szaq napisał:
> Rak jadęr u samców podobnie jak ropomacicze u samic też jest eliminowany - so what?
>
> Inaczej zapytam - świetnie szukasz i przeczesujesz zasoby netu, znajdź więc proszę informacje na temat WAD kastracji ;)
>
> I błagam pomiń te oczywiste, o których usłyszysz u każdego lekarza - czyli:
>
> - niodwracalność zabiegu
>
> - ryzyko związane z narkozą
>
> - skłonności do nadwagi
>
>
> Naprawdę praca zabiera mi na tygodniu mnóstwo czasu i nie mam go na tyle, żeby wertować od dechy do dechy Twoje linki. Odnosząc się do Twojego rozsądku proszę poszukaj informacji na temat samych wad. To powinno Ci mocno naświetlić spojrzenie na dyskusję. Nie mówię tu o żadnym spisku, ale pamiętaj że zabieg kastracji dla lekarza weterynarii jest znacznie łatwiejszy niż chociażby nielegalny już dzisiaj zabieg przycinania uszu. Który salesman powie Ci że kupno jego produktu nie jest dobrą decyzją? Jaką Ty czy Mav macie wiedzę z zakresu medycyny weterynaryjnej, żeby w uparte twierdzić że macie rację? Jeden szuka na necie źródeł potwierdzających jego postawę w tej farsie a drugi twierdzi że skoro ma kota to jego wiedza jest bezgraniczna i absolutna w tym temacie - podpiera to opinią 'wszystkich weterynarzy' u jakich był... nigga please =)
Szaq, nikt Ci nie wmawia, żebyś kastrował Munga. Nikt Ci również nie mówi, że kastracja nie ma wad, ale mówimy Ci (i jestem w 100% pewien, że każdy lekarz weterynarii, który by przeczytał Twoje posty złapałby się za głowę), że jej wady są przesłaniane przez jej zalety.
Co mnie najbardziej uderza w tym, co piszesz to, że zarządzasz siecią klinik weterynaryjnych, a piszesz kompletne i niepoparte żadnymi merytorycznymi argumentami bzdury, że poprzez sterylizację robisz kotu krzywdę. Przez właśnie takie XIX wieczne rozumowanie mamy bezdomne zwierzęta na ulicach. Nie robisz kotu krzywdy. Spytaj się dokładnie ludzi, których zatrudniasz.
To, że ktoś nie polecał Ci sterylizować Munga mnie nie dziwi - bo po co? Znam Cię, masz łeb na karku i nie pozwolisz mu się rozmnażać bezsensownie. Bez sensu dawać zwierzaka pod nóż w takiej sytuacji. Co wcale nie zmienia faktu, że kotom nie robi się żadnej krzywdy, a chronisz je. Rozpowiadanie takiej bujdy, że sterylizacja jest narażeniem kota na konsekwencje zdrowotne i dlatego powinno się jej unikać jest po prostu dla zwierząt niebezpieczne. I właśnie ze względu na niebezpieczeństwo takich przekonań po prostu nie będę stał i patrzył obojętnie, jak wciskasz ludziom kit dla ciemnoty. Pewnie, nie ma co kota sterylizować, jeśli się nim dobrze opiekujesz. Ale krzywda żadna im się nigdy nie dzieje - przez sterylizację chronisz je oraz jeszcze nienarodzone kociaki. A zalety pro-zdrowotne dobrze przedstawił Ci Alchemik, który też na medycynie coś tam się zna i na pewno umie dobrze wyszukiwać informacje w tej kwestii (zastanawia mnie to, że skoro już wchodzimy na życie prywatne, Alchemik jeszcze się nie pochwalił tym, co robi/zrobił :P).
@#$%, no sam jestem w stanie podzwonić dzisiaj po weterynarzach i nagrywać rozmowy (w miarę możliwości technicznych, bo nie wiem czy mój telefon to udźwignie), jeśli Ci to zrobi jakąś różnicę. Tylko dlatego, żeby udowodnić tutaj ludziom z forum, jakie totalne bzdury wygadujesz. Challenge accepted?
No chyba, że to mnie każdy przez całe życie nabierał i wszystkie racjonalne źródła, z jakimi miałem dotychczas doczynienia (czyli dwóch doktorów weterynarii, jedna studentka, trójka właścicieli różnych hodowli kotów - jedna MCO i dwie RUS) po prostu zawiązali sobie spisek i mnie specjalnie zwodzili, choć żadnego interesu w tym nie mieli.
Bonus: szaq, czy Ty nie miałeś w umowie kupna kota zapisów, że Mungo ma być wykastrowany do określonego miesiąca swojego życia oraz tego, że nigdy nie może opuszczać posesji, w której mieszkacie? Pix umowy, plz.