A btw. Ostatni skończyły mi się prądy w motorze jakieś 15KM od domu, była godzina 11 a na popołudniu miałem iść do roboty. Więc po wkurwiałem się trochę i pchałem go do kumpla rodziców którzy mieszkali jakieś 3km od miejsca mojej tragedii. Kiedy już byłem jakieś 100m od ich domu pomyślałem sobie- a sprawdzę jeszcze. I co? i odpalił!! No to rura do domu byle jak najszybciej, byle dojechać było już około 12 godziny. 5 km od domu znowu to samo Wtedy już mnie @#$% strzelił jebłem go na glebe i usiadłem na poboczu. Urwałem kierunek rzucając go... Jakiś gość na parkingu stał ciężarówką to się go spytałem czy ma żabki, ale nie miał. to po urywałem kable w motorze, wszystko zrobiłem na 'krótko' i dawaj pod jego 1000ah akumulator i gówno, nie drgnął. Na pych też ni chuja aż mi się odcisk na dłoni zrobił, skopałem go i poszedłem do jakiegoś bambra zapytać się czy mogę go u niego zostawić do jutra i zostawiłem. Z buta szedłem 5km do domu i ledwo do roboty zdążyłem. głodny wkurwiony i wycieńczony zapierdalałem w robocie. Wczoraj pojechałem po niego i odpalił od razu. wniosek z tego taki, że ten stary @#$% mnie chyba nie lubi... :(