Tu nie chodzi tylko o przytycie, bo przybrać możesz wody albo tłuszczu, a Tobie chodzi o tkankę mięśniową. Więc po prostu "jedzenie tak dużo, że ja miałbym brzuch do ziemi" rzeczy z wysokim IG i łączenia go ze złymi tłuszczami da Ci efekty odwrotne do zamierzonego.
Jeśli masz jakąś dietę i rzeczywiście się jej trzymałeś (nie oszukiwałeś), to pewnie potrzebujesz po prostu większego zapotrzebowania składników odżywczych na kilogram masy ciała. Zresztą, jak potrenujesz ~~pół roku, możesz już kupić sobie jakiś gainer albo białko, jeśli nie dajesz rady umieścić odpowiedniego zapotrzebowania w dietę. A może ta dieta była po prostu zła? Prowadź dzienniczek posiłków, potem go prześlij komuś bardziej ogarniętemu, wklej dietę. Z posiłkami da się bardzo kombinować.
Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że dieta to 60% sukcesu. Więc jak chcesz coś osiągnąć bez niej?
A co do siłki w domu - osobiście bałbym się o dwie rzeczy:
1) motywację, czyli czy będzie mi się chciało za pół roku tak jak mi się chce teraz
2) niepoprawne wykonywanie ćwiczeń / zbyt szybki progress w treningu
To pierwsze jest dosyć oczywiste, ale przez to drugie mogą Cię straszliwe kontuzje zjeść.
Generalnie wszystko da się zrobić, ale jeśli będziesz miał takie nastawienie w stylu "wiem najlepiej, wszystkiego już próbowałem, będzie tak jak ja chcę i @#$%", to nigdy nic nie osiągniesz. Jeśli takie, że "mam złą budowę ciała/metabolizm/coś tam i nic na to nie poradzę", to tym bardziej. Ja Ci próbowałem właśnie coś mądrego napisać w temacie (kiedyś się bardzo interesowałem), mam bardzo podobny metabolizm do Ciebie, więc wiem z czym się zmagasz, a Ty mi właściwie napisałeś, że wiesz lepiej i @#$%. No to spoko, powodzenia i wklej foty za rok z efektów swojej jakże przemyślanej pracy, bo po ponad 30-letnim facecie się takiego traktowania innych nigdy bym nie spodziewał.