ok, przyznac sie kto ogladal ziarno :]
quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku
Zarejestruj się w celu uczestniczenia w życiu serwisu, posiadanie konta pozwoli Ci na:
ok, przyznac sie kto ogladal ziarno :]
Better to die for something, than live for nothing.
I was in the wrong place
To był pierwszy hicior jaki pamiętam - chyba 2/3 klasa podstawówki. Potem był Kazik Staszewski i "Spalam Się". matka kupiła mi kasetę na rynku - wtedy kosztowała całe 16 000 zł [](//htmlarea/images/smiles/3.gif) (na dzisiejsze 1,60 zł). Potem było Guns N' Roses - ale juz pisałem
Nec Temere Nec Temide
No to inny ''hicior'' z tych samych czasów co Alban
Mimo, że gust mi się dość drastycznie zmienił, to nieraz poskakałabym na jakiejś imprezie przy tych kawałkach [](//htmlarea/images/smiles/3.gif)
...let something in, or throw something out...
you left the door open wide....
No to ja zaproponuje jeszcze kolejny hicior tamtych lat - Iniego Kamoze - here comes the hotsteppers :) + bonus
Elektryczne Gitary - Dzieci
Od siebie dodalbym jeszcze
Nagły atak spawacza - Ewelinka
Liroy - Scyzoryk
Liroy - Scoobydoobydooya // czy jakos tak.
Wszystko to lata 90te.
Przebojem bodaj 86 roku byl przeboj Europe - Carrie. Piekny.
kliknij tutaj
Osobiscie go nie pamietam ale doskonale utwil mi w pamiecie Scorpions - Wind of Change. To chyba kazdy zna.
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
» yt
Parę japońskich bajek z Polonii 1
http://pl.youtube.com/watch?v=rZAY8P-eGFo Gigi
http://pl.youtube.com/watch?v=7KlCbWMm2R8 Generał Daimos
http://pl.youtube.com/watch?v=JCXOfv_AV68 Yattaman - klasyka
http://pl.youtube.com/watch?v=H8DmAz5yIvU&feature=related Tygrysia Maska - tu się ładnie napierdalali
http://pl.youtube.com/watch?v=1AYaVCvmkdc Tajemnicze Złote Miasta - zajebista nuta, pamiętam że zawsze wkurwiał mnie ten typ i jego klapek
@#$% jaki to był szał na wiejskich dyskotek jak byliśmy na koloniach
http://pl.youtube.com/watch?v=CziKirC7MB4
Lata 90 były zajebiste. W wakacje wstawało się o 9 rano bajki szybkie śniadanie (zawsze kasza manna) i na boisko załapać się do składów, bo chętnych od cholery. Grało się tak do 18 potem matka wołała na obiad/kolacje szybko się wpierdalało i znowu na dwór bawić się w chowanego. Świetne czasy teraz dzieciaki popierdolone latają z komórkami i napierdalają tylko w gierki komputerowe. Najlepszy czas przepierdolą na głupotach w ogóle nie korzystając z życia. W moich czasach nikt nie myślał o alkoholu pierwsze piwo wypiłem gdy byłem w 2 czy 3 gimnazjum o jakimś ćpaniu w ogóle nikt nie myślał. Teraz dzieciaki w tym wieku to już ruchają się w krzakach. Miałem świetne dzieciństwo do dziś jak sobie przypominam akcje kiedy chodziliśmy na sady i braliśmy jabłka i ta adrenalina. W czasach dzieciństwa również zaznałem tylu atrakcji sportowych, że do końca życia pewnie już tego nie powtórzę. Pamiętam, że obok osiedla cyklicznie odbywały się jakieś warsztaty karateków. My dzieciaki z osiedla lubiliśmy się pobawić po męsku zbierało się ekipę i atakowało karateków. Pamiętam, że raz musieliśmy spierdalać, aż kumple porzucili swoje rowery, bo karatecy okazali się starsi o jakieś 2-3 lata :D Wszystko skończyło się jednak mało przyjemnie, bo po którymś ataku sprawa miała już wylądować na psiarni, potem był ,,mecz przyjaźni", który przejebaliśmy 0:6, a wszystko skończyło się kiedy zaatakowałem chłopaka z tyłu w nogi ja dostałem czerwoną kartkę, a mecz skończył się następną wymianą uprzejmości. Wszystko to oczywiście taki gówniarskie bijatyki, prócz siniaków nigdy nikomu nic więcej się nie stało.
Trochę wyszedłem po za temat...
Bardzo zdolny i leniwy to na pewno mowa o mnie
Twoje IQ 150 przy moim wygląda skromnie
sab napisał:
>
> chodziliśmy na sady i braliśmy jabłka i ta adrenalina.
>
haha :)))) u nas to sie nazywało 'chodzeniem na dzierżawe' :D:D mamy w poblizu chyba ze 4 spore ogrodki działkowe, na ktore w ogole nie mozna bylo wchodzic - dzialkowicze jakies patrole nawet mieli :ASD wlazilismy przez siatke z drutami kolczastymi i jazda na wisnie/czeresnie/sliwki czy co tam bylo :D:D nie raz musielismy spie***** - "chłopaki ktos idzie" i wszyscy panika i przez plot - o kruwa nie raz ktos z nerwow nie mogl przeskoczyc i malo w porty nie narobil, ale bylo smiechu w h** :)))))))
Better to die for something, than live for nothing.
I was in the wrong place
U mnie to się nazywało po prostu "granda" :) - Mieliśmy kilka sprawdzonych miejsc - czasem też się uciekało, ale jakoś żadna z "pogoni" mi jakoś szczególnie w pamięci nie zapadła. Kiedyś wpadliśmy na genialny pomysł, żeby wejść na semafor kolejowy i rzucać kamyczek na dach przejeżdżającego pociągu. Fajnie podskakiwał - jak piłka odbijająca się. Jakaś baba nas wylookała i powiedziała starszym. Dobrze, że nie pochwaliła się swoją wiedzą SOK-istom, którzy też dotarli na miejsce "zdarzenia" (my uciekliśmy). Pamiętam jakie wciry dostałem później od ojca. No ale jak człowiek młody i głupi to nie zastanawia się nad tym co robi.
Sab, co do piłki nożnej, to u mnie było tak samo. Tylko, że my głównie po południu i wieczorem graliśmy. Ale dzień w dzień (a nawet zimą czasem na śniegu). Jak byłem na 2 roku studiów, to dopiero przestałem przychodzić, bo już za stary byłem na coraz to nowsze i młodsze towarzystwo.
Nec Temere Nec Temide