eng napisał:
> Uważam, że bazowanie na przykładzie Szwajcarii, Portugali w kontekscie twardych narkotyków w odniesieniu do naszego spłeczeństwa jest bez sensu. W związku z tym cały pomysł jest nonsensowny. Inne podejście, nastawienie, mentalność a niestety w naszym pieknym kraju jest jeszcze zbyt wielu kretynów, którzy szybko by się uzależnili i wpadli w błędne koło.
Przepraszam Cię, ale mieszkałeś tam kiedyś, że porównujesz te dwa kraje do Polski?
Portugalia w latach 90-tych była jednym z krajów najbardziej dotkniętych problemem narkomanii. Uważasz, że u nas ten pomysł by się nie sprawdził przez to, że mamy za dużo skinów i dresów? Tam na każdej dyskotece mogłeś spotkać całe grupki ludzi, którzy brali herę, fukali amfetaminę, albo ciągnęli kreski kokainy. U nas masz w takim stopniu jak tam co najwyżej palaczy trawy, narkomanów z prawdziwego zdarzenia możesz wśród swoich znajomych znaleźć co najwyżej kilku. Ja osobiście znam tylko jedną osobę mocno uzależnioną od twardych dragów i szaq'a, który od czasu do czasu coś weźmie :D Więc śmiem twierdzić, że u nas jest dużo lepsze nastawienie co do substancji odużających niż w Hiszpanii/Portugalii albo na wyspach. Byłeś kiedyś dłuższy czas w Portugalii albo Hiszpanii? Moja znajoma spędziła w Portugalii kilka miesięcy na Erasmusie, a moja była teraz mieszka w Katalonii i bardzo dużo z nimi o tym rozmawiałem. U nas jest o niebo lepiej i bardzo mocno się mylisz, eng - u nich było i dalej jest zdecydowanie więcej kretynów niż u nas. Południowcy są po-je-ba-ni.
Co więcej - kiedy wprowadzali tę reformę, jej przeciwnicy uważali, że będą tam przyjeżdżać narkotyzujący się turyści, bo sąsiednia Hiszpania była niewiele lepsza. Mylili się, a Hiszpania zaczyna iść w ich ślady, bo po zalegalizowaniu marihuany ilość narkomanów biorących również twarde dragi w tamtejszym kraju spadła.
eng napisał:
> Pytanie drugie za 10 punktów. Dlaczego tylko te kraje zalegalizowały całość, skoro pomysł jest taki rewelacyjny?
Z tego samego powodu, dlaczego Ty uważasz, że ten pomysł jest bezsensowny i z jakiego ja do niedawna tak samo uważałem. Zarówno ja, jak i Ty chcemy, żeby ludzie nie brali narkotyków. Więc jak to może "na chłopski rozum" podziałać?
eng napisał:
> W ogole ja bym zreformował całe więziennictwo i system "resocjalizacji". Wprowadził zasadę "chcesz jeśc to sam na to zarób". Więzienie w Polsce to jak narazie są wakacje (bilardzik, telewizja, papu Ci przyniosą) z kieszeni podatnika i a dzienne utrzymanie kosztuje naprawdę sporo. Nieoszukujmy się, niektorzy w pace mają lepiej niż coponiektórzy na wolności. System jest zatem napradę chory. Oczywiście ktoś powie, że więzienia są przeludnione i problem by się pogłebiał. No ale chwilę, dlaczego są zaludnione? Bo kary są zbyt łagodne i ludzie czują się, że są praktycznie bezkarni.
>
> Każdy więzień powinien pracować, zarabiać (nie muszą to być spore pieniądze), coś robić aby nie zwariować i poczuć się, że tak naprawdę mimo popełnionych błędów do czegoś się nadaje, jest potrzebny. Myślę, że praca była by dla większości z nich bardzo pożytecznym i konstruktywnym zajęciem a korzyści były by w zasadzie obustronne. Może wreszcie taki ktoś uświadomiłby sobie, że każdy musi pracować aby coś mieć na wolności, dlaczego oni mają coś dostawać za darmo skoro na to nie zarobili?
>
> Problem w tym, że nikomu się nie chce tego zreformować. Nie wiem w zasadzie dlaczego chce się zabierać ulgi pro rodzinne na dziecko aby łatać zadłużenie państwa a nikt nie pomyśli nad takim błachym rozwiązaniem.
Eng, problem więzień jest dużo bardziej złożony. Jeśli zamkniesz pedofila - pedofilii na ulicach będzie mniej. Jeśli zamkniesz gwałciciela - tak samo. Jeśli zamkniesz biznesmena robiącego przekręty z kasą - również. Jeśli zamkniesz handlarza narkotykami - zawsze znajdzie się ktoś na jego miejsce. Dlaczego? Bo ludzie tak do końca nigdy nie przestaną brać, więc oni zawsze będą mieli z czego zarobić. A zawsze znajdzie się ktoś, kto chce zarobić.
Poza tym - jeśli będziesz zamykał coraz więcej ludzi, coraz więcej pieniędzy dawał na system więziennictwa - coraz więcej młodych ludzi będzie tam trafiać i wychodzić bez żadnych perspektyw. Co ma zrobić były więzień? Niewielu z nich dostanie po odsiadce godną pracę. Pewnie wróci na ulicę, jeszcze bardziej skurwiony przez system więzienny. Jesli zrobić tak jak Ty mówisz, mielibyśmy statystyki przestępstw na ulicach dotykający zwykłych ludzi rosnące z dekady na dekadę. Muszi chronić ludzi przed więzieniem, nie wysyłać tam każdego wypierdka. Wiesz dlaczego to podziałało w Szwajcarii? Bo gdy ćpuni mogli sobie legalnie wstrzyknąć herę w ośrodkach, gdzie ich leczono z uzależnienia, na ulicy zrobiło się mniej dilerów momentalnie. I mniej ludzi chodzi tam teraz do więzienia w związku z tym, więc nie zapowiada się, żeby dilerzy wrócili.
eng napisał:
> [zakazany owoc]
Czy jesteś psychologiem, że tak to oceniasz? Ja i Ty i tak nigdy nie będziemy brać narkotyków. Może kiedyś czegoś spróbujemy, ale pewnie żaden z nas nie wpadnie nigdy w nałogi. Jednak ten problem nie dotyczy Ciebie albo mnie, tylko reszty społeczeństwa.
Więc owszem, w naszym przypadku to się kupy nie trzyma. Ale postaw się w sytuacji innych ludzi.
eng napisał:
> Dlaczego nie stwierdzimy, że złodziejstwo jest legalne? Przecież kradzież jako zakazany owoc smakuje bardziej, złodziej kradnie głownie dla "sportu" i adrenaliny, ze świadomością, że ktoś go może złapać, ukarać. Zgodnie z tym co piszesz mav, można założyć, że po zalegalizowaniu takich czynów - kradzież by paradoksalnie spadła.
Więc dlaczego to gdzie indziej podziałało? ;)
Eng, jeszcze raz polecam - zobacz sobie ten film w całości. Mnie też na samym początku nie przekonał, ale potem zacząłem drążyć temat na własną rękę i dopiero to mnie zaczyna skłaniać ku takiej, a nie innej opinii.
Ale podsumowując - dojebałeś najbardziej z tym, że u nas jest gorzej niż było w Portugalii :DDDD
I na koniec - odpowiem Ci tylko na niektóre pytania i pewnie nie do końca trafnie, bo się nie znam ;)
Pewnie w większości to dzieciaki albo ludzie, którzy chcą mocnych wrażeń i są głupi :/
Bo to jednak coś innego? Łatwiej Ci coś spalić niż wypić denaturat (tak na chłopski rozum).
Jak jest kupiony w sklepie, musiał przejść kontrole Sanepidu. W artykułach spożywczych nie masz środków trujących, a jak się jakieś wykryje, to się zgłasza i wtedy masz nagłówki w gazetach, że jakaś tam partia ogórków konserwowych albo bułeczek 7-days jest szkodliwa dla zdrowia ;)
Tak samo jest z narkotykami. Maryśka to chwast, jest bezużyteczny. Maryśka albo dragi to nie są krzaki winogron, one rosną wszędzie. Według podlinkowanego wcześniej filmiku przebicie na heroinie (czyli stosunek kosztu produkcji do ceny sprzedaży detalicznej) czyni ją droższą od plutonu.
Zaczęły o tym media trąbić - dzieciaki się zainteresowały. Według mnie chodzi przede wszystkim o modę.
Dunno, ja tam się napić lubię, więc wzorem też nie jestem ;)
Mógłbym się rozwodzić nad tym ostatnim pytaniem jeszcze, ale już chyba trochę długi ten post wyszedł.