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2008-06-30 07:52:38

Yac - gosci z SGH biora na drugim roku juz na jakies zarobki (nie mowie tu o zbieraniu truskawek w Hiszpanii). Oczywiscie, ze nie wszystkich, ale jesli sie wlozy troche pracy i  bedzie jednym z lepszych, to o pieniadze martwic sie nie trzeba.
Wiem, ze napisales to troche ironicznie, ale tak bywa.

mises.org / marksdailyapple.com

Mav_8217

Od: 2003-01-06

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2008-06-30 08:33:00

ależ ten mj jest naiwny ;D
nie no, ale gl oczywiście :)

Inverse

Od: 2007-06-09

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2008-06-30 08:40:21

a ja mam na to wyjebane bo jestem jeszcze na utrzymaniu rodziców
:DDDDDD

PeterSchiff

Od: 2003-08-31

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2008-06-30 09:18:41

Mav’ napisał:_

>
> ależ ten mj jest naiwny ;D
>
>
> nie no, ale gl oczywiście :)
>
ta jest :) lepiej od razu zalozyc, ze bede zapierdalal za 1500 brutto i upatrywal szczescia w totolotku.

mises.org / marksdailyapple.com

eng

Od: 2002-05-09

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2008-06-30 09:22:12

Polowa tu piszacych ma tylko teoretyczne wyobrazenie.
Zobaczycie potem jak bedziecie szukac pracy po studiach. Przekonacie sie, ze najwazniejsze sa umiejetnosci, kompetencje i posiadane doswiadczenie dla pracodawcy. Nie liczy sie uczelnia.

Znam ludzi, ktorzy po UW zarabiaja mniej niz ludzie bez studiow a wykonuja podobne profesje.
Po drugie, lekarz po 6 studiach moze liczyc na ok - 1200 netto. Rozmawialem niedawno z moim znajomym, ktoremu zostal rok ale wczesniej na praktykach juz uzgodnil wstepne warunki.

Takze no wasze wyobrazenie po kokosach after study ("bo mi sie nalezy") sa zludne.
Studia jak juz napisalem wczesniej to spory handicap i zaleta ale nie zalatwia wszystkiego.

Racja.
Obecnie jest bum na inzynierów, specialistow itd. Ale warunkiem nie sa studia na UJ, renomowanej Polibudzie tylko UMIEJETNOSCI PRAKTYCZNE oraz doswiadczenie. To sie najbardziej liczy.
I raczej w zycu powinno sie robic to co sie lubi, wiec moim zdaniem Mav dobrze, ze wybrales takie studia.

A to wcale Cie nie nobilituje do wiekszych zarobkow wprzyszlosci. Ktos, kto umie jezyki (perfekt ang w mowie i pismie) jest nieoceniony dla pracodawcy. Równiez taka osoba moze pracowac w branzy IT, nic nie stoi na przeszkodzie. Zwlaszcza, ze jest na rynku coraz wiecej zagranicznych firm, ktore oferuja ciekawa prace (wieksze zarobki, mozliwosc wyjazdow zagranicznych, szkolen itp).

Takze no zycie weryfikuje wszystko.

Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

» yt

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2008-08-01 23:08:02

i'm addicted to the small things, cos expectations are not worth the burden that they bring
boogie

Panplayer1

Od: 2003-12-08

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2010-08-08 13:21:09

I co tam yac jak z perspektywy czasu wygląda twoje klikanie w forexa - ja tez sie tym zainteresowałem, na razie klepie jeszcze na sucho ale już zdążyłem wykminić dlaczego mówi się że 95% ludzi traci na tym kase, do końca roku powinienem mieć już wszystko obcykane, stosuje martyngał.

żeton

Od: 2002-11-29

Ranga: Rail Master

Dodano dnia: 2010-08-10 07:04:24

Wtrącę się troszkę do rozmowy... bo poczytałem te 3 strony :)

Sporo moich znajomych kształci się na studiach by później móc robić to co ich pasjonuje , porywa itd.
Hmmm , zderzenie z rzeczywistością nieraz okazuje się dość bolesne :-/ Nie pisze że od razu mamy iść do Biedronki (chodź słyszałem że i tam warunki się poprawiły) , ale trzeba na życie spojrzeć troszkę bardziej realnie... gdyby każdy po studiach otworzył własny interes (ok dajmy się porwać niech to będzie 80%) to jak wyglądało by to wszystko ? Konkurencja na rynku w PL jest spora i nie do końca zasady konkurowania z nowymi firmami są fair play... Ja osobiście skończyłem ogólniak , później szkolę policealna (ochrona osób i mienia) i aktualnie pracuje w jednej z większych hurtowni motoryzacyjnych w PL( jeśli komuś coś da nazwa : INTER CARS ) , praca stabilna , stanowisko całkiem w porządku (kierownik zmiany , mam pod sobą 3 osoby) , płatny urlop , płatne L4 itd itd zarabiam co prawda ponad 2k na rękę , ale utrzymać trzeba się samemu (opuściłem dom rodzinny mając 21 lat). Mieszkam we Wrocławiu gdzie perspektywy są spore , ale trzeba chcieć ... w pracy miałem już 3 studentów którzy skończyli studia.... najlepiej chcieli by zarabiać właśnie 3k , pracować 8 godzin (w tym z 2 przerwy) , wolne weekendy i w ogóle mieć wszystko na tacy...
W moim krótkim życiu (mam 24 lata) , pracowałem w wielu miejscach , zaczynając w sieci Praktiker a kończąc na byciu ogrodnikiem :D - wiem jedno liczy się stabilizacja w tym całym syfie , świadomość że co 10'ego będą pieniążki na koncie , że będzie za co zapłacić czynsz , za co kupić sobie ubrania itd itd. Nie można liczyć na to że a nóż konkurencja w tym miesiącu będzie miała gorszy miesiąc i mi się uda.
Jestem pełen podziwu dla Aliena któremu udało się z "furkami" , mam pomysł dla kogoś kto ma hajsu troszkę by zainwestować - warsztat samochodowy we Wrocławiu ! - tu jest tyle dziur że otwieranie warsztatu to najlepszy interes (wiem jak klienci mówią ile pracy jest...)

A co do zawodzenia się po studiach - studia studiami , życie życiem ! :)

PEACE !

Panplayer1

Od: 2003-12-08

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2010-08-11 13:34:05

Mi się wydaje że studia są po pierwsze po to żeby sie nauczyć samodzielnie myśleć. Większość studentów utożsamia skończone studia=dobra praca. Myśle że to wynika po części ze spuścizny zeszłej epoki gdzie każdy po studiach miał zapewnione dobre stanowisko niejako z automatu a po drugie z niewielkiego pojęcia o polskim rynku pracy, gdzie potrzeba raczej robotników, rzemieślników niż kierowników. Już dawno czytałem raporty, że jest przesyt osób z wyższym wykształceniem, ale studia wieczorowe i zaoczne to dobry biznes więc po co odbierać ludziom nadzieję? Jest popyt - jest podaż.

Po drugie - "taa każdy by chciał na dzień dobry 3 tys zł na reke". A co to jest 3 tys PLN? Ledwo 800 euro, tyle wynosi zasiłek dla bezrobotnych w Irlandii, a ceny wszystkiego oprócz mieszkania i usług są mniej więcej zbliżone na całym kontynencie, a podobno należymy do UE. 1500 PLN (400 EUR, 500 USD) wystarczy na przeżycie do końca miesiąca i nic więcej. Pomijając wysokośc zarobków można wspomnieć też o innych patologiach rodzimego systemu pracy, jak notoryczne zatrudnianie na umowę zlecenie (przez co w świetle obowiązującego prawa nie pracujesz) i wypłacanie wynagrodzenia zamiast co tydzień to co miesiąc, co stwarza dobre warunki do niepłacenia wynagrodzenia, co zresztą jasno wynika z ostatniego raportu PIP.

Nie to żebym narzekał jaka to Polska niedobra, bo móglbym się urodzić gdzieś na Białorusi, ale to są sprawy których nie da się nie zauważyć.

Mówi się że inteligencja to też m.in. umiejętność przystosowania się do zastanych warunków; każdy musi wyciągnąć swoje pieniądze z ogólnodostępnej puli, większość ludzi poddaje sie pracy najemnej, część stara sie zakładać swoje biznesy, co nie zmienia faktu że w Polsce istnieje wyraźne rozwarstwienie społeczne - jebana dżungla nic więcej.

Mógłbym na ten temat jeszcze długo, ale konkluzja jest taka, że sytuacja jest ciężka i 'every man for himself', nic w urzędzie nie dostaniesz.

Podobno też istnieją 3 typu osobowości - ci którzy przestrzegają prawa, ci co nie przestrzegają prawa i ci co nie przestrzegają prawa ale nie dają się złapać - do której ty należysz?

żeton

Od: 2002-11-29

Ranga: Rail Master

Dodano dnia: 2010-08-11 16:48:37

> Po drugie - "taa każdy by chciał na dzień dobry 3 tys zł na reke". A co to jest 3 tys PLN? Ledwo 800 euro, tyle wynosi zasiłek dla bezrobotnych w Irlandii, a ceny wszystkiego oprócz mieszkania i usług są mniej więcej zbliżone na całym kontynencie, a podobno należymy do UE. 1500 PLN (400 EUR, 500 USD) wystarczy na przeżycie do końca miesiąca i nic więcej. Pomijając wysokośc zarobków można wspomnieć też o innych patologiach rodzimego systemu pracy, jak notoryczne zatrudnianie na umowę zlecenie (przez co w świetle obowiązującego prawa nie pracujesz) i wypłacanie wynagrodzenia zamiast co tydzień to co miesiąc, co stwarza dobre warunki do niepłacenia wynagrodzenia, co zresztą jasno wynika z ostatniego raportu PIP.

jak dobrze zauważyłeś - zasiłki o takich sumach są w krachaj Europejskich - mimo iż afiszujemy się że równiez i nasza ojczyzna nim jest dużo nam brakuje do Anglii , czy Irlandii.
I dlatego wkurwia mnie ... kolejne wypłaty rodzinom poszkodowanych w smoleńsku (ok dajmy im odszkowania ale takie pieniądze ? :Q) , tworzenie kolejnej komisji ... która i tak gówno stwierdzi ! , kolejne zatrudnianie setek urzędników (a podobno miało się to zmniejszać ) , kolejne stawianie pałacy ZUS'u (@#$% już dawno powinni to zlikwidować) , czy podwyżki dla polityki i robienie i statystycznych z ich wypłatami - gdzie statystyczny Polak zarabia 3k.....

3k nie miałem długo mimo że swoje "tutaj" mogę wyciągnąć.

Oby przyszłość była lepsza. A jeśli nie -------> Skandynawia czeka :D

move

Od: 2002-07-05

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-13 21:14:05

@#$% tam, będzie czyszczenie - tak samo jak w QL było. @#$%ę, NO MERCY!

kiedy dorosnę, będę grać jak slawek.

Moja firma
Fatal1ty Best Frag Contest

4lko

Od: 2004-01-24

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-13 22:37:10

move napisał:
> @#$% tam, będzie czyszczenie - tak samo jak w QL było. @#$%ę, NO MERCY!
Ale co bylo dobre to nasze :D.

Whaddya mean I ain't kind ? Just not your kind.

Our 'hit'? This is our 'hit'. This next song's our 'hit'. You won't hear this next song anywhere but in your goddamned car, at home, or on this fucking stage, and that's the way it should be.

yac

Od: 2003-03-08

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2010-08-15 23:46:49

Niezły z Ciebie archeolog, player1 :)

Tak naprawdę sam ostantio przeglądałem ten temat i zastanawiałem się, czy go nie odkopać. Minęły 2 lata od mojego pierwszego posta w nim i naprawdę wiele się pozmieniało w moim życiu, zrewidowalem naprawdę sporą część poglądów i nabyłem nowych doświadczeń oraz chyba odnalazłem "drogę" w swoim życiu. Ale po kolei.

Mija rok odkąd definitywnie rzuciłem politechnikę i poszedłem na filozofię - kierunek, który mnie naprawdę kręci. Czytając i dyskutując zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę większość ludzi zdrowych na umyśle (czyli wykluczająć różnego rodzaju patologię, psychopatów itd.) dąży w swoim życiu do tego, by być szczęśliwym. Jedni zwiedzają świat, inni oddają się uniesieniom religijnym, jeszcze inni myślą tylko o swoim potomstwie, jeszcze inni gromadzą Astony w garażach. Generalnie dopóki ktoś dążąc do swojego szczęścia nie krzywdzi innych to wara od niego.

Zastanowiłem się wtedy co mnie daje szczeście i jako, że jest to jedno z tych "filozoficznych" pytań to najłatwiej było zastosować metodę eliminacji i wykluczyć to, co szczęścia dawać mi nie może. Zdecydowanie czymś takim jest praca na etacie, z kilku powodów. Po pierwsze lubie sam sobie być szefem i nie lubie, kiedy inni ludzie mi mówią co mam robić. Wstawanie codziennie na tą samą godzinę i złudne poczucie stabilizacji nie są dla mnie i to generalnie nie mój styl. Drugą sprawą jest kwestia finansowa. Generalnie w "normalnej" i przeciętnej pracy jaką oferuje polski rynek zarobisz 2-3k PLN. Takie pieniądze mi nie odpowiadają i nie dają mi żadnego poczucia satysfakcji i zarabiając tyle będę musiał zapierdalać do późnej starości, a mam zamiar ustawić się do końca życia w ciągu max 10 lat (czyli za 10 lat jak mi się nie będzie chciało to mogę powiedzieć "dość" i żyć z aktywów, z których spływa mi regularnie kasa).

Nauczyłem się samodzielności i brania odpowiedzialności za ogromną dozę swobody jaką daje życie i praca na własną rękę - i bardzo dobrze mi z tym uczuciem. Jak się źle czuję to robię sobie wolne, nie muszę nikogo pytać o urlop i generalnie pomimo sporej dawki stresu, jaką gwarantuje moja profesja to pozytywny efekt w postaci wyrobienia ogromnej cierpliwości i umiejętności dystansowania się do różnych rzeczy jest po prostu nie do wycenienia. Nie zajmuje się forexem od dłuższego czasu. Aktualnie mam 3 źródła dochodu, a max do 2 lat chcę zwiększyć ilość tych źródeł do 5-6 w celu dywersyfikacji portfela inwestycyjnego i utorowania sobie drogi do niezależności finansowej.
Długo się zastanawiałem czy napisać poniższy akapit, ponieważ dla wielu może być obraźliwy i kontrowersyjny - z góry zastrzegam, że nie mam na celu obrażania nikogo ani pokazywania, co to ja nie jestem.

Uważam, że praca na etacie jest dzisiejszą formą niewolnictwa, jakie przewijało się przez całą historię ludzkości. W zasadzie ludzie pracujący na etacie mają tendencje do samodzielnego zaciskania sobie pętli na szyji biorąc kredyty na 20 lat, zarabiając w okolicach średniej krajowej. Jesteś zmuszony do tego, by zapierdalać i jakoś wiązać koniec z końcem - uciechy w postaci wakacji raz w roku czy jakiegoś nowego sprzętu do mieszkania są tylko kroplą słodyczy w całym dzbanie goryczy, jakie gwarantuje takie życie. Bycie trybikiem w korporacj i prześciaganie się w wyścigu szczurów doskonale obrazują niewolniczą atmosferę życia na etacie. I nawet zarabiając dobre pieniądze jesteś wciąż na łasce molocha, który może Cie przeorać jeśli przestaniesz być rentowny i zostawić z receptą na psychotropy. Szkolenia dla kierowników uczą tego, by pracowników pod sobą traktować przedmioto i jak bydło. W zasadzie mogłoby się wydawać, że to wszystko jest "straszne" i nieludzkie - nic bardziej mylnego. Większość ludzi na świecie ma właśnie niewolniczą naturę, chcą tego, by poganiać ich batem i minimalizować ich odpowiedzielność za cokolwiek. "Byle zarobic, a się nia narobić" to dewiza życiowa wielu leniwych cwaniaków, co właśnie całe życie będą pracować za pieniądze wystarczające na przeżycie, albo ludzi po prostu zbyt tchórzliwych i zbyt głupich, żeby się ogarnąć i uciec z piekła, w którym siedzą na własne życzenie. Niestety nasz system edukacji jest tak ułożony, że robi z 95% ludzie takich właśnie niewolników, którzy są analfabetami finansowymi i zwolennikami dzisiejszego paradygmatu konsumpcyjnego "kupuję więc jestem" i myślę, że spokojnie 5-10% z tych ludzi, którzy stali się niewolnikami przez nasz system edukacji mogłaby sobie utorować drogę do łatwiejszego życia, gdyby im troszeczkę pomóc i nauczyć. Spoglądając na historię ludzkości w każdej epoce można zauważyć, że 90% społeczeństwa to zawsze mezmózgie bydło. Zresztą, Arystoteles ładnie powiedział - "O równości możemy mówić tylko w przypadku ludzi równych".

A na koniec stare chińskie przysłowie - "Rób to, co lubisz, a nigdy nie będziesz musiał pracować".

Pozdrawiam

Gdzie jest zwątpienie, tam jest wolność.

eng

Od: 2002-05-09

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2010-08-16 21:40:13

No niestety to co piszesz w wiekszosci jest smutne oraz prawdziwe :/

Ja od ok 2 lat tkwie w marazmie etatowym i od jakiegos czasu zastanawiam sie do czego to bedzie prowadzic i jakie sa dalsze perspektywy w odniesieniu do badz co badz niepewnej przyszlosci. Chyba jestem w dalszym ciagu zbyt tchorzliwy aby zainwestowac i rozkrecic cos swojego....hmm?!

Czy swoimi pomyslami na temat pomnazania / wytwarzania srodkow finansowych chcialbys sie podzielic czy raczej nie chcesz/ nie masz zamiaru uchylac rabka tajemnicy?
Moze namiary na jakas ciekawa literature tematyczna / www?

Milego wieczoru:)

Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

» yt

move

Od: 2002-07-05

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-16 22:33:17

Gdyby ktoś był chętny rozkręcać własny interes - mogę udzielić informacji na temat pozyskiwania środków. Sam to przerabiałem pod koniec ub. roku i wiem co i jak.

Na post yaca odpowiem za czas jakiś.

kiedy dorosnę, będę grać jak slawek.

Moja firma
Fatal1ty Best Frag Contest

szaq

Od: 2003-08-04

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-17 08:58:45

move napisał:
> Gdyby ktoś był chętny rozkręcać własny interes - mogę udzielić informacji na temat pozyskiwania środków. Sam to przerabiałem pod koniec ub. roku i wiem co i jak.
>
>
> Na post yaca odpowiem za czas jakiś.
... masz na myśli wszelakie możliwe środki tak unijne jak i z urzędu miasta itd, itd, itd... ?
yac dobrze pisze ale...

... ja np lecę teraz przez system etatowy, czyli mam swoje godziny pracy od poniedziałku do piątku. Firma dla której pracuję to jedna z największych korporacji na świecie zatrudniająca niemal 500 000 ludzi - czyli siemens. Jak to bywa w przypadku tak dużych koncernów - system niewolnictwa jest nieunikniony bez względu na to czy pracujemy na lini produkcyjnej czy też w biurze na ciut lepszym stanowisku. Szkolenia (tutaj mógłbym się rozpisać , ale daruję sobie), które generalnie mają na celu zrobienie Ci z mózgu papki działają dość dobrze na osoby podatne na sugestię. Mnie jedynie śmieszą i jestem osobą na którą takie zagrywki psychologiczne nie działają.

Czy czuję się jak niewolnik? Nie. Odpowiedź prosta, daję od siebie tyle ile chcę, utrzymuję się na niezłym poziomie zaufania i oceny pracownika a jednocześnie maksymalnie biorę to co cenne dla mnie - doświadczenie. Czy będę w tej firmie na dłużej - nie, oczywiście że nie. Od kilku miesięcy widzę stagnację, nie rozwijam się i to co mogłem - to już osiągnąłem w swoim miejscu pracy. Mógłbym więcej ale placówka jest 'zamknięta' i nie jest w stanie zaoferować większych możliwości. Czekam z przeniesieniem do innej firmy tylko dlatego, że moja placówka ma duże szanse na zamknięcie pod koniec roku = sporo kasy za odprawę. Potem lecę dalej i nie zapeszając mogę napisać ze będzie to McAffe, Blizzard, TrendMicro, EMC, Amazon, BigFish albo Apple. Jedna z nich w każdym bądź razie choć najmniej mi odpowiada Apple.

Yac - jeszcze jedna sprawa. To co można zarobić 'zwykłą pracą' to pieniądze pozwalające na wegetację. Tak, owszem ale jest to stwierdzenie prawdziwe w odniesieniu do naszych chorych polskich warunków. Byłem w USA, teraz mieszkam w Irlandii. Kraje te są dobrym przykładem na to, że można zwykłą pracą normalnie żyć. Owszem, amerykanie żyją na kredyt, taki ich amerykański styl i nic z tym nie zrobisz. Różnica jest taka że w naszym kraju kredyt mieszkaniowy to nóż na gardle noszony przez 20 lat który generalnie nie pozwala Ci obrócić głowy w stronę żadnego innego dobra materialnego czy usługi - jak obrócisz głowę to najpewniej masz podciętą szyję, leżysz i kwiczysz. W krajach rozwiniętych, taki kredyt to coś śmiesznego. To tak jakbyś w PL spłacał przez 20 lat za dom ratę w wysokości 300 czy 500 złotych. Zarabiam średnio (jako że dobry budowlaniec zarobi tutaj więcej - kolejna rzecz, tutaj ceni się daną umiejętność bez względu na to czym się zajmujesz), moja kobietka zarabia dużo mniej jako że pracuje 3 dni w tygodniu plus zajmuje się prywatnie wizażem i też wpada jej parę groszy. Bez konkretów zaokrąglę nasze wspólne dochody do 3300 - 3500 euro miesięcznie. To tak bez napinki, bez bonusów, praca na pół etatu Kamili. Pani w Polsce obliczyła moją zdolność kredytową na niecałe 900 000zł w przypadku kredytu mieszkaniowego. Wybuchłem śmiechem po wyjściu z banku - musiałbym 20 lat siedzieć w Irlandii żeby móc spłacić taki kredyt w Polsce - na cholerę mi w takim razie dom w kraju skoro muszę być tutaj (czyt. Irlandia) żeby go normalnie spłacić? Pozostają mi dwie rzeczy, kupić dom w Irlandii, miesięcznie za naprawdę ładny dom wyjdzie mi opłata około 600 euro, albo odłożyć trochę grosza przez 3-4 lata i wracać do kraju, sprzedać mieszkanie które mam, postawić dom i rozkręcić własny biznes. Oczywiście jestem za tym drugim a jedyny powód który zniechęca mnie do osiedlenia się na wyspie to... pogoda. Poza tym wszystko przemawia za wyspą, obecnie wynajmując hi-standard mieszkanie w centrum płacę 1000 euro miesięcznie. Koszta na własne życzenie - coś za coś =)

Jest jeszcze jeden problem - nie lubię gromadzić kasy, lubię korzystać z życia jak tylko mogę, czasami trwoniąc kasę na totalnie bzdurne rzeczy.
Do czego piłem tym powyższym, ano do tego że to co napisałeś jest bardzo konkretne ale sprawdza się jedynie w warunkach naszego kraju.
Jest rano i nie wiem czy dobrze to wszystko ogarnąłem... ; )

Aforyzm jest ostatnim ogniwem długiego łańcucha myśli.

BF3 Stats

move

Od: 2002-07-05

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-18 09:31:24

itd.itd.

kiedy dorosnę, będę grać jak slawek.

Moja firma
Fatal1ty Best Frag Contest

yac

Od: 2003-03-08

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2010-08-19 18:03:47

move, usunąłeś posta po zastanowieniu, czy jak? :)

eng ->

Jeśli chodzi o bardziej fachową literaturę to ciężko mi coś polecić, bo to już zależy od branży, wokół jakiej chcesz się zakręcic. Na pewno mogę polecić szkolenia (darmowe!) różnego rodzaju organizowane w ramach funduszy unijnych, które uczą zarządzania i księgowości związanych z własną firma. Nie mogę się nadziwić, jak ludzie mogą nie chcieć przechodzić tych szkoleń, kiedy uda im się uzyskać jakieś dotacje. MOim zdaniem sa one na wagę złota, uczą samodzielności od zera nawet najbardziej topornych ludzi i pokazują, jak sobie dać radę z papierkową robotą w polskich realiach zusowskich.

Generalnie uważam, że świat jest na tyle różnorodny, że odpowiednio mocno szukając, zawsze znajdziesz zajęcia, które będzie Ci zarówno przynosiło pieniądze jak i satysfakcję oraz przyjemność. Trzeba tylko się przyłożyć przy szukaniu.

Co do wytwarzania środków, to trzeba chyba zacząć od podstaw, czyli nastawienia. Bardzo poważnym problemem wielu ludzi jest postrzeganie pieniądza. Tak jak pisałem, większość zastanawia się, co sobie kupic za zarabiane mozolną pracą pieniadze (nowy samochod, wakacje, telewizor), zamiast myśleć, co z tymi pieniedzmi mozna zrobic innego niż beztrosko je konsumować. Nauczyłem się, że mnóstwo reklam, marketingu itd. kreuje ludzkie potrzeby, których tak naprawde nie mamy. Wymyslaja nowe rzeczy i próbują Ci wmówić, że są one od dziś niezbędne do życia i tak dalej. Uczą wymieniać rzeczy, które nie są zepsute tylko po to, żeby były nowe (jak sobie przypomne, kiedy łykałem ten marketingowy chłam i naciągałem rodziców na cięzkie pieniadze, zeby mi kupili w liceum nową grafikę do gierek, to aż mi głupio). Dla przykładu, mam bardzo stary samochód (rocznik 1988), który kupiłem półtora roku temu za śmieszne pieniądze i nie w głowie mi go zmieniać, bo fajnie się nim jeździ i nie muszę wiele przy nim robić. Krótko mówiąc wyznaję zasadę "nie naprawiaj czegoś, co nie jest zepsute".

szaq - fajnie, że rzuciłeś perspektywą zza granicy. Fajnie widzieć, że jest tam większy luz, ale jak sam zauważyłes, mentalnośc korporacyjna ma raczej zasięg globalny i na dłuższą metę co Ci po pieniądzach, jak tamtajsi menadżerowie zrobią z człowieka robota :). Dobrze, że nie jesteś ślepym karierowiczem i dystansujesz się do tego.

Gdzie jest zwątpienie, tam jest wolność.

move

Od: 2002-07-05

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-20 07:52:01

Mam zapierdol w robocie i nie mam czasu skupić się na napisaniu wypracowania...

kiedy dorosnę, będę grać jak slawek.

Moja firma
Fatal1ty Best Frag Contest

Szczawson

Od: 2002-03-26

Ranga: Rail Master

Dodano dnia: 2010-08-23 14:58:32

Wiele lat temu jak zaczynałem pracować jako 20 latek w branży IT miałem podobne, wręcz bardzo podobne przeświadczenia jak człowiek który założył temat.

Żyłem w krakowie szczęścliwy jak diabli bo nawet jeszcze na studia nie poszedłem a już pracowałem jako informer, zacząłem poznawać ludzi z qłejk worda:) tych informatycznych jak Brick Bazooka też. No świat leżał u stup. Życie wśród studentów, urzywek, i dobrej zabawy dało mi przeświadczenie że będzie tak zawsze. Do momentu jak mi jakiś koleś na forum nie napisał.

"Jesteś szczęśliwy, codziennie euforia i zadowolenie? - nie przejmuj się, przejdzie Ci"

Teraz po 9 latach dopiero wiem o co mu chodziło.
Trzeba stawiać przedewsio na stabilną sytuację finansową. Lepiej wybrać prace mniej płatną ale stałą. Dlatego, że z małymi środkami jakoś sobie człowiek poradzi i jednocześnie ma możliwość codziennego szukania czegoś lepszego.
A i tak te wsio problemy znikają jak się człowiek nie nadzieje na swoją drugą połowe.

Siadasz z nią do kolacji, i wszystko jest takie proste...

Born in Auschwitz

PeterSchiff

Od: 2003-08-31

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2010-08-23 17:57:03

Generalizacje. Jeden woli zarobić raz na rok 100 tysięcy i potem przejebać 50 na giełdowej bessie, a drugi co miesiąc inkasować 2k na rękę.
CO KTO LUBI.

mises.org / marksdailyapple.com

yac

Od: 2003-03-08

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2018-06-26 12:37:37

Mija 10 lat od opublikowania pierwszego posta w tym temacie. Jako, że z sentymentem wspominam orgowe forum i różne dyskusje, w które się tutaj angażowałem, postanowiłem rozliczyć się w poniższym poście z moich wizji i planów.

Kariera

Rok po otworzeniu tego wątku zainteresowałem się pokerem online. W zasadzie była to mieszanka przypadku i oportunizmu (w tamtych czasach każdy dostawał 50$ przez Pokerstrategy bez pytania). Pamiętam, jak dziś, że w pewnym momencie zostało mi z tego bonusu 17$ i żaliłem się Mańkowi na gadu-gadu, że jak stracę resztę, to nie wpłacam własnej kasy i olewam temat. Ekwiwalent 8,5 stacków na NL2 (najniższe możliwe stawki, które wtedy grałem) dzielił mnie od całkowicie innego życia.

Po pół roku gry rzuciłem pracę na wysokości (malowałem słupy wysokiego napięcia, kominy przemysłowe, nadszybia na kopalniach i myłem elewacje w galeriach handlowych) i postanowiłem zostać full-time pro pokerzystą. Już półtora roku później zostałem trenerem na Pokerstrategy, nagrywałem filmy z gry/teoretyczne, prowadziłem treningi, oceniałem rozdania na forum.

Bywały trudniejsze okresy. U szczytu kariery, kompetencji i pewności siebie byłem w 2013 i 2014 roku. Wtedy grałem zoom500 na Pokerstars, które były uważane za najtrudniejszy field w internecie (poza wyższymi stawkami, gdzie siedziało może 20-30 osób ze światowej czołówki). Od 2015 traciłem przewagę nad rywalami i w końcu część z nich mnie prześcignęła. To był zdecydowanie mój najgorszy rok pod względem wyników i straconych nerwów. Pojawiały się w mojej głowie myśli o przekwalifikowaniu i zakończeniu kariery, ew. zejściu na niższe stawki, gdzie wciąż mój skill będzie generował dużą przewagę. Zacząłem szukać łatwiejszych gier w innych miejscach i coraz większą wagę przywiązywałem do tego, aby mieć naprawdę dobry stół (pragmatyzm zaczął być ważniejszy niż prestiż).
Przez te lata dużo moich pokerowych kolegów obrało inną drogę, poddało się lub wypaliło (m.in. mój mentor, dzięki któremu łatwiej było mi iść do przodu kopiując jego sposób myślenia).

W 2017 roku poker online odrodził się niczym feniks z popiołów. Rozwój aplikacji mobilnych otworzył furtkę do rynku pokerowego w Chinach. Demografia, zamiłowanie do hazardu i łatwość dostępu sprawiły, że na chwilę obecną mamy najłatwiejsze gry w internecie EVER. Ogromnie się cieszę, że nie poddałem się po drodze. W zasadzie od 2011 roku wszystkie newsy ze świata były negatywne – zablokowanie graczy z USA, którzy byli największymi dawcami kapitału, izolowanie poszczególnych krajów w jeden player pool, rozwój sztucznej inteligencji i programów wspomagających… wszystkie te kwestie sprawiły, że naprawdę trzeba było mieć determinację, siłe woli i cholernie ciężko pracować nad polepszaniem swojej strategii by dalej wygrywać.

Studia

Po maturze z lenistwa i braku pomysłu na siebie poszedłem na Politechnikę w Gliwicach. Nie dostałem się na informatykę, wiec wylądowałem na Elektronice i Telekomunikacji. Nie zaliczyłem pierwszego semestru z matematyki, nie przykładałem się dostatecznie. Za rok spróbowałem jeszcze raz. Zaliczyłem pierwszy rok bez poprawek, ale na drugim brakło paliwa do dalszej nauki i sam zrezygnowałem. Wraz z przejściem na pokera poszedłem zaocznie na filozofię, temat zawsze mnie interesował. Zaliczyłem wszystkie przedmioty, ale nie napisałem pracy – temat leży do dziś. Tak więc technicznie mam maturę i jestem „dziwką bez szkoły” :) Nie mam z tego powodu kompleksów. Czuje się w miarę wykształcony. Może na emeryturze wrócę dokończyć temat? Mieliśmy takiego jednego gościa na roku, miał ponad 60 lat i z nas wszystkich to właśnie on był najbardziej zaangażowany!

Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał napisać CV i pójść do pracy dla kogoś. Dotychczas we wszystkich pobocznych projektach, gdzie tworzyłem materiały pokerowe to do mnie ktoś przychodził. Przyzwyczaiłem się do tego, więc moja duma i ego na pewno by ucierpiały, gdyby sytuacja miała się odwrócić. Cały czas pracuję na wielu frontach, aby zminimalizować szansę na taki obrót wydarzeń i wiem, że niezależność to także ogromna odpowiedzialność.

Pozostałe aktywności

Przez niepewność pokera cały czas starałem się mieć z tyłu głowy wizję końca i budować jakieś umiejętności/kapitał na czarny scenariusz. Obecnie mogę się pochwalić tym, że inwestuje w nieruchomości, spekuluję krótkoterminowo na rynku pierwotnym, jestem obecny też na rynkach finansowych.

Życie osobiste

Dzięki braku przywiązania do jednego miejsca udało mi się zobaczyć trochę świata. Z racji świetnej pogody i obecności w UE wielu pokerzystów upodobało sobie Maltę za miejsce do mieszkania – w tym i ja. Wyjazd z Polski w nieznane z dwoma kolegami z branży to była jedna z lepszych decyzji dla rozwoju moich kiepskich skilli miękkich/socjalnych oraz angielskiego. Tam każdy był przyjezdny, więc zagadywanie do obcych ludzi było naturalne. Zaangażowałem się też mocniej we wspinaczkę sportową dzięki lokalnemu klubowi, gdzie było sporo fajnych osób. Tam też poznałem matkę mojego dziecka (mam obecnie 1,5 rocznego syna), co też mocno pozmieniało priorytety w moim życiu i pozwoliło trzeźwiej spojrzeć, które rzeczy oraz działania są ważne, a które mniej.

Poglądy

Zauważyłem, że z przyrastającym wiekiem stałem się znacznie mniej kategoryczny. Walki o prawdę w internecie, kłótnie o to, który film był lepszy, budowanie wizerunku… wszystko to wspominam już z lekkim uśmieszkiem na twarzy zwalając wszystko na różny poziom hormonów w różnym wieku :) Dziś dostrzegam skalę szarości w wielu kwestiach, które wcześniej były dla mnie czarno-białe. Z pewnością też zmieniło się u mnie słownictwo (raczej w kierunku prostego i mniej… szpanerskiego?) Błyskotliwe wiązanki i przezajebiste docinki, z których 10 lat temu byłem dumny jak paw, już dawno poszły w odstawkę. Znacznie mniej oceniam zastanawiając się ile tak naprawdę w tym gdzie jakiś człowiek się znalazł było jego czystej woli, a na ile był beneficjentem/ofiarą okoliczności, w których się znalazł. 8-10 lat temu zdecydowanie bardziej ignorowałem wpływ okoliczności i zwykłych cech charakteru wierząc, że wszystko można zmienić, jeśli dostatecznie mocno się chce. W moim przypadku fakt, że udało mi się z pokerem, też jest swojego rodzaju szczęściem. Ponieważ znalazłem zajęcie, które jest mocno kompatybilne z moim charakterem (analityczny, mało socjalny, duża samokontrola) oraz wartościami (antyestablishmentowe poglądy, brak potrzeby przynależności do grupy, silna potrzeba niezależności), łatwiej było mi się w tym świecie odnaleźć. Dzięki pokerowi wprowadziłem też poziom szczerości ze samym sobą na zupełnie inny poziom. Jest to naprawdę konieczne, bo gdy okłamujemy samego siebie, to wyniki zawsze powiedzą prawdę.

Czasem słyszę pytanie czy dobrze się czuje z tym co robię. Moja działalność nie jest w żaden sposób użyteczna społecznie, nie świadczę żadnych usług, ani nie wytwarzam żadnego dobra. A czego dostarczają piłkarze, bokserzy, aktorzy i stand upowcy? Widowiska. Ja robię to samo, dostarczam rozrywki, emocji i zaspokajam potrzebę współzawodnictwa moim rywalom. Czy przegrane w moją stronę pieniądze zrujnowały czyjeś życie rodzinne i wygenerowały patologię? Na pewno dołożyłem do tego swoją cegiełkę. Tak samo jak alkohol (zdecydowanie większa skala), narkotyki, zakłady sportowe, totolotek i masa innych używek, które wymknęły się spod kontroli. Nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia ani nie czuje się z tym źle.

Plany

Na ten moment nie planuje żadnych zmian. Poker + inwestowanie to moja droga na kolejne 3, może 5 lat. Gdy boom chiński lub ogólnie azjatycki dobiegnie końca, to zapewne nie będę chciał wracać do gorszych i trudniejszych gier. Rozważam przejście całkowicie w nieruchomości. Dołożyłbym do tego co robię teraz zarządzanie najmem krótkoterminowym. Zobaczymy jak będzie mi szło na giełdach, bo dopiero niedawno zacząłem. Rynki finansowe są znacznie bardziej nieprzewidywalne niż poker, więc nie wiem nawet czy będę w stanie generować 5-10% zwrotu w skali roku – czas pokaże.

Podsumowanie

Generalnie czuję, że udźwignąłem ciężar marzeń i planów z pierwszego posta. Przede wszystkim jestem zdrowy. Do tego mam dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi. Hajs się zgadza. Robię to co lubię na swoich warunkach. Nikt mi nie wydaje poleceń. Mam czas na sport, czytanie i ulubione seriale. Biorę „wolne” gdy mam ochotę albo gorzej się czuję. Na polskiej scenie pokerowej zbudowałem małą markę wokół swojej osoby, udzieliłem kilku wywiadów, parę osób na zlotach podziękowało mi za wkład w ich rozwój. Zaliczyłem dobry występ na stoliku telewizyjnym w Tallinie z komentatorami live. Pomimo, że nigdy nie byłem i nie będę w czołówce światowej, to na pewno nie przesadzę, jeśli powiem, że jestem solidnym pokerzystą i to przeświadczenie ma wkład w moje poczucia spełnienia.

Pozdrawiam wszystkich, którzy po latach także odwiedzili ten temat!

Gdzie jest zwątpienie, tam jest wolność.

Mariano

Od: 2009-12-01

Ranga: Lightning Smasher

Dodano dnia: 2018-06-26 16:48:01

Kiedyś czytałem tutaj wywiad z tobą jak gadałeś o kłejku i pokerze. Trochę mnie tematem gry w karty podjarałeś, ale ostatecznie zabrakło mi samozaparcia, żeby w ogóle zacząć się uczyć, bo wiadomo znajomość samych zasad niewiele daje.

Powodzenia na giełdzie, tylko pamiętaj, że co 10 lat jest jakaś recesja czyli już niebawem, także radzę być ostrożnym z inwestycjami w niektóre branże.

Piona. :)

...byliśmy młodzi gniewni, ale czas nas zmienił

teraz jesteśmy starsi i naprawdę wkurwieni...

Lena

Od: 2004-01-13

Ranga: Rail Master

Dodano dnia: 2018-06-27 00:36:49

O kurde bele yac! Twój post brzmi jak jakaś bajka, albo American Dream. Nie będę typowym Nosaczem i powiem zupełnie szczerze, że cieszę się, że Ci się udało. Zawsze ceniłam Twoje posty, wielokrotnie na tym forum imponowałeś mi intelektem, dojrzałością i mądrym spojrzeniem na rzeczywistość. W wielu kwestiach się zgadzaliśmy. Minęło sporo czasu, tyle lat, od kiedy napisałam swój ostatni post na tym forum.
Dziś odzyskałam swoje stare konto. Mówiąc szczerze w pewnym momencie zapomniałam o tym forum, a potem byłam przekonana, że ono już nie istnieje.
Ostatnio jednak, przez zupełny przypadek je odnalazłam i włączył mi się mega sentyment. Po części coś na kształt żalu za starymi czasami, po części rozrzewnienie, a po części radość, że ja sama zmieniłam się od tamtego czasu, że już nie jestem tak do końca tamtą osobą.
Po latach przeczytałam kilka swoich postów i widzę, że bywałam czasami beznadziejna :) Owszem, pisanie felietonów zamiast postów nadal we mnie pokutuje, szerokie wypowiedzi zawsze były moją domeną, choć mam wrażenie, że i tak się skróciły, ale chyba trochę wyluzowałam. Dawniej często nie potrzebnie się napinałam i stroszyłam pióra. Chyba życie mnie nauczyło z lekka bastować.
Pisać o sobie nie będę, bo niczego szczególnego nie osiągnęłam, abym mogła się tym chwalić. Po prawie 8 latach jednej pracy, która byla jednym wielkim stresem i katorgą za śmieszne pieniądze, w końcu postanowiłam ją rzucić. Potem jeszcze dwukrotnie zmieniałam pracę, by w końcu osiąść w domu i robić coś, co w miarę sprawia mi przyjemność (praca freelancera).
Jestem w szczęśliwym związku od 5,5 lat, pod koniec tamtego roku się zaręczyliśmy. Planujemy wiać z Polski, ale jeszcze nie wiemy gdzie.
Tzn. najlepiej gdzieś, gdzie klimat jest chłodny, może być nawet zimowo.
Fajnie widzieć, że osoby z przeszłości Quake'a i tego forum, którą wspominam miło, jeszcze się tutaj pojawiają. Aż jestem ciekawa kogo tutaj spotkam po latach.

...let something in, or throw something out...
you left the door open wide....

[M]aniek

Od: 2003-10-15

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2018-06-27 15:28:25

Cieszę się, że napisałeś tego posta, bo ciekaw byłem jak potoczyła się Twoja droga pokerowa. Dobrze widzieć, że odnosisz sukcesy na wielu polach, które zresztą można było przewidzieć znając Ciebie.

Jeśli chodzi o mnie, to wybrałem drogę niezależnego twórcy gier. Robienie gier w pojedynkę bez budżetu to droga przez piekło, ale podążanie za własną pasją, determinacja i wiara w sukces sprawiły, że robię to nieprzerwanie od roku 2011. Pierwszy rok spędziłem tworząc gry na telefony, potem w zasadzie od połowy 2012 roku, większość mojego czasu pochłonęła jedna gra (Ball 3D: Soccer Online). Tworząc tą i kilka pochodnych gier przez te 7 lat udało mi się dojść do punktu, w którym w zasadzie nie ma rzeczy, której nie byłbym w stanie zaprogramować. Poświęciłem tej grze tyle czasu głównie w oczekiwaniu, na bardzo duży sukces na platformie Steam. Postanowiłem, że postawię wszystko na jedną kartę i włożyłem masę pracy by przygotować grę do wejścia na Steam. Po premierze w marcu 2017 roku, w ciągu pierwszego miesiąca w grę zagrało prawie pół miliona nowych graczy. Szybko jednak się znudzili i obecnie gra pod względem liczby osób w nią grających jest na poziomie około 25 tysięcy miesięcznie. Można to uznać za pewien sukces, bo dla wielu graczy jest to ulubiona gra. Praktycznie od początku jej istnienia rozgrywane są ligi i turnieje na całym świecie, gra jest nawet na ESL. Przez pierwsze 1.5 roku istnienia gry uczestniczyłem w niej też jako gracz i udało mi się zostać kilka razy Mistrzem Polski w Polsce ;) Obecnie prawie nie gram i mój skill jest dość przeciętny. Najlepsi gracze są w stanie robić cuda z piłką w Ballu, niektóre z tych cudów przewidziałem robiąc grę inne mnie pozytywnie zaskoczyły.

Byłem już o krok od rezygnacji z tego wszystkiego, ponieważ zostałem wyrzucony ze Steama przez Valve, za zrobienie konkursu niezgodnego z regulaminem. Dla niezależnego twórcy oznacza to mniej więcej to samo, co dla aktora wyrzucenie z najlepszego teatru. Na szczęście okazało się, że są tam bardzo życzliwi ludzie, którzy wiedzą, że człowiek nie jest nieomylny. Dzień po tym jak postanowiłem z tego wszystkiego zrezygnować (głównie ze względów finansowych), odbanowali mnie na Steamie.

Niestety ten relatywny sukces mojej gry nie do końca idzie w parze z sukcesem finansowym. Dlatego obecnie nieco odpuściłem i kieruję swoją uwagę w nieco inne sfery programowania, które być może okażą się bardziej opłacalne. Za 10 lat dopiszę jak poszło ;)

Mam jeszcze kilka rzeczy, które chciałbym na pewno zrobić. Jedną z nich jest pisanie powieści (jestem obecnie na półmetku pisania jednej, ale programowanie nie pozwoli mi zbyt prędko jej skończyć). Nauczyłem się już, że aby robić coś na bardzo wysokim poziomie, muszę przez pewien czas poświęcić temu 100% swojej uwagi, inaczej nie będzie to tak dobre jakbym chciał. Powieść jest obecnie na 2 miejscu mojej listy todo.

Na koniec powiem tylko, że moja przygoda z Quake 3 oraz ORGiem bardzo dużo mi dała w każdym aspekcie. Zdobyte tutaj doświadczenia okazały się nieocenione w pracy nad grami, w kontaktach ze społecznością graczy, moderatorami, adminami. W Quake 3 gram nadal, około 2-3 razy w roku z wujkiem mojej dziewczyny, który jak się okazało słyszał o mnie i o Biblii Quake 3 (prowadził kafejkę internetową, do której przychodzili gracze promode). Gramy zawsze gdy się spotykamy, w zasadzie tylko na mapach cpm1a i q3dm17. Gameplay nie zestarzał się ani trochę, chociaż fizyki promode na której gramy, jako gracz vq3 opanowywać nie zamierzam.

Jeśli kogoś interesuje dokładniej jakie gry zrobiłem, to zapraszam na mój kanał youtube, gdzie opowiadam o tym:
Mój kanał na youtube: www.youtube.com/user/mani086/videos
Moje gry na Steam: store.steampowered.com/search/?publisher=Unusualsoft
Ball 3D: store.steampowered.com/app/485610/Ball_3D_Soccer_Online/