> Tutaj w Irlandii z dupeczkami jest tak, ze wychodzisz we wtorek, czwartek, piątek czy sobotę po godzinie 2-giej w nocy i same się nawijają. Naprawdę trzeba się starać żeby spieprzyć i nie zagadać/poderwać takiej która się nam spodoba. Zazwyczaj dziewczyny wesołe, rozmowne i naturalnie podchmielone - wyluzowane, czasami tylko mocno pijane.
>
> Wszystko ładnie pięknie, można zawsze było spędzić fajne chwile - ale nic na dłuższą metę, zawsze kończyło się na barierze językowej =/
>
> Mieszkam w anglojęzycznych krajach ponad 6 lat, nie mam problemu z językiem angielskim na co dzień, akcent jest u mnie niewykrywalny przez zwykłego przechodnia (pewnie Mav, albo jego nauczyciele by zwrócili uwagę na jakieś detale o których istnieniu i tak większość śmiertelników po prostu nie wie) - a jak przychodzi do emocji a co gorsza sprzeczki to nagle zdajecie sobie sprawę jak ciężko jest w przypływie nerwów dobrze dobrać argumenty i je przedstawić w nieojczystym języku. Miałem tak tylko w dyskusjach z babkami z którymi się spotykałem.
a ładne chociaż?:)
z moich wakacyjnych wspomnień to urodziwe kobiety w GB są Polkami, Rosjankami, Bułgarkami :)
mialem okazje poznać tylko 2 zajebiste Angielki, zonę szefa i laske z biblioteki miejskiej
bariera językowa to ciekawy temat, niby się można dogadać, ale jednak na dłuższą metę nie to samo, sporo znajomych na obczyźnie na to narzeka
ja jestem w sytuacji przeciwnej, bo komunikujemy się właśnie po polsku :))
daję mi to niewielka przewagę w sporach
-spóźniłeś się i zmarzłi mi palcy!!
-mówi się zmarzły palce słoneczko:DDD
niestety zdaję sobię sprawę, że z biegiem czasu zostanę całkowicie zdominowany przez zdolną bestię, w dodatku z wyjątkową pamięcia
nie wiem jak to robi, ale pamięta wszytsko co mówie i kiedy mówie, a odpowiednim momencie potrafi to wykorzystac
trochę inaczej patrząc, zwykle zachowywałem proporcje, wypowiadajac mniej wiecej 1/3 tego co towarzyszka, skupiajac się, by dopytywac, potakiwac, nie ziewac itd :D
tym razem muszę się znacznie więcej produkować
prezenty kupione, mało brakowało, ale nie zapomnailem o urodzinach mamy, dobry synek
dziś miałem śmieszna sytuacje na skzoleniu, bo zasnalem juz na samym poczatku i dosiadla sie do mnie dyrektorka, budzac niezdyscyplinowanego pracownika...
lecz pozniej bardzo sie wykazalem, bo jako jeden z nielicznych bylem ogarniety w temacie, wciaz zadawalem pytania prowadzacym i kilka razy wyjasnilem co się dizeje w rownaniach (B-S) szefowej (ona jest prawniczka)