Stoję sobie spokojnie na światłach, a tu dzwon. Dziadek przywalił mi w tył:/ Tylna klapa lekko zwichrowana, belka przesunięta do przodu o milimetry, plastiki zerwane z mocowań, stracona lampka oświetlająca tablicę. Szkody w zasadzie niewielkie, dziadek ma większe, ale... To samochód zastępczy od mechanika, u którego stoi nasz po lądowaniu w rowie:) I też z winy osoby trzeciej, tacie zajechał drogę samochódwięc ratował się ucieczką do rowu. Laweta i te sprawy, ubezpieczenia sprawcy wszystko pokryło, ostatecznie szkody były tylko zewnętrzne i też niewielkie. Jutro powinien być do odbioru, więc teraz pomykamy zastępczym. Coś mi się zdaje, że po odbiorze przeniesiemy samochód na rękach, żeby nic się nie stało, bo jakieś fatum najwyraźniej nas prześladuje.