ORG

Wszyscy przybyliśmy tu by tworzyć własna legendę. Najczarniejsza z czarnych ,najsilniejsza z wszystkich ciemnych, najbardziej nieznana z nieznanych. W taka noc wszystko się rozegrało. Czemu myślałem ze to wszystko jest trudne i nadzwyczajne? Dlaczego myślałem że to rodzynek w wielkim cieście rzeczywistości? - których tak mało w życiu...


Zgromadzenie nasze nie odbyło się pierwszy raz. Za każdym naszym spotkaniem stał Mateo Martinez. Człowiek wielki a skromny. Mógłbym się rozpisywać bez końca o wyjątkowości tego pacjenta. Przyjechałem do miejsca "X" którym był punkt niedaleko dworca głównego w Kacie. Przybyłem z dwoma moimi życiowymi kamratami - magiem Gandalfem aa GunTHE i cyborgiem którego z przyszłości wyrwalem,co z Linuxa się zrodził Mi#-em. Jak to określił ten ostatni "jechaliśmy tam jak na wesele". Naprawdę emocje przed spotkaniem tych wszystkich ludzi sięgały zenitu. Pierwszy do miejsca "X" stawiłem się Ja. Po niedługim oczekiwaniu. Spostrzegłem postać która niczym się nie wyróżniała spośród masy jaka przechodziła obok KFC. Jednakże czymś ów człowiek zwrócił moja uwagę . Wydaje mi się iż ten masta również coś takiego odczuwał w tamten bardzo mroczny prawie że deszczowy dzien., dlatego że podszedł do mnie jakby wiedział kim jestem, a przecież mało o sobie wiedzieliśmy. Nie zdążyłem do końca prześledzić kropli deszczu która w kierunku głowy jego spadała, a przecież nie padało, ponieważDelirium ,najbardziej niepozorny człowiek jakiego spotkałem na naszym spotkaniu, raczył mnie przywitać. Wiatr przecinał nasze postacie niczym miecz dwusieczny zcinal głowy niewiernych. Naszą rozmowa nie była zbyt długa gdyż MateoMartinez zadzwonił "n"-ty i jakże potrzebny raz aby dowiedzieć się czy wsio wyszło jak należy i czy wszystko jest wporzadeczku. Chwile niedługa spędziliśmy na obserwowaniu tutejszych tubylców w poszukiwaniu piękna. Wnet pojawił się główny motywator który w owej krainie znany i lubiany jak również obeznany. Mateo zabrawszy Delirium w swoją srebrem obkładana karoce zmierzał do miejsca w którym wylądowałem swoim wehikułem. Zapodawszy nasze zgrabne tyłeczki do środków lokomocji i uprzednim uprzedzeniu Mateo o ziemskiej ułomności mojego pojazdu (nie potrafi wyciągać prędkości warpowej i nadświetlnej w grawitacji ziemi w przeciwieństwie do pojazdu motywatora) ruszyliśmy pod dom kobiety, której wzrok dobrze skupiony potrafi człowieka zabić (powaga) lub uszczęśliwić. Oj staliśmy trochę pod jej zamkiem z płyt betonowych postawiony ,oj staliśmy:))))) ale cóż zrobić czekając mięliśmy - taka jej wola była:)


Po eonach czasu i paru fotkach zrobionych wyłoniły się jakby z mgły postacie dziwne. Dziwne bo oglądałem je z pozycji leżącej horyzontalnej z lekka, wszystko za sprawom karocy pana Mateo, która okazała się istotą żyjąca i postanowiła łańcuchami jak w lochach przytwierdzić mnie do jej siedzeń. Po walkach i litrach krwi wylanych - obaczyłem Chaos (nie , nie zauważyłem Moniki pierwejJ·) Człowiek na którego widok nie sposób nie stanąć w osłupieniu, no ash Kurde przytuliłem Lorda:) proszę nie myśleć sobie ze czułem cos innego niż platoniczne czyste uczucie przyjaźniJ GOŚĆ przebył wiele gorkow i pagórków by nasze oblicza doświadczyć, wielkie dzięki Chaos.Za ten czyn będzie kiedyś Ci dane. Następna postać na której widok bardzo czekałem to Sir BAQ!!!!!! Potem cała resztę...Byliśmy tak uczuć i wrażeń ogólnych chętni iż nie mówiąc zbyt wiele udaliśmy się ku rydwanom by poniosły nas hen ku celu. Nie wiedziałem na jaką muzykę naraża swoich kompanówMateo wożąc swoich kamratów i kamratki.Z moja ekipą w rytm muzyki banda którego nazwa FEAR FACTORY jechałem. Zmierzaliśmy ku nieznanemu a oczekiwanemu - zjawisku zwanemu ENTERNET. Na miejscu po zrobionych sprawunkach, wszedlismy do cafe. Ludzie którzy nasze oblicza obaczyli (w tym jeden elf) zaczęli ukradkiem lecz pośpiesznie wykradać się z internetowej karczmy robiąc nam miejsce.


Po jakimś czasie okazało się że nie doczytałem na boardzie (za mało na nim siedzęJ)informacji o brakujących słuchawkach w karczmie. Pomyślcie jeno!!! Jedziecie na spotkanie z mniej lub bardziej znanymi ze swego skila , aima i ogoolnie damage-a zadawanego ludźmi......bez słuchawek! Jakże to walczyć mam ?-Zapewne myślicie że takie moje pytanie było ,które w niebo wołałem, otóż nie!!!!! Spłynęło to po mnie jak ostatnie płatki zeszłorocznego śniegu! Czysty FUN GAME (pozdro steef) nabrał realnego dla mnie brzmienia legenda okazała się rzeczywistością. Mi# powiedział-"stary nowy horyzont odkryjesz i skila poprawisz!-Gdy bez słuchawek w szaraki z ludźmi na arenie staniesz" Faktycznie uaktywaniją się trochę inne procesy w mózgu , zwraca się uwagę na rzeczy które olewasz mając uszy. Moi kamraci GunTHE i Mi# są urodzonymi Promode-owcami, niezagrali w nic innego niż duelki na cpma, J. Za złe nikomu nic broń Lordzie nie mam - wszakże każdy panem swej ścieżki i nikomu nic do tegoJ Ja jako Szczawson nie mogłem nie skusić się chociaż raz zagrać w TEAM ARENA z Martinezem i innymi fighterami. Grałem sobie grałem, nie wiedzieć czemu krew wszędzie widziałem, minuty mijały fotki błyskały. Zacząłem słyszeć muzykę - taki mam tryb (wkręcił mi się już za młodu) słyszałem Apokaliptykę - Unfogiven w ich wykonaniu. Było miło i spokojnie do momentu jak nie zorietowalem się co robię i z przerażeniem krzyknąłem:


-Tee! MICHAS!


-No?


-JA GRAM W BAZĘ STARY!!!


Apokaliptyka grac przestała, usłyszałem muzę która realnie leciała a była nią kapela Downset z L.A. w USA-z kąd. ona się tam wzięła???


Jakie było zdziwienie wielkie na jego twarzy J nie sposób opisać, przez chwile ów postać zalała się mrokiem, z przerażeniem patrzyla na mnie i na strafe-y które kiedy zacząłem robić zawsze kończyły się zaliczeniem ścianyJPo chwili niesmak który ash w kiszkach czułem patrząc na wyraz jego twarzy uległ(?)....Uległ po tym jak wzrok swój z mego monitora przeniósł na osobliwości z którymi grałem. Pacjent mało co respekciora czuje, jednakże w tym momencie poczuł go tak że serce mi do skarpetki wpadło. Poczułem spokuj, dumę i szacunek.


Incydent. Niewiem czy dobrze pamiętam, ponieważ zbyt często z ekipą świeżego powietrza wychodziłem zaciągnąć i mi się rachuba czasu popsuła, ale mniej więcej w tym samym momencie ktoś z ludzi którzy raczej nie z nami byli (niedobitki nocy) krzyknął:EJ!!! TO KOBIETA GRA W QUAKA?????"Kierujac słowa w oblicze Moniki.....W zwolnionym tempie ktoś mi realia zapuścił. Patrzyłem na jej potylice, po to by z prędkością światła rzucić mym wzrokiem w oczy człowieka który wypowiedział słowa owe.Jezoo ludzie słyszałem dość dużo tekstów z nacji niepozytywnego pacjentyzmu który się szerzy......Ale w życiu, żaden tekst jaki słyszałem nie wypadł tak CHOLERNIE LAMERSKO ŚMIESZNIEJ oczywiście żadnego negatywu do ów koliona nie posiadam ponieważ sam bym tak mógł zareagować gdybym nie był uświadomiony życiem DEMONICI.


Dużo mniejszych akcji się działo i wszystko opisane przeze mnie zostało. Wam chce tylko jeszcze napisać zakończenie.


Zagrać chciałem z Chaosem na moim ukochanym modziku którego stolicą Polska została. Ja bez słuchawek on również, "Pure FUN GAME"(pozdro zaś steef) Gość sobie radził i to całkiem nieźle...Ale nie z fizyka promode-aJ ale co tamJ z tego co się na boardzie naszym czarnym orgowym rozegralo, dowiedziałem się że GOŚĆ jakim niewątpliwie jest Lord chyba myślał iż całkiem rozpuściłem przy tej grze moją twarz. He he henic z tego bracieJ Mojego skilla nie poznałeś.


Wszyscy dobrze się bawili, chociaż każdy na swój sposób (MIŁOSZ ,GUARDI RZĄDZICIE PANOWIE!!!)i nikt nie godny by kogoś krytykować.


Podstawa takiej imprezy są oczywiście ludzie. Musza mieć odpowiednie predyspozycje by wsio się udać mogło.


TOLERANCJA- by pamiętać że na codzień się nie znamy i nie mamy wszyscy takich samych nawyków.


OTWARTOSC-przedewsio, dlatego by nowe rzeczy doświadczać.


OFIARNOŚĆ -bo każdy w sakwie ma co innego przeca ,a różnorodność tak naprawdę prowadzi do jednolitości.


WIARA-przedewsio w ludzi i to że człowiek jest wielki ,iż wszystko może.


UŚMIECH-by przypominać innym gdy dostanie się 4 raz railem po respawnie na cpma (cześć Chaos okrootniku) że świat jest niesamowicie niesamowity ciągle lekką mgiełka spowity. Bez tych czynników moi kochani nie ma co zgromadzeń robić. Jednak wyrzucić te obawy należy nam czempredzej. Bo ekipa już jest.


To naprawdę nie dużo ze strony każdego z nas. Jednak dla niektórych taki klimat cudowny który wyłonił się w ENTERNET cafe jest obcy. Przykładem na to może być szef obiektu który chyba pierwszy raz w życiu spotkał się z takim zjawiskiem i zdeklarował że gdy będzie ta sama ekipa ludzi to wjazd mamy z darmo. Zastanawiający fakt jest ten, bo przecie nie jedna nockę gościu już przeżył. .Daje do myślenia nieprawdaż?


Ciekawym bardzo jak losy takich imprez w Polsce naszym kochanym kraju się potoczą. Ja jestem optymista. Tylko trzeba robić by potem moc mówić - nigdy odwrotnie. Zbierajcie ekipy ,montujcie imprezy bo to naprawdę nie trudne. Poznać ludzi szalonych bardzo odmiennych.


Pada tutaj atmosfera ślepego współzawodnictwa, które zawsze z agresją chodzi w parze.


Pada tutaj stereotypowa opinia o Quaku, jakoby gra ta była tylko sportem i walką którego spoiwem Internet i w pewnym stopniu nienawiść.


Pada tutaj motyw samego grania, samej gry .Quake codziennie uświadamia twórcom że stworzyli coś o czym nawet nie śmieli myśleć gdy splodzonzostał. To więcej niż tylko sport. To ludzie którzy tworzą jego legendę, nie On............Jeno ludzie, wspaniali ludzie. Wszyscy przybyliśmy tutaj by tworzyć własna legendę naszego życia i niech końca nikt nie obaczy, by przyszłe pokolenia miały co rozwijać............A spoiwem QUAKE III ARENA.





Dzięki za to Martinez.


Pozdrawiam wszystkich


Ja Jako Szczawson.