Jestem
właśnie na Biegunie Północnym, piszę tego newsa z naszego ORG'owego
iglo operacyjnego. Odkąd dowiedzieliśmy się, że Święty Mikołaj pogrywa
w Quake 3, postanowiliśmy to sprawdzić. Wysłano mnie, czyli
super uniwersalnego campero-szpiega. Na miejscu udało mi się
skontaktować z panią mikołajową, która potwierdziła moje obawy. W tym
roku święta odwołane, klan Mikołaja gra ważny mecz w ClanBase.
Nie mogłem na to pozwolić, dlatego postanowiłem przedsięwziąć
odpowiednie kroki. Na początku chciałem go zrobić na tak zwanego
"bezczelnego", czyli wtyczka z gniazdka i do sań dziadu! Niestety w
odpowiedzi zostałem zaatakowany krzesłem. Inne próby również pełzły na
niczym. Nie rozumiałem o co tu chodzi, ale gdy zobaczyłem scores,
wszystko stało się jasne. Ping zero na cały świat... zaczęliśmy grać.
Po chwili byłem już w mikołajowym klanie!
Jakimś cudem ocknąłem się z tego Quake'owego odurzenia i przypomniałem sobie o mojej tajnej misji. Ściągnąłem demko (właśnie to)
i pokazałem Mikołajowi. Uśmiał się nieco, a to za sprawą niezłej
pummelowej uczty fragowej, która jest na demku. Zwłaszcza w okolicach
dziewiętnastej minuty zrobiło się wesoło, kiedy to poleciały trzy
excelenty i cała drużyna w ułamku sekundy została załatwiona przez
piłującego Ph4ntoma. Mikołaj uparcie twierdził, że to jeden z jego
reniferów grających na fejku (tak tak oczywiście).
Teraz nastąpił moment kulminacyjny mojego planu. Powiedziałem, że pani
mikołajowa zgadała się z elfami, a te korzystając z fabryki zabawek
wyprodukowały takie właśnie gauntleciki. Mało tego - mówiłem dalej -
zagroziła, że jeśli odwołasz święta, to użyje jednego z nich tak jak na tym demku.
Ten jak się nie zerwał, rzucił wszystko, pobiegł w kierunku sań i
wyruszył rozdawać prezenty. Święta uratowane.