sprawdzalem to forum juz dzisiejszego wieczoru, ale dopiero kolo 23 (od tamtej godziny czytam i sluchalem audycji, do ktorej maniek dal linka w pierwszym poscie) skusilem sie kliknac ten temat. fascynuja mnie takie zagadnienia z "bezpiecznego" zakresu psycho-cos tam. ciezszych tematow, mimo ze bardzo chcialbym, boje sie czytac lub ogladac. jak mowili o takich sprawach w programach na tvn zawsze wbrew woli zmienialem kanal, bo sie balem i nadal boje tych spraw. tutaj mamy do czynienia raczej z lajtowym przypadkiem wiec chetnie dolacze sie do dyskusji. mialem przygotowana odpowiedz na kilka postow, ale jako ze czytalem temat dobre 40min napisze ogolne przemyslenia. w ogole, co ciekawe jakies 4 dni temu, ni z dupy ni z pietruchy myslalem sobie jak ktos napisalby posta w "ciekawe" jezeli wygralby w totka. wiecie, takie : o dzisiaj bylem w pracy, a potem ogladnalem dobry film, tyle ze tresc brzmiala by : LOALOLOLOLAOLOLOOL WYGRALEM W TOTKA.
życie jest totalnie losowe. JEST szansa, ze pojde jutro skreslic i wygrac 6, ze zrobie to za tydzien, dwa, trzy cztery...10lat i za kazdym razem bede wygrywal. prawdopodobienstwo jest tak male, ze za pewne z matematycznego punktu widzenia swiat nie istnial by tak dlugo, aby taki przypadek mial miejsce jednak JEST to mozliwe. ba, jest szansa, ze od jutra juz nikt nigdy nie wygra i bedzie nieskonczenie wiele kumulacji :)). o takich hardkorowych przypadkach, ktore sa kompletnie absurdalne i na 99,(9)% sie nie zdaza zaczalem myslec jakis czas temu grajac w Dote i majac powiedzmy 20% na criticala przy kazdym ataku nie mialem zadnego po napierdzielaniu przez jakies 10min. jest to wrecz nie prawdopodobne bo przez 10min robisz jakies 200 atakow. idac dalej mozna dojsc do takiej mysli, ze przez cala kariere tzn tysiace gier ktos moze nie miec criticala, BO PO PROSTU NIE MIAL SZCZESCIA.
lubie myslec jak bardzo jest to nieprawdopodobne ALE MOZLIWE.
i wlasnie moim zdaniem twoj przypadek jest taki dosc absurdalny, ale do spelnienia. tyle, ze u ciebie do gry wchodza sny - sprawa calkiem odrebna i za pewne w bardzo znikomy sposob powiazana ze szczesciem.
co do snow to oprocz tych popularnych deja vu, i innych mam sny w ktorych nie zyje. mam moment smierci i obraz, a raczej ciemnosc, ktora jest po smierci. rzecz w tym, ze jest to sen z rodzajow "moge go kontrolowac" tzn. mysle o tym, ze nie zyje, powoli poznaje jak to jest nie zyc, ale to wszystko, a raczej nic bo jest czarno, a ja moge myslec jedynie na jakby drugiej plaszczyznie. kurde nie wiem jak to wytlumaczyc, ale jakbyscie weszli do mojego snu to byscie nic nie widzieli, jednak sa w tym snie drzwi, za ktorymi jest cos jeszcze tj. swiadomosc. piecze i gore jednak sprawoje ten znacznie wiekszy i ciemniejszy pokoj.