No a za to ja wczoraj wlasnie wieczorem wrocilem z Bulgaraji i od 2 godzin 45 minut nadrabiam co mnie przez te 12 dni ominelo w swiecie internetu. A to ESWC, a to diablo 3, a to sprawki inne i tak sobie dycham to mowie, a wejde sobie na boardziczka napisze cos tam jak to sie mowi tego szmego co nie.
Nie zaglebiajac sie w szczegoly samego pobytu i ogolnej, szerokopojetej alkoholizacji pozwolcie, ze przejde do samego jakby zarysu, jakby to nazwac spoleczno-geograficznego (?) Bulgaraji, jak rowniez Rumunii, Wegier i Slowacji przez ktore przejezdzalem.
Jak to na tego typu wyjazdach bywa nie ma, ani mamy, ani taty, nie ma nawet ciotki Kryśki co by schaboszczaka z frytkami zrobila, jest za to jedzenie stołówkowe. No dobra, ale nikt nie mowil o BULGARSKIM stolowkowym jedzeniu. Nigdy do obzarciuchow nie nalezalem, ale dobrych pierozkow nie odmowilbym nigdy. Tam o takich sprawach wszyscy jedynie marzyli. Plastikowe parowki, udko w tluszczu glebszym niz woda za czerwona boja na M. Czarnym, konczac na tanich oranzadkach rozrabianych z woda. Jechalismy na dwa autobusy. W jednym jechala mlodziez, w drugim mlodziez i jacys dorosli. Nawet ci ostatni zostawiali pelne taleze widzac "jakies mieso" plywajace w jakiejs pomidorowej. wow jak to brzmi. to byl jakis sos o wygladzie podobnym do pomidorowej. HAHA ZIEMNIAKI. Pierwszego dnia smakowaly jak surowe, niedogotowane, albo calkiem spalone. Ostatniego to samo.
Taki sam widok w calej miescinie, w prawie kazdej restauracji. Pierwsze dni byly najgorsze. Tani bulgarski alkohol przyjmowany na pusty zoladek zwracal sie tak szybko jak i wchodzil. Nastepne dni byly nieco lepsze, bo otwarli budke z kebabem. WEZCIE W OGOLE jaki motyw. Miasteczko turystyczne nad morzem, calkowicie skierowane na przyjezdnych, a nie bylo miejsca azeby sobie hampka czy hot doga opierdzielic. Az sie zastanawiam, czy ta ich zala religia wolowego miejsca przypadkiem nie zabrania, bo najswietszy Chrystus mi swiadkiem ZADNEGO BAROPODOBNEGO SYFU Z HAMBURGERAMI TAM NIE WIDZIALEM. Ratowalismy sie zupkami i goracymi kubkami. Ktoregos dnia otworzyli ten kebab, ale jak 3 czy 4 dni jedziesz na tym samym gownie (bo wiadomo kebab raz na jakis czas opierdzielic sobie mozna) to piatego na widok zdzieranego miesa z tego calego rusztu robi sie niedobrze.
Tania jest Bulgaria. Ogolnie jak wyjezdzam za granice to za przelicznik ustalam cene 0,5l Nestea. W Polsce najtansze spotkalem po 2,50 ale przewaznie cena waha sie miedzy 2,70 a 2,80. Tam za owy napoj placilem 1,20 Lewa, czyli okolo 2,40 PLN. Rekordowa pod tym wzgledem byla Dania (chyba kiedys o tym pisalem) gdzie o ile pamietam trza bylo zaplacic cos kolo 17zł.
Ludzie rozni. Nie powiedzialbym, ze jacys mili i przyjemni, jak to o Polakach niektorzy gadaja. Odnioslbym sie do ich charakterystki raczej neutralnie. Troche jednak ciemnota dawala sie we znaki, bo moze w 1/4 restauracji menu dali nam po angielsku, reszta uwielbiana przez wszystkich cyrylica xaxaxa. W spozywczaku latwiej bylo sie dogadac po polsku, anizely po angielsku.
Jeden maja kompletnie durny zwyczaj. Papier po uzyciu wywala sie do kosza obok kibla, a nie do samego kibla. wyobrazcie sobie zapach owego kosza, po dajmy na to 6 kackupach. Rury ponoc cienkie tam sie buduje, dlatego na poczatku zatykany kibel po 5 razy byl, ale potem jakos juz kazdy te kosze przebolal.
Morze za to pierwsza klasa. Oligancko jakby to nasz szanowny kierowca od kieliszkow powiedzial. Juz od Wegier slonce zajebiscie grzeje, nad samym morzem czulem sie jak na jakiejs pierdolonej sumatrze. Duuuzo cieplej anizeli w kraju pierwszych Piastow. NO i co za tym idzie pierwszy raz od dostania kompa jestem opalony x@x@. Nie no po prostu bardziej niz w inne lata, zapodem moze kiedys fotki to se zobaczycie ;p. Sobie.
Rumunia jaka chujowa panstwo to ja pierdu. Wszedzie tylko nie na rumunie. Przez polske, slowacje i wegry + pol bulgari jedzie sie tyle co przez cala rumunie (wybaczcie juz duze litery). Chorobe lokomocyjna to ja posiadam, nie powiem. Poltorej godziny przez korkociagi jechalismy :DD. Jak sie do zakopca jedzie czy do krynicy to powiedzmy z 5 takich zakretow jest. Tam przez jakas godzine sie tak jedzie masakra. Bukareszt brzydki, tez zeby przez niego sie przebic to ponad godzina spokojnie. Ogolnie to zalatuje bieda. Po tych zalych korkociagach musialem przejsc na schodek na poczatku sobie siasc, to opiekunowie dobrze gadali, ze na @#$% jakies dokumenty ogladac, czy statystow dobierac. Wziac kamere, wysisasc z autobusu w pierwszej lepszej wiosce i filmowac ZYCIE.
Dacia na Dacii :D. To w bukareszcie, a tych wioskach to stare skody, dacie, lancie z przyczepami, dzieci z workami na glowach.
Wegry sa zapierdoliste. Praktycznie przez 4/5 Wegier ciagnie sie autostrada wyjebista z postojami takimi wybudowanymi co kilkadziesiat kilosow coby obmyc sie woda czy siurdala odpryskac. Bardzo pozytywnie jestem zaskoczony.
Na slowacji juz bywalem i chyba mimo wszystko, po wjezdzie do Polski wolalbym jechac komfortem Slowackim, anizeli naszym.
Jeszcze sporo rzeczy do nadpomnienia zostalo, ale juz mi sie nie kce :D.
Odbierajcie tego posta jak chcecie, o ile ktokolwiek zechce go przeczytac. U mnie jesli chodzi o ironie, czy satyre pisana nie za dobrze, wolalbym to ludziom na zywo poopowiadac. To tyle jesli chodzi o te niektore odzywki i ogolnie styl, bo fakty sa jak najbardziej prawdziwe i nieprzerysowane.