Po pierwsze -nie mogą zmusić do pracy typu odśnieżanie itd. (typowo fizyczna, w trudnych warunkach) osoby, która do takiej pracy się nie nadaja choćby ze względu na warunki zdrowotne. Chory kręgosłup czy przebyty zawał nie oznacza niezdolności do pracy, ale do takich prac nie będzie kierowany. Jeśli już przytaczamy takie przykłady, to do końca i obiektywnie.
Po drugie -aktywizacja zawodowa bezrobotnych jest u nas postawiona na głowie, bo proponuje się pracę sprzątacza dla kogoś z uprawnieniami elektryka (tylko przykład).
Po trzecie - wielu bezrobotnych z własnej woli zgłasza się do odpowiednich służb z pytaniem, czy zatrudnią ich przy odśnieżaniu, bo chcą trochę zarobić. Więc jeśli ktoś z warunkami zdrowotnymi, niepracujący od dawna i nie mający kwalifikacji odmawia takiej formy pomocy, to na taką pomoc nie zasługuje.
Po czwarte - nie jest niczym nowym zatrudnianie sezonowe osób bezrobotnych, stosuje się to również w krajach "zachodnich" i jest to forma pomocy, nie niewolnictwa.
Ale faktem jest, że nawet zima znacznie łagodniejsza niż tegoroczna powoduje często paraliż służb porządkowych i nie są tu problemem pieniądze, ale polska mentalność. Każdy chciałby mieć drogi takie jak u Niemców, ale nikomu się nie chce pracować jak u Niemców. Zawsze po opadach śniegu łapię za szuflę i odśnieżam całe podwórko (a małe nie jest). Sąsiad w tym czasie odśnieżył podjazd dwa razy i ciągle narzeka na trudności z wyjazdem:/
Inna sprawa, to nasze wydatki na państwo. Przy naszych podatkach/składkach/akcyzach itd. powinniśmy mieć jak w raju:D
Dzień dobry, poczęstowałbym kawą, ale zrobiłem tylko jedną:P