Do frag4 aka przodownik pracy:
Ja nie mówię, że to magia, właśnie to naturalne. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że gdy przypominasz sobie co się działo 20 lat temu, pewna część Ciebie przenosi się właśnie do tego okresu. Im bardziej się dostroisz tym lepsze masz wspomnienia, jeżeli słabo zostają one uzupełnione o "fantazje" :) Nie mówię, że tak jest, równie dobrze może być tak jak Ty mówisz, nauka raczej skłania się do Twojej wersji, ale historia pokazała, że nauka bywa omylna.
Tego posta piszę do ludzi o otwartych umysłach, pozostali proszeni są o nieczytanie. Zdaję sobie sprawę, że żyjemy w czasach, w których posiadając zdanie odmienne od ogólnie panującego, narazić się można na kpinę, stąd moja prośba. W żadnym miejscu nie zaznaczam, że to co tu piszę jest prawdą, to tylko jedna z wielu teorii i możliwości, która jednak jest dość prawdopodobna. Jeżeli jednak ktoś to przeczyta i będzie chciał mnie wyszydzić, proszę bardzo. Jednak robiąc to niech udowodni mi, że na pewno nie mam racji.
Bardziej nurtującą kwestią, która zaprząta mój umysł od jakiegoś czasu, jest to, czy ludzie mają wolną wolę?
Cytat: Paradoksalnie, niemal nadprzyrodzone moce przypisywał **Tesla* istocie, którą określał mianem “mięsnej maszyny”, automatycznie reagującej na zewnętrzne bodźce; “spławikowi na wzburzonych wodach Kosmosu”, który wynik banalnych procesów fizycznych zachodzących w mózgu śmie nazywać wolną wolą.*
---- koniec cytatu
W pierwszej chwili odpowiedź wydaje się jasna, że mamy wolną wolę, przecież robimy to co chcemy, czasem tylko ktoś zmusza nas do robienia czegoś co nie jest po naszej myśli, ale wciąż to my tym sterujemy. Zacząłem nad tym intensywnie myśleć. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to że gdybym urodził się w innym miejscu, w innych okolicznościach, to byłbym zupełnie innym człowiekiem. Ba gdybym zmienił zaledwie jeden malutki szczegół, na przykład mieszkał w sąsiednim bloku, to już wtedy masa rzeczy uległaby zmianie (inni koledzy, inne wartości etc.). Mimo wszystko jednak nadal byłbym szczęśliwym posiadaczem wolnej woli, bo to ja decydowałbym o tym co robię, zmieniłyby się jedynie warunki w jakich podejmowałbym decyzje. No i tu właśnie rodzi się problem, bo moje decyzje i wybory byłyby inne niż teraz, kierowałyby mną inne wartości, miałbym inne cele, zależałyby one od tego w jakich warunkach przyszło mi żyć, na jakie osoby bym się natknął i od wielu innych rzeczy. No właśnie, od wszystkiego tylko nie ode mnie! Gdybym był kimś z Was (np. Raulem :D), moje życie jako [M]aniek w Raulu, wyglądałby dokładnie tak samo jak Raula w Raulu. Jaki więc to wszystko ma sens? Cóż jeżeli ta teoria jest prawdziwa, to by znaleźć sens tego wszystkiego należy zahaczyć o tematy Boga i religii.
Ponieważ czytają nas jedynie ludzie o umysłach otwartych (patrz pierwsze zdanie tego posta po kreskach), więc mogę swobodnie podjąć każdy temat. Zatem gdzie w tym co napisałem jest sens? Gdzie upchnąć tą upragnioną przez nas wolną wolę? Odpowiedzi należy zacząć szukać przed naszymi narodzinami. A mówiąc ściślej pomiędzy kolejnymi narodzinami. Tak, mam tu na myśli koncepcje reinkarnacji (muszę zaznaczyć, że w kwestiach Boga nie wykluczam żadnej możliwości, nawet istnienia mocy piekielnych i diabła, chociaż wydają mi się one niedorzeczne i mało prawdopodobne). Chodzi o to, że to my sami wybieramy sobie kolejne życie (czy też robi to nasza dusza, ale dusza to wciąż my). Już przed narodzinami wie jak to życie będzie wyglądać. Godzi się na wszystkie bóle i radości jakich w nim uświadczy. Wszystko po to by się rozwijać, lub pomóc rozwijać się innym poprzez doświadczenie. Zgodnie z tą koncepcją Bóg kiedyś na początku podzielił się na niezliczoną ilość części, by każda z nich mogła na nowo stać się doskonała. Tak naprawdę jest tylko jeden z nas, ja jestem Tobą, a Ty jesteś Mną. Tylko na tym etapie jesteśmy rozdzieleni, kiedyś byliśmy razem jako Bóg i kiedyś znowu będziemy razem jako Bóg. Dlaczego ta teoria jest doskonalsza od innych? Bo wyjaśnia to co dzieje się wokół nas, całe dobro i zło które nas otacza. Dlaczego ktoś rodzi się niepełnosprawny, czym sobie na to zasłużył? Jak dobry Bóg mógł na to pozwolić? Nie doświadczy nigdy bycia w pełni sprawnym, nie będzie mógł cieszyć się światem i jego dobrodziejstwami. A co z dziećmi, które całe swoje życie spędzają w szpitalach? Patrząc na życie na naszej Planecie, dodając do tego koncepcje piekła i nieba, można dojść do wniosku, że Bóg jest okrutniejszy niż najgorszy człowiek jaki istnieje. Wszystko się jednak zmienia gdy popatrzy się na to przez pryzmat omawianej tu teorii. Człowiek sam wybiera sobie życie, by móc się rozwijać. Nie może jednak tego pamiętać, bo ta pamięć mogłaby mu przeszkadzać. Prawdopodobnie gdzieś później na tej drodze ku boskości, kiedy istota jest już bardziej rozwinięta, rodzi się z tą pamięcią. Jeżeli tak jest, to siłą rzeczy nie może już odradzać się na planecie Ziemia (chyba, że gdzieś w przyszłości/przeszłości, kiedy planeta ta stoi na wyższym poziomie duchowym), odradza się na planecie zamieszkałej przez istoty na wyższym poziomie.
Myśl o tym, że ja jestem Tobą, a Ty jesteś Mną, jest wspaniała. Gdyby panowało takie przekonanie, gdyby ludzie mogli to przyjąć i żyć w ten sposób... Pomyślcie jak wyglądałby wtedy świat. To właśnie odróżnia istoty cywilizowane i rozwinięte od nas, którzy jesteśmy dopiero na początku drogi.
Wracając do wolnej woli, od której wszystko się zaczęło. Napisałem, że wybieramy sobie swoje życie, przy czym jest to najlepszy dla nas wybór. Wybieramy takie życie, które na tym etapie pozwoli nam się najbardziej rozwinąć lub pomoże rozwinąć się innym. Jeżeli ktoś chce doświadczyć bycia osobą pokrzywdzoną, aby było to możliwe, ktoś inny musi wcielić się w rolę krzywdziciela. Czy zatem owy krzywdziciel zasługuje na Boskie potępienie? Czy jeżeli ktoś zrobi Ci krzywdę we śnie, po przebudzeniu będziesz na niego zły i będziesz domagał się sprawiedliwości? Gdyby zatem krzywdziciel miał wolną wolę, miał wybór, wtedy osoba pokrzywdzona nie mogłaby doświadczać uczucia bycia pokrzywdzonym. Wolna wola tylko by przeszkadzała. Czy dowodzi to, że w ramach tej teorii nie ma miejsca na wolną wolę? Chociaż wydaje się, że tak, to nie do końca musi być prawda. Możliwe, ze jednak istnienie wolnej woli nie wyklucza całej zabawy w dążenie do boskości, możliwe też, że to właśnie ona gra tam pierwszoplanową rolę. Świat jest dziwniejszy niż moglibyśmy przypuszczać, więc wszystko jest możliwe.
Póki co nie będę rozwiał dalej tej myśli, żeby nie powstał zbyt długi tekst, kto przeczytał temu chwała.
Jeżeli znajdą się osoby chętne kontynuować dyskusję na tematy "inne niż zwykle", to chętnie ją podejmę. Chętnie porozmawiałbym na temat istnienia życia we wszechświecie i inne tego typu sprawy :)