szazza! no i w ogóle disco relax (obadajcie pierwsze miejsce koniecznie, jak ja się kochałem w tej pannie, która śpiewa "oj bodzio oj bodzio", rany).
do tego oczy-wiście Kojak i jeszcze ta czołówka, w której pojawia się panorama miasta, odwrót w dół i żółty napis KOJAK, hehe aż się łezka w oku kręci ;)
pełna chata na zmianę z siostrą ownującą mnie w mario grane na pegazusie (ona naprawdę tak w niego wymiatała, że do dzisiaj nie pojmuję jak to możliwe) - klik!
nie mogło zabraknąć kultowego alfa pożerającego koty
i nie mogło zabraknąć również texas ranger, ale chyba w miarę upływu czasu z niego wyrastałem. szkoda mi było trivette'a, który zawsze był w tle
świat wg. bundych się chyba nie liczy, bo leci do dziś, ale i tak podlinkuję - klik
pamiętam jeszcze jeden serial (chyba o jakiejś grupie do zadań specjalnych, ale to nie było mission impossible), z bardzo dramatycznym ostatnim odcinkiem (bodajże rozbitym na dwie części), ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć
no jeszcze trochę mi się podobała cobra, ale to chyba krótko trwało. niemniej jednak, trzeba przyznać, że nawet dzisiaj uważam, że theme song do tego serialu niszczy i niepodzielnie rządzi
i na koniec rodzynek - DUE SOUTH! imo dwie pierwsze serie, to mój osobisty telewizjny show wszechczasów.