spod kani to sobie mozesz popatrzeć :P nie ukrywam, że najwygodniej 4me było by w Kielcach :D Zreszta gr i paru innych pochodzą z tego miasta, a Ariel i mav_ mają też niedaleko. Ze śląska też by było bliżej niż w okolice stolicy.
quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku
Zarejestruj się w celu uczestniczenia w życiu serwisu, posiadanie konta pozwoli Ci na:
spod kani to sobie mozesz popatrzeć :P nie ukrywam, że najwygodniej 4me było by w Kielcach :D Zreszta gr i paru innych pochodzą z tego miasta, a Ariel i mav_ mają też niedaleko. Ze śląska też by było bliżej niż w okolice stolicy.
w sumie do stolicy dzięki Panu Gosiewskiemu mam 1h18m drogi, do kraka jeszcze mniej. hahaha :DDD
Jak MM wezmie sie za ORGanizacje to mozecie pomarzyc o warszawkach poznankach krakowkach czy scyzorykowie :D
Katowice Katowice GKS :D
"*Wasza Świętobliwość jest jak mój Milan: Często jeździ za granicę, by nieść światu zwycięskie idee.
Silvio Berlusconi do Jana Pawła II."*
w sumie to katowice jak dla mnie tez moga byc, bo mam nocleg niedaleko zapewniony - w Jaworznie :D
Resovia Rzeszów :D
Wrocław tam chciałbym mieszkać zaraz po Krakowie :D
Mi tam obojetnie gdzie =o , jesli bede mial tylko czas to podjade nawet jak bedzie w na wielkiej krokwi :b
............
heh skoro tak ładnie się spowiadamy kto, kiedy i z jakiego powodu zaczął, to i ja przypomnę sobie jak to było...
wogóle to zaczęło się od Quake 1 - pamiętam, że byłam wtedy w harcerstwie, 1 klasa LO - prowadziłam jako drużynowa drużynę łączności, ot taka chwilowa fascynacja :> w hufcu stał pecet, jako, że był to rok gdzieś 1996 to można sobie łatwo wyobrazić jego parametry [](//htmlarea/images/smiles/3.gif) dla mnie, która dopiero co zeszła z Atari 800XL taki pecet był jednak czymś niesamowitym :> no i pewnego wieczora, kiedy drużyna porozłaziła się już do domów, a mnie już nie chciało się robić łączności przez radio, bo padła propagacja i nic nie było słychać, siadłam do peceta i pograłam w Q1... jakiż to był dla mnie niesamowity klimat!!!! czułam się niemal jak zahipnotyzowana... nie miałam jednak już więcej okazji pograć w hufcu, bo ktoś wyczyścił kompa z gier... później w nic nie grałam, po jakimś czasie zaczęłam u kolegi pogrywać w Blooda, w pierwszą część (do teraz przyprawia mnie ta gra o ciarki na plecach), to była poważnie klimatyczna gra... dużo krwi i kopanie czaszek [](//htmlarea/images/smiles/3.gif)
później dorobiłam się w końcu własnego komputera, ten staruszek służył mi potem przez naprawdę długi czas :> procek 366 mHz, karta Riva TNT, 64 ramu... internet oczywiście przez modem... gdzieś od kogoś dostałam Quake’a 2... długo w niego nie grałam, bo nie był tak klimatyczny jak pierwsza część, a poza tym wkurzały mnie kolorki i wogóle nie spodobała mi się gra, nie była ani ładna graficznie, ani porywająca... za to bardziej intensywnie pogrywałam w Unreala, bardziej ze względu na muzykę :> też długo to nie trwało, wolałam raczej gry typu Tomb Rider (hi Brick), lub Heroes...
i oto... pewnego dnia... zimowego roku pańskiego 2000 wstąpiłam do kolegi do sklepu, kolega prowadził sklep papierniczy swoich rodziców i żeby się nie nudzić przyniósł sobie do sklepu kompa, słuchał na nim zazwyczaj mp3... tego dnia jednak gdy przyszłam zmarznięta ze zdumieniem spostrzegłam, że ów kolega w coś namiętnie gra... podesżłam i stanęłam za jego plecami, przyglądając się co to też jest, gra włączona była na głośnikach, odgłosy wrzeszczącego Xaero (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jakiśtam Xaero) okraszone były dość przyjemną muzyczką... pytam kolegi co to a on mi na to, że Quake 3
grał właśnie na ostatniej mapie i usiłował zmiażdżyć Xaero, nie pamiętam tylko na jakim poziomie... no i zakochałam się! gra wydała mi się piękna - i kolorystyka i grafika i wogóle WSZYSTKO! próbowałam grać, ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że można robić swój konfig itd. więc nie mogłam się dostosować do ustawień myszy i ciągle leciałam gdzieś w kosmos :D niemniej jednak bardzo mi się to podobało...
później nastąpiła jakaś przerwa, nawrót choroby kłejkowej nastąpił u mnie w kwietniu 2001 roku... jak to już wcześniej Xsi wspominał, powstała u nas kafejka ’’Wirus’’, toteż ja i moi znajomi, którym również Quake się podobał poszliśmy sobie zagrać do tej kafejki, zajęliśmy wszystkie kompy i zaczęło się szaleństwo... z początku kompletnie mi nie szło, ale zaraz z pomocą przyszedł mój ówczesny przyjaciel (również wspomniany przez Xsi) - c0d, zwany w późniejszym okresie mezcalem... on cierpliwie mi wszystko tłumaczył, jako że był już daleko bardziej zaawansowany w grze, a ponadto miał już za sobą grę na necie (wtedy w klanie nbf, w późniejszym okresie [m@w]), można było powiedzieć, że był najlepszym graczem wówczas, choć v1r również w niczym mu nie ustępował... więc mezcal wszystko mi cierpliwie tłumaczył i to on później był moim nauczycielem, mentorem i przeciwnikiem :) to jemu zawdzięczam pewne umiejętności, które należało nabyć aby grać na jakimś poziomie...
wiec pierwszy rok to była gra z kafejki, tudzież w kafejce z całym tym naszym ustrzyckim towarzychem...
potem założyli mi stałe łącze z kablówki, na którym ping nie spadał właściwie poniżej 150, ale twardo się grało - założyłam swój 1 klan, w którym zebrałam graczy głównie z Ustrzyk, ale też i kilku z Polski, nazywaliśmy się Only For Fun [OFF]... pamiętam klany jakie wówczas spotykałam na serwerach - 666, [m@w], L, AoD, DA, ]Fusion[, mm... pamiętam wspomnianą przez bryana Arenę Przemyśl... później klan [OFF] się rozpadł, a ja znalazłam się w ]Fusion[ - był to cudowny klan z cudownymi ludźmi, pamiętacie pewnie hustlera, ruby’ego, siuwę, vq3 i vq2, Belzebuba :) też już nie pamiętam wszystkich, ale vq3 organizował turnieje w Tarnowie :) miał dziewczynę, która też była w Fuzji - ]F[ m4j4...
potem Fuzja się rozpadła, jak i wiele innych klanów, a ja nie mając się gdzie podziać (nie chciałam innego klanu) przerzuciłam się na Clan Arenę, później miałam paromiesięczną przerwę w grze z powodu wyjazdu za granicę, ale potem już znów powróciłam do gry i tak jest do teraz :)
i nic nie wskazuje na to abym miała tą grę porzucić, wręcz przeciwnie - jak wspominałam w innym temacie nachodzi mnie aby znów przejść sobie singielka :D przypomnieć sobie dawne czasy :)
fajnie, że nawiązał się taki temat - rispekt dla putka, że go założył
ja również ze swojej strony dziękuję ekipie orga - najbardziej zasłużonego serwisu o tematyce quake’owej w Polsce
bóg zapłać hehhe ;)
...let something in, or throw something out...
you left the door open wide....
Magda, gdybyś opisała wszystko od tego momentu przejścia na CA, to pewnie post byłby z 5 razy dłuższy :)). Nadal przyjemnie się to czyta i żałuję, że tego nie zrobiłaś :P.
kiedy dorosnę, będę grać jak slawek.
nie wiem jak tobie Madziu, ale mi brakuje strasznie ty czasów gdy wszyscy siedzielismy u med1ca albo jak mezcal miazdzyl kazdego kto osmielil sie mu przeciwstawic, szkoda ze towarzystwo sie poniekad rozpadło i obie kafejki trafił szlag ;(
No to czas na moja historie :)
Pierwsza stycznosc z Q3 juz nie pamietam dokladnie byla gdzies w okolicach 2000 roku i brat przyniosl dwie gry Q3 i UT. W tym czasie dorobilem juz sie pierwszego stalego lacza jakies sdi na pare osob i ogolnie bardziej podobalo mi sie ut i w to gralem czasami na necie a q3 poszedl w kat :) Ale nadeszla chwila gdy sie nawrocilem na jedyna sluszna gre . Bylo to w lutym 2002 wraz z 2 kolegami odbywalem 2 tygodniowa praktycy w cafekontakt(niektorym to miejsce jest znane ) no i tam juz krolwal jedynie i wylacznie q3 i cs :/.
Wciagu dwoch tygodniu wraz z kumplami stalismy sie pogromcami wszystkich dzieci z cafe oraz obslugi. Po zakonczeniu praktyk juz dosyc czesto odwiedzalismy cafe i glownie gralismy w trojke.Po paru miesiacach takiego grania glownie w cafe( w domu moje sdi coraz bardziej lagowalo i o grze mozna bylo pomazyc na necie ) zaczelismy kombinowac ze trzeba byloby cos zorganizowac i tak juz na jesieni 2002 zorganizowalem wraz z kumplem (jezus) taki niby turniej niby nocka) oczywiscie jako lamy wybralismy jakies smieszne mapy ale dosyc szybko zostalismy brutalnie uswiadomienii co trzeba grac :) Na turnieju pojawilo sie nawet calkiem sporo osob mimo ze byl organizowany w nocy:) i byly tez jakies dla nas nieznane nicki o ktorych wszyscy mowili(zoom, benny ,dave,mar1o,ortho ,lop) nawet byl Bubu ktory nie byl jeszcze tak slawny i znany :P. Pamietam z turnieju wspolne ukladnie drabinki DE po wyjsciu z grup i jego kombinowanie jak nie wpasc na kogos dobrego albo jak lop przezywal gre mar1o z davem chyba w finale lb:) Nastepnie po calym tym turnieju nie udalo nam sie jedno w cafe gral;ismy glownie ja i jezus (3 kumpel gdzies po drodze zrezygnowal) i zaczyly sie szukanie ludzi z katowic i okolic na wspolne granie i tak jakos poznalem w0wa , bama i zetona i pare innych osob. W miedzy czasie mateo zorganizowal w cafe jakiegos JN :) i znowu sie pare osob poznalu i juz mnie na dobre wciagnelo. A pozniej to juz sam zaczelem organizowac nocki jeszcze po drodze byl jakis turniej w Wicu zrobiony. I tak mniej wiecej zaczela sie jedna z moich milosci w zyciu :P
P.s Bubu Całe Nasze Życie To GKS Katowice !!!
Chryzantemy złociste,
W półlitrówce po czystej,
Stoją na fortepianie,
I nie podlewa ich kurwa nikt.
Znam w0wa i mozecie mi wszyscy naskoczyc !!
"Znam w0wa i mozecie mi wszyscy naskoczyc !!"
LOL!
wiem , wiem wOw i jego noze;) wOw i jego piesci, wOw i jego wzrok sprawiajacy ze nogi robia sie jak z waty
wOw i jego twardy, gruby, sterczacy @#$%:)
mutonek napisał:
>
> P.s Bubu Całe Nasze Życie To GKS Katowice !!!
>
Hmm no ja tam innemy GKSowi kibicuje na codzien :) Ale z wyzej wymienionych miast to po moim sa Katowice :)
To jest ten GKS "dzieki" ktoremu macie stadion niebardzo otwarty ;]
"*Wasza Świętobliwość jest jak mój Milan: Często jeździ za granicę, by nieść światu zwycięskie idee.
Silvio Berlusconi do Jana Pawła II."*
Bubu wiem ze jestes z ostatniego bastionu gorolstwa :P Przez ten twoj GKS musialem dwa mecze za plotu ogladac:/ Ale juz mamy stadion otwarty, a na wiosne to sie do was wybieram jak nas wpuszcza moze po meczu zgadamy sie na jakis browar tylko musialbym sie wyrwac jakos :)
nergal cicho bo sie w0w gangsta dowie :D
Chryzantemy złociste,
W półlitrówce po czystej,
Stoją na fortepianie,
I nie podlewa ich kurwa nikt.
Znam w0wa i mozecie mi wszyscy naskoczyc !!
Spoko spoko. Jakos sie dogadamy :)
Musze sie pochwalic ze bylem na tym meczu :D Ale szybko sie biegalo :D
"*Wasza Świętobliwość jest jak mój Milan: Często jeździ za granicę, by nieść światu zwycięskie idee.
Silvio Berlusconi do Jana Pawła II."*
U mnie było tak, dawno temu u mnie na podworzu wynajeto pomieszczenie na wlasnie kafejke. Do kafejki mialem zaledwie kilka krokow bo wyzej nad kafejka mieszkalem, i tylko po schodach schodzilem, pogrywalo sie z kolegami w q3, glownie 4fun wtedy to wiecie, tekst "chlopaki to w co dzis gramy" ’’moze q3?’’ "no dobra" - w kafejce glownie gralo sie na ps2 w tekkena taga, bo jeszcze przed powstaniem kafejki, gralem czasami na ps1, i byl turniej u mnie w miescie poszedlem, malutki szczyl i mialem 3 miejsce, i wlasnie przedmna byli wlasnie ci goscie co potem siekali w kafeji pod moim domem. Duzo gralem z nimi w taga, tak w ogole zajebista gra, i byl pomysl zeby zrobic turniej w taga w kafejce, wszystko bylo ok, ale pracowal tam gosc nie wlasciciel kafejki, ale pracownik, wporzadku gosc, zaproponowal q3, u nas w kaffe tez sie w q3 grywalo, wiec sie zgodzilismy. Ten gosc mieszkal na koncu miasta i na koncu miasta tez byla kafejka, on ich znal, i wlasnie oni z 2 konca miasta byli naszymi rywalami. Oczywiscie to bardziej byl pokoj ze slabymi kompami, 3 kompy to ledwo mozna nazwac kafeja, mowie tutaj o tej z 2 konca miasta. Dzien turnieju, "starsi" wzieli mnie w team, ja wtedy totalny nub, nawet nie wiedzialem co to rail, bo ci z 2 kafeji zaproponowali ’’only rail’’ ale ci z tej kafejki podemna sie nie zgodzili, no i ja tez.
Zaczelismy gre, ci goscie byli tak zgrani, wygralismy tylko jedna mape, tak nas lali, ze szok, jedynie ja jakies pkt mialem na tej wygranej mapie, ale mietli nas nieziemsko. Po turnieju postawilem, ze tez bede tak gral, pozyczylem q3, zainstalowalem, i zaczolem grac w q3, na 1.11 only rail, bo wtedy sie tylko only rail na 1.11 gralo. Gralem, gralem pewnego dnia poznalem gosci na serverze, Wichure i Ksiecia, okazalo sie, ze sa z mojego miasta, bylem od nich rok mlodszy, ile ja mialem wtedy lat, chyba 12/13. Nie, nie ksiecia mial wtedy 15. Przyszli do mnie do domu, wypilismy herbate i wio to ich kafejki. Poszlismy do tej kafejki na 2 koncu miasta, bo oni wlasnie tam grywali, bo z tam mieszkali, w tej jak by "2" czesci miasta.
Szedlem z nimi do tej kafejki, 3 kompy, pizdzi bo to zima, bez kaloryferow tylko jeden grzejnik, no ale ok, zaczynamy grac, zlalem ich tam, ale byli ci co byli na turnieju, mieli klan, koledzy zapoznali mnie z nimi i troche z nimi pogralem oczywiscie dostalem wpierdol, a wtedy bylem mniejszy nub niz na poczatku.
Zaczalem chodzic do tej cafe, grac w domu nie wiecej, ale intensywniej, gralem z lepszymi, chodzilem moze tydzien do tej kafejki, zajebisci goscie, zajebisty klimat, ino trza bylo w rekawiczkach kurtce i czapce grac.
Cwiczylem w domu, cwiczylem, az tu nagle turniej oglosili 1.11 Rail. Poszedlem, spodkalem tam wlasnie Wichure, i Ksiecia, i tych "pro" - zaczelismy gre, ja wtedy juz niezle pocinalem, zjadlem wiekszosc, tylko z jednym nie poradzilem sobie, przegralem 1 fragiem, wlasnie z tym najlepszym. Wygralem karnet, i troche tam pochodzilem. Mimo, ze chujowe kompy, zimno to klimat byl, wszyscy tam grali w q3, i to nie jak nuby, wiec gralo sie fajnie.
Utrzymuje z nimi kontakt, najbardziej wlasnie z wichura, i ksiecia, przez q3 poznalem przyjaciol, wiec jest zajebiscie.
Potem postanowilem przejsc na 1.32 grac na alla, i oczywiscie masywny wpierdol na poczatku, ogladalem replaye, analizowalem, i cwiczylem, jakos potem szlo, gralo sie zajebiscie, nety na + wiec zle nie bylo ;) gralem caly czas na 1.32 zaczalem czytac orga, dowiadywac sie roznych rzeczy, zajebista atmosfera wszystko fajnie. W 2005 cos mi sie z kompem stalo, pod koniec 2005, zanioslem do naprawy, i cos mi sie z plyta glowna stalo i mozna tylko xp zainstalowac, o lol. Zanioslem do innego speca i mowi, ze nic nie da sie zrobic. I dla mnie w tym momencie kariera ;) q3 sie skonczyla, a szkoda, bo to naprawde gra z zajebistym klimatem, te czasy kolorowych nickow, klanow, ahh. I tak przed xp bylo zle tak gralem na 400 mhz, 192 ramu, nvidia 16mb, i tak bylo zle, malo fps nawet po maksymalnym zmodyfikowaniu configa, mialem chyba 70, a z xp 40. Wiec darowalem.
Gdzies w 2004/5 ta kaffe pod moim domem przeniosla sie w inne miejsce, tez tam chodzilem, bo tam kumpli mam, szefa kaffe znam, wporzadku gosc, i poznalem siekacza w w3, wkrecil mnie i tez gralem w w3 z nim, ale ten temat to juz nie o w3, tylko o q3, no to chyba tyle.
Cytat z posta - autor: move
>
> Magda, gdybyś opisała wszystko od tego momentu przejścia na CA, to pewnie post byłby z 5 razy dłuższy :)). Nadal przyjemnie się to czyta i żałuję, że tego nie zrobiłaś :P.
>
no z pewnością, ale też nie każdy miałby cierpliwość to czytać :D wiem, że Ty lubisz moje posty Pawełku, tak jak ja Twoje - krótkie, zwięzłe ale zawsze na temat :)
w skrócie mogę tylko napisać moją Clan Arenową historię
po przejściu na CA jakieś pół roku grałam jako wolny strzelec, dużo pykałam po LANie z kolegami - Spardą, Furionem czy Erwem (który szybko się z q3 rozstał), dużo grałam na necie, męcząc się zazwyczaj z pingiem... później dostałam się do swojego pierwszego klanu CA - był to klan eXtreme elite - eXe, z którego jednak dość szybko odeszłam, nie tylko dlatego, że przygarnął mnie klan Umbra Vis Morbus - legenda sceny i klan do którego niejeden marzył pójść, lecz również z innego powodu, który do dziś pozostawię tylko dla siebie, niemniej jednak z niektórymi osobami z eXe nadal bardzo się lubię ;) na przykład z Majkusiem - świetny facet, czy Korolem - lubiącym wędkowanie tak jak ja :)
w [UVM] spędziłam cudowny rok, uwielbiałam ten klan i do pewnego momentu byłabym gotowa serducho dla niego oddać, dopóki nie dołączył do nas Kubuś... z jego powodu opuściłam klan... przez jakiś czas próbowałam znaleźć odpowiedni team dla siebie, przez jakiś czas grałam w psychoses, potem polamiłam trochę w dywizji CA kochanego wdupehej, ale cały czas marzyłam o tym, by pójść do klanu Shoot to Kill - s2k - jednego z nielicznych, w którym zachował się klimat dawnych czasów, który ma swojską atmosferę, dość swobodne i luźne zachowanie podczas meczy, zabawowe podejście do gry (między innymi dzięki temu klan zaszedł tak wysoko) i który tak jak [UVM] tworzył historię sceny CA i był na niej niemal od początku, poza tym gromadzi w swoich szeregach skład równie niezmienny od lat, choć od ostatnich paru miesięcy lekko powiększony o nowych graczy... s2k przyjęło mnie ciepło i teraz nigdzie indziej już nie chcę być, jeżeli mam dopełnić swojego kwakowego żywota (bo kiedyś to się zapewne stanie) - to właśnie w tym klanie :) jak na razie jestem w nim od 2 czerwca 2006 roku i jeszcze ze mną wytrzymują :*
tak to się wszystko przedstawia jeśli chodzi o moje clanarenowe dzieje ;)
dodam jeszcze, że w międzyczasie próbowałam ugryźć Quake 4 i niestety nie przekonałam się do niego, trójeczka pozostaje nieśmiertelna i nie do pokonania :)
Cytat z posta - autor: Xsi
>
> nie wiem jak tobie Madziu, ale mi brakuje strasznie ty czasów gdy
>
> wszyscy siedzielismy u med1ca albo jak mezcal miazdzyl kazdego kto
>
> osmielil sie mu przeciwstawic, szkoda ze towarzystwo sie poniekad
>
> rozpadło i obie kafejki trafił szlag ;(
>
też mi brakuje tych czasów, kafejek nie ma (zwłaszcza szkoda Wirusa, bo był klimatyczny), ludzie poszli swoimi drogami (v1r za granicą)... jest to bardziej odczuwalne u nas głównie dlatego, że to mała mieścinka i nigdy nie było tutaj zbyt wielkiej grupy graczy, nie było większych imprez lanowych w regionie (wielkopolska i śląsk mają dobrze) i dobrego dostępu do internetu... nie było też popytu na kafejki i dlatego trzeba je było zlikwidować... żałuję jednak niezmiernie tamtych czasów, wieczorów przy piwku i q3... może kiedyś jeszcze spotkamy się w starym (okrojonym, bo okrojonym) składzie...
EDIT: choć nie tylko przy piwku się siedziało, właśnie wyszperałam jakieś stare zdjęcie okropnej jakości z kafejki med1ca - jak widać w tle koło monitora stoi nader smaczna i dość tania nalewka śliwkowa Lapino Sądecka asd :) ZDJĘCIE
...let something in, or throw something out...
you left the door open wide....
haha fajne zdjecie, co do przysmaków to pamietam, ze inne smako"lyki" tez sie trafialy, coraz bardziej mi teskno do tamtych czasow i jestem za tym zeby sie spotkac, ale to chyba dopiero na wakacje, wczesniej nie ma szans zeby zgarnac wieksza ilosc ludzi ;/
Lol pogrom wreszcie zmienil login :D
"*Wasza Świętobliwość jest jak mój Milan: Często jeździ za granicę, by nieść światu zwycięskie idee.
Silvio Berlusconi do Jana Pawła II."*