Jak już wspomnieli poprzednicy - nic nowego.
Dlatego sporadycznie gram na publicach z przypadkową zgrają, chyba, że są to znajomi. Nie widzę sensu gry TDM, w której nie ma żadnej współpracy i taktyki. Ani to nie rozwija Twoich umiejętności, ani nawet nie sprawia przyjemności, więc po co się męczyć? Dodawać też nie trzeba, że przevotowanie mapy innnej niż pro6 graniczy z cudem i zazwyczaj można się tłumc 5-6 rund na jednej i tej samej mapie, bo jest najłatwiejsza do FFA.
To tyle w temacie, który poruszyłeś, ja pozwole rozbudować sobie jeszcze moje żale scenowe o 2 podpunkty, myślę, że ludzie grający TDMa na serwerach i mniej więcej znający scenę będą wiedzieli, o co mi chodzi
1. Pyszałkowatość i zarozumiałość graczy grających w klanach dobrych
Otóż zaobserowałem taką zależność u wielu zawodników, którzy w pewnym momencie dochodzą do wnosku, że mają niebanalne umiejętności i zaczynają z pogardą traktować kolegów ze słabszych teamów/klanów, notorycznie podlizywać się graczom z polskiej czołówki tdm i ogólnie wprowadzać "plebejstwo" swoją postawą i zachowaniem. Sporą ilość takich ignorantów posiada zdecydowanie klan Voodoo, który swojego czasu nie wyróżniał się znacznie na scenie, ale dzięki intensywnym treningom udało mu się pokazać pazurki w lidze ECT. Obecnie po przetasowaniu trzymają się całkiem nieźle, ale nie są żadnym wyjątkowym teamem, co pokazali po ostatniej przegrane z Czarnymi Panterami w kuh3lidze, czy też z 3 mapami przegranymi z uk/siR. Drugim klanem mającym o sobie zbyt wysokie mniemanie są niedawno reaktywowani kopacze dup nie szanujący niczego, ani nikogo. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ich cl - Blq - nie miał jakiejś wymówki po przegranej walce. Albo co chwie wtyki, albo ma wysoki ping, albo wypił juz 9 piw, albo musi grać na serwerze z picmipem ograniczonym do 5 i wtedy nic nie widzi na monitorze i nie potrafi trafic. Smieśniesze sytuacje zachodzą, kiedy kd dostaje ostrzejszy łomot i łamią się ich morale, zaczynają się wyzwać między sobą i oskarżać o złą grę. Ostatnio miała miejsce smieszna scenka podczas gry 3v3, w której w pewnym momencie nsk napisał "odchodzę" i dał disconnect, a po chwili wróćił do klanu i chcieli z nami dalej grać na przez nich wybranym serwerze, na którym znów dostali. Oczywiście jak przystało na jednomapoców, przegrana na pro6 jest dla nich największym dyshonorem i wtedy zaczynają się najbardziej obfite wyzwiska i soczyste frazy kierowane pod naszym adresem, jakie to z nas tanie dziwki potrafiące tylko z raila grać.
2. Egocentryzm graczy z czołowych polskich klanów.
Ten proceder powoli się kończy, gdyż scena drastycznie zmalała i gracze, których mam na myśli, skończyli z q3. Otóż chodzi mi o to, że osobnik z bardzo dobrego klanu ma chyba ochotę udowodnić, jaki to on nie jest wspaniały i zaczyna grać swoje kosztem kolegów z drużyny - zbierając wszystkie armory, nie zostawiając broni - po to, by mieć wysoki współczynnik frag/net. Pewnego razu, przed ligą ECT mial "przyjemność" grać bryanem, który przylatywał na mapie ospdm5 na RA żeby ją capnąć i pobiec postrzelać, a my będąć w defensie dłuższy czas jej broniliśmy. Koniec był taki, że nasz cały team miał net (-1)-(-5), a Bryan 60 fragów i net przeszło 30. "Tak, wiem, nie musiscie mi mowic, ze jestem zajebisty"... Chcialem zapytać, czy jak gra z kolegami z teamu to też stosuje taką taktykę, ale nim skonczylem, napisał "nara cieniasy" i wyszedł. TAkich przykładów można mnożyć, ale chyba wszyscy rozumieją zależność, o jaką mi chodzi..
[M]aniek dobrze napisał, nikt z nas nie jest bez winy, ale wiadomo - nikt nie jest doskonały. Sam stosuje się do zalecenia by "zaczynać od siebie" i musze powiedzieć, że jeszcze nigdy nie wdawałem się w pyskówki i dziecięce przepychanki. Nigdy też nie szukałem wymówek po przegranej walce (ping, czy inne sratatata) W momencie rozpoczęcia meczu gram, nie czytam nawet tekstów typu "kamper", albo "fart", tylko skupiam się maksymalnie na rozgrywce, a podczas meczy ligowych wyłączam public chata, żeby mnie nie rozpraszał - od nagłych wypadków są pausy.