Na anglistyce zwykle jest tak, że 95% studentów wybiera tłumaczeniową albo nauczycielską - przynajmniej na licencjacie. Reszta niestety zwykle musi się do jednej z tych dwóch opcji dostosować, ponieważ inne specjalizacje z braku chętnych nie są otwierane. Oczywiście uczelnia w materiałach promocyjnych zachęca kolejne pierwsze roczniki między innymi szerokim wyborem specjalizacji, ale w praktyce wygląda to tak, że one rzadko są otwierane.
Ja oraz bodaj sześć innych osób z roku złożyliśmy więc podania o indywidualny tok studiów na specjalizacji Media and Cultural Studies. W praktyce wygląda to tak, że chodzimy na większość zajęć z magisterskimi.
Problem z nią jest taki, że na nich mamy naprawdę sporo różnych zajęć - bodaj osiem dodatkowych fakultetów, kursów, konwersatoriów czy ćwiczeń do wyrobienia. Trzonowych (obowiązkowych dla całego roku) mamy, hmm... ze 4 w ciągu obu semestrów? Reszta kursów, to już specjalizacyjne. Sporo zapierdalania, ale szalenie ciekawy materiał.