> Masz rację MM, ale mówisz raczej o statystycznym katoliku (jeśli juz wiary katolickiej się trzymamy). Są przecież i tacy, którzy jednocześnie wierzą, że autorem jakiegoś zjawiska czy rzeczy jest Bóg, ale mimo tego badają to, dociekają jak, dlaczego i po co (choćby Einstein). Racjonalizm w tym wypadku pozwala na wiarę w Boga i naukowe wyjaśnianie najbardziej niezrozumiałych i zagadkowych zjawisk. Oczywiście wiara nie jest w tym niezbędna, ale jeśli dany człowiek ma do niej zdrowe podejście, to również nie przeszkadza. Niestety statystyczny katolik lubi twierdzić, że to Bóg zrobił i nie wolno tego wyjaśniać:/
To prowadzi do pewnego punktu, w którym przy obecnym stanie techniki i nauki nie możemy wskazać czegoś, nie jest jeszcze absolutnie żadnym dowodem na obecność czegoś jak Bóg. To, że człowiek potrzebuje czegoś takiego jak Bóg, ponieważ nie potrafi se odpowiedzieć w danym czasie na jakieś pytania, i skłania się do najbardziej prymitywnych zachowań, ( przecież ludzie od samego początku znajdywali sobie obiekt wierzeń - od planet, po zwierzęta, postacie wymyślone, czy zjawiska przyrodnicze), nie jest dla mnie w żadnym wypadu racjonalnym myśleniem.
> Brawo. Kolejny medrzec swiata, ktory pojadl wszystkie rozumy :) Kims jestes aby stwierdzic, ze Boga nie ma? Podswiadomosc to rowniez byt niematerialny, ktory mozna wrzucic do jednego wora z czyms, co nie ma miejsca istnienia a jest zupelnienie inaczej.
>
>
>
>
> Chcesz przez swoje "ja jestem zajebisty" powiedziec, ze ludzie ktorzy wierza w cokolwiek sa bezmozgimi polglowkami? No brawo. Jezeli tak, to dowodzi tego, ze jestes mocno ograniczony jesli stawiasz taka teze. Chcialbym Ci przypomniec, ze nauka nie jest w stanie wyjasnic wszystkich spraw, ktore nas otaczaja i czesto rowniez ludzie odpowiedzialni za badania, sprawy przelomowe dla swiata nie umieja odpowiedziec sobie na pytanie dlaczego tak sie stalo a nie inaczej?
>
>
>
>
> No i w koncu ostatnia kwestia zeby juz skrocic do minimum tego posta... Jezeli juz rzucasz pojeciem ateizmu to radzilbym sie bardziej zaznajomic z tematem i dowiedziec sie co to ateizm agnostyczny i teoretyczny ateizm, bo wiedze na takie tematy masz raczej niewielka.
>
>
> Tematy wiary na tym forum, zawsze konczyly sie podobnie i w sumie na jedno kopyto. Osoba niewierzaca zawsze starala sie wmowic jakie to nie jest zajebiste i fajne, ze jest tak a nie inaczej i ze wszyscy katolicy to kretyni, ktorzy modla sie do czegos czego nie widac... Nie lubie jak mi ktos cokolwiek narzuca, tym bardziej jezeli chce wmowic, ze czarne jest jednak mniejczarne, bo biale jest bardziej biale niz jest w rzeczywistosci...
>
>
>
>
> Podsumowujac twoje smieszne poglady i koneksje wiara i inteligencja/ madrosc zyciowa to ja stwierdzam, ze jestes malo inteligentny, bo ubierasz sie na czarno. Widzisz analogie? I niestety ja sie tutaj raczej zgodze z Doomerem.
Może odbijanie piłeczki ? Kim jesteś aby twierdzić, że jest? Czy byłeś świadkiem cudu, odczułeś jego obecność, coś co ją potwierdza? Za pewnie nie, a jeśli nawet to jedynie zwyczajne złudzenia, które człowiek właśnie lubi przypisywać czemuś takiemu jak postać, która została stworzona przez Nas, w naszych umysłach. Nie wiem też, gdzie leży powód w byciu ograniczonym, kiedy skreślam coś, niczym nie popartego i właściwie niewiele się różniącego od wierzenia, że książka fantastyczna opiera się na faktach. I co z tego, że nie potrafimy czegoś wytłumaczyć, na chwilę obecną? Zresztą, nawet gdy to robimy, wierzący ludzie natychmiast znajdują sobie coś innego, co biorą za pewnik, który traktują jako niepodważalny dowód na istnienie Boga. Zapewne rozdzielamy tu temat kościoła od Boga, ale zauważyć trzeba, że kościół się zmienia, na potrzeby czasu - chociażby upieranie się przy tym, że ziemia jest płaska i zmienienie swojego zdania poprzez naukę. I to też nic innego jak on najbardziej hamował i hamuje jej rozwój, poprzez śmieszne historie o etycznej i moralnej stronie pewnych jej odłamów, które mogły by dużo pomóc w dalszych badaniach. Jeśli chodzi o ateizm agnostyczny to jest on dla mnie niedorzeczny. Silny agnostycyzm to jedyne co uznaje z tego, dlatego iż każdy inny żenujący odłam, posiada jedną wspólną cechę jak - zwątpienie, które uniemożliwia obranie jakiegoś stanowiska. Jeszcze uzasadnionym może być ignostycyzm, bo takie rozmowy pomiędzy wierzącym i niewierzącym są pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Właściwie, osoba niewierząca stara się pokazać jakie to jest irracjonalne i po prostu śmieszne, że rodzimy się bez wiary, nabywamy te wymysły od innych ludzi niemal jak wierzenia ludów czy inne zabobony i się tego dziadostwa trzymamy... No i jak już nismo pytał, jak to jest, że skoro tak nie tolerujesz jak Ci ktoś cokolwiek narzuca? Wiara była tylko Twoją decyzją, którą wybrałeś w pełni świadomie w odpowiednim wieku? Nauczanie dzieci swojej własnej wiary to po pierwsze również narzucanie czegoś, po drugie, to jak traktowanie dziecka jak pendriva, gdzie wjebiemy to w co sami wierzymy. Zupełnie inaczej by to wyglądało, gdyby do człowieka w wieku lat 25 -30 podszedł ktoś i powiedział, słuchaj, chcę Ci powiedzieć że istnieje ktoś taki jak Bóg, komuś kto nigdy o tym nie słyszał. Sprytne, dlaczego robi się to już od małego..
Podsumowując, chcąc nie chcąc, nadal i zawsze, najbardziej śmieszne pozostaną poglądy do czegoś, czego nie widać, nie można tego odczuć, potwierdzić, a nawet wytłumaczyć i wiara w te poglądy, przypomina wiarę w wyimaginowanego przyjaciela dziecka, do którego mówi i wierzy że mu pomaga w życiu.
> Wydaje mi sie ze MM w Twojej głowie katolik czy tam poprostu osoba wierząca to zwykły moher który jest zaślepiony dyktaturą ojca dyrektora lub tez innego "duchowego przywódcy"...
Bycie zaślepionym to ogólne pojęcie, i uważam tak bez względu na to czy ktoś jest moherem czy w "miarę" mniej fanatyczny. W życiu również otaczają mnie osoby wierzące, nie przeszkadza mi to, ale swojego własnego zdania nigdy ukrywać nie zamierzam. Kościół, jako wspólnota, ludzi, którzy wierzą, wyznają to samo, i przestrzegają tych samych nakazów i zakazów swojej wiary, tymczasem mało kto z nich przeczytał żródło tego - biblię, w której wiele rzeczy jest innych niż to, jakimi chciał je robić kościół. To nie jest głupota, to jest niewiedza (dla mnie to różnica), i dlatego to tak mnie śmieszy.