Wojujący i modni dziś ateiści mający w homepage racjonalista.pl niewiele się różnią tak naprawdę od ludzi religijnych - tak samo jak tamci, żyją w świecie dogmatów, tylko naukowych. Jedni i drudzy nie dystansują się do świata i swoich poglądów, mają monopol na prawdę i z pogardą odnoszą się do opozycji, vide MM - w każdym zdaniu szydera z ludzi wierzących. Wierzący mówi - Bog jest. Ateista powie - boga nie ma. Jeden i drugi jest przekonany, że ma rację i tu wychodzi zaściankowość w ich umysłach, bo żaden człowiek tego nie wie (pomijam już kwestie czym jest bóg, bo dla jednego jest to brodaty staruch siedzący na tronie w chmurkolandzie, a dla drugiego może to być matematyk, pierwszy poruszyciel).
Większość ludzi zdrowych na umyśle, jakby ich zapytać, dąży w życiu do jakiejś harmonii i szczęścia. Jedni osiągają je gromadząc w garażu astony, inni żyją tylko po to by podróżować po świecie, niektórzy poświęcają się dzieciom, jeszcze inni oddają się jakimś uniesioniom religijnym i tam upatrują spokoju. Dopóki ci ludzie nikogo jawnie nie krzywdzą po drodze to @#$% nam do tego co robią i kim w ogóle jesteśmy, żeby ich oceniac?
MM, piszesz cały czas o racjonalnym postrzeganiu wszechświata i że to jedyny słuszny sposob, a cala swołocz doszukująca się jakichś niematerialnych stanów nadaje się pod klucz w psychiatryku. A zobacz sobie teraz na historie nauki, jak bardzo błędny obraz rzeczywistości ona przedstawiała. Przez ile stuleci wierzono, że Ziemia jest płaska. Jak długo uważano, że Ziemia jest w centrum wszechświata? Dla niewtajemniczonych, sprawa kopernikańska to nie tylko kwestia tego, że następuje zmiana układu i kościołowi się to nie podoba, ale on był niedopracowany (zakładał orbity kołowe a nie elipsoidalne) i pod względem matematycznym wymiękał przy systemie ptolemejskim, który był nieskończenie wydajny (wystarczyło dodawać kolejne sfery, żeby się wszystko zgadzało). Tak jak wtedy tak i dziś obraz świata jaki mamy może być kompletnie nieadekwatny do tego, jak się sprawy mają. Na przełomie XIX i XX twierdzono, że cała fizyka to już nauka zamknięta, temat jest wyczerpany i nic nie można dodać. i co potem? Fizyka kwantowa. Za 40-50 jeśli dożyjemy to sam zobaczysz, że naukowy obraz świata będzie odmienny od dzisiejszego, może nawet nastąpi jakaś rewolucja jak za czasów Einsteina. Za 1000 lat co będzie, to można wróżyć z fusów. A czy będzie to obraz prawdziwy? Tego nigdy nie wiesz.
Kiedyś też byłem taki jak Ty, łeb dałbym sobie uciąć za całą dzisiejszą metodologię naukową i byłem zachwycony, że już prawie odarliśmy wszechświat ze wszystkich tajemnic. Nauka może nawet nie być blisko faktycznego stanu rzeczy, zawodne mogą być nie tylko nasze wadliwe zmysły, ale także myślenie (kto wie, czy czaso-przestrzenne postrzeganie rzeczywistości nie jest subiektywne, albo czy świat nie jest bytem matematycznym, a całość materii, którą dostrzegasz tak naprawdę jest wirtualną projekcją?). Pieszesz o ludziach religijnych, że są zaślepieni. Ty jesteś zaślepiony dokładnie tak samo - w swoje własne poglądy.
Wracając jeszcze do zalet wiary - 4lko dobrze napisał, jest ona ostoją i fortecą dla wielu ludzi. Jako religia bądź jako wiara sama w sobie - np. znane są przypadki, kiedy pacjenci otrzymujący placebo byli przekonani, że otrzymują lek na raka - i wyzdrowieli. No i co, wiara nie może czynić cud?
nismo napisał:
> A co do zjawisk których nie można wyjaśnić, to yyyy są takie wogóle? :/ W dzisiejszych czasach chyba wszystko da się racjonalnie wyjaśnić i poprzeć to dowodami/testami/badaniami.
made my day :DDD. Wyjaśnij mi, dlaczego istnieje prawo grawitacji.