Łehehe, qwerty - pierwszy rok to jest NIC, uwierz mi, prawdziwa zabawa zaczyna się od roku drugiego (już to wiem, mimo, że niedawno zacząłem uczęszczać na rzeczony 2 rok). Dopiero teraz na zajęcia napływa nowa fala wykładowców świrów, o wiele większe ’zakręcenie’ materiału i ilość nauki, która dosłownie PRZYTŁACZA :). No i nie zapominajmy o tym, że zamiast jednego czy dwóch egzaminów nierzadko będzie 4 czy 5 :P. Taak, ja chcę z powrotem do podstawówki... :P
To wszystko jeśli mówimy o studiach dziennych, bo jeśli chodzi o zaoczne czy inne wieczorowe... Jak masz dużo kasy, to tytuł naukowy masz już w kieszeni. Joł