no to po balu
zdobylem nowego wiedźmina, szkoda tylko ze juz nie gram na komputerze :D
poczatkowo bardzo sztywno było, długie podziekowania dla sponsorów, jakieś czerstwe przemowy prezesów
udałem się do baru
po 3 whisky z cola zaczęło mi się podobać
pokaz akrobatyczny, wilki, genialne hostessy
przewodniczaca związku okazała się niezła dupa :)
ale mniejsza z tym, kolo 1 w nocy poczułem, że nie jestem w stanie już nic więcej zjeść oraz że poziom alkoholu w mojej krwii przekroczył czerwoną kreske, czas na parkiet zatem :D
w kolo było tyle fajnych kobietek, machajacych tylkami i cyckami nicyzm pracowite pszczółki, a ja jak ten truteń
nagle pojawiła się taka fajna czarnulka (zeby nie bylo, tak nazwyam ladne brunetki, nie murzynki)
laska zagaduje, jak się tu znalazlem, czy jestem maklerem, a moze DI, czemu sam
odpowiadam wiec, wysjasnaijac, ze na razie tylko tym pierwszym, a 2 zostane wkrótce
i wtedy moje ego rozbilo sie niczym finalndia opuszczona na podloge pare godzin wczesniej (a trzeba przyznac, ze ciezko mnie sprowadzic na ziemie)
laska machnela reka mówiać 'eeee słabo, ja jestem' i poszla
mysle sobie, Ty jędzo, Ty wiedzmo, ja Ci pokaże!!!!!!!!!!
przetanczylismy razem reszte imprezy odjezdzajac wspolna taxowka, ale musze przynac, ze dalej jestem zly