Nie czuję się z tym za dobrze. Wiedziałem, że nie przeżyje, wiedziałem, że to już zbliża się jej koniec, więc postanowiłem skrócić te cierpienia. Czy to grzech, czy to źle o mnie świadczy, że w sytuacji ciężkiej sam zadecydowałem jak powinien wyglądać koniec czyjegoś życia? Miała rozbitą głowę, nie wiadomo kto to uczynił, kawałki mózgu wystawały przez widoczną szramę - nieprzyjemny widok. Jedyne oznaki życia było widac tylko wtedy, kiedy ktoś ją dotykał - jakies warunkowe tiki nerwowe, tudzież machanie kończynami... :( bardzo smutny widok.
Wziąłem bala, takiego z 6 kilowego i ... uderzyłem precyzyjnie w głowe, co skończyło się zmiażdżeniem czaszki.... Zakończyłem jej żywot kilka/kilkanaście minut wcześniej. Muszę się przyznać do tego, że zabiłem myszkę - malutką, piękną, niewinną - po raz pierwszy w swoim życiu.