4lko - w dwóch ostatnich akapitach już zacząłeś się gubić w tym, co piszesz. W USA to nie wyszło niekoniecznie dlatego, że było to źle wykonane - zamysł systemu był dokładnie taki jak opisywałeś. Cytując Ciebie:
"Prawda jest taka, ze ze wszystkiego da sie zrobic biznes. Jesli jest biznes, to jest konkurencja -> jakosc uslug rosnie, cena spada. To jest proste jak drut i bezdyskusyjne, nie wazne czy handlujesz dlugopisami, obornikiem czy ludzkim zdrowiem."
I TO JEST ŚWIĘTA PRAWDA!!!
Ale niepełna. Zapomniałeś tylko o czynniku ludzkim - jeśli coś jest prywatne, ludzie chcą czerpać z tego zyski. Tak więc w USA nagminne były przypadki, w których, dla przykładu:
Odmawiano leczenia osobom, które miały jakąśtam szansę wyzdrowieć (np. z ciężkich chorób takich jak rak), ale ich leczenie byłoby eksperymentalne. Nawet z dużą szansą powodzenia - eksperymentalne = sam sobie płacisz albo umierasz.
Odmawiano ubezpieczenia osób, które miały już udokumentowane choroby przewlekłe lub ubezpieczano je w niepełnym wymiarze (nie obejmowało to tych właśnie chorób). Więc ja się pytam - jak oni mieli się z tego leczyć? Czasami nie mieli takiej fizycznej możliwości.
Odmawiano leczenia w szpitalu, który nie miał podpisanej umowy z danym ubezpieczycielem. Jeśli miałeś wypadek, ale karetka zawiozła Cię do złego szpitala - sorry, Gregory. Jedziesz dalej i zdychaj w tej karetce. My Ci nie pomożemy, bo nie możemy.
Firmy celowały w zyski. Ludzie na stanowiskach decyzyjnych, którzy zanotowali najwięcej zysków dla firmy (czytaj - odmówienia leczenia ludziom) dostawali tam największe premie. Średnio 10% wszystkich próśb o pokrycie kosztów leczenia było odrzucanych (o ile dobrze pamiętam). Jeśli jakaś sprawa była sporna, sądowałeś się z takimi firmami i to od Ciebie zależało jak udokumentujesz swoją sprawę - nie od lekarzy czy specjalistów w tej dziedzinie. A jeśli np. masz raka i zamiast się leczyć czekasz na kolejne rozprawy toczone przeciwko doświadczonym jak cholera prawnikom firm ubezpieczeniowych... słuchaj, musze Ci mówić jak ważny jest czas przy takich chorobach?
Ceny, powiadasz, maleją wraz z konkurencją? Jakby tego typu system nagle żywcem przenieść na Polskie warunki, jego cena oscylowałaby w granicach 300-500 zł. Tak, istnieją w USA prace dorywcze (odpowiednik np. naszej pracy w Tesco), z których zarobków możesz opłacić sobie dobre ubezpieczenie i zostanie Ci połowa pensji. W USA ogólnie wszystko jest tanie - samochody, sprzęt RTV, w większości stanów (oprócz np. Kalifornii albo fajnych dzielnic w NY, Miami) mieszkanie, etc. Ale ubezpieczenie to jeden z najgorszych tamtejszych wydatków dla domowego budżetu. A przecież konkurencja tam jest ogromna. Pamiętam, że pewnego razu na zajęciach z literaturoznawstwa amerykańskiego omawialiśmy tamtejsze problemy służby zdrowia - to jest tak powszechny tam temat.
Czy wyobrażasz sobie coś bardziej nieludzkiego?
W połączeniu z ich trybem życia, siła robotnicza tego kraju to tykająca bomba zegarowa. Ostatnio (dosłownie parę dni temu) przez Senat nie przeszła ustawa o przyznaniu specjalnej pomocy dla strażaków i ochotników pracujących w gruzach wież WTC. Do @#$% nędzy, tam co 2 lub co 3 człowiek choruje teraz na płuca! Przysięgam, jak to zobaczyłem autentycznie miałem świeczki w oczach. Możesz dokopać się np. na diggu przemówienia jednego senatora, który po prostu wrzucił rage mode on i napierdala na jednego debila, innego senatora :D Koniec końców - firmom się to nie opłacało, więc przekupili rządzących (a przynajmniej tak to zawsze wyglądało) i z bajecznym sprzętem w każdym szpitalu i najlepszymi fizycznymi możliwościami na świecie to jest służba zdrowia na ~~40 miejscu.
W dodatku system był na tyle kulawy, że lekarze zarabiają tam śmieszne pieniądze. Leki też są drogie w @#$% - dużo droższe niż w Polsce. I tak, biorę pod uwagę przelicznik otrzymywanej średniej pensji w stosunku do ceny. Moja siostra, która właśnie skończyła medycynę (dzięki niej bardzo dobrze znam klimat służby zdrowia w UK oraz w USA) za chuja wafla nie mogła tam doprosić się władz o staż. To jedna z najlepszych studentek na roku. W UK przywitali ją z otwartymi rękami - będzie robić staż albo tam albo u nas w wojsku, gdzie dają jej tak dobre warunki, że to aż śmieszne + wyjazdy na misje. W UK będzie zarabiała również w @#$%ę więcej jako lekarz niż zarabiałaby w USA. W USA spędziła w ciągu ostatnich 5-ciu lat jakieś 10-12 miesięcy, w UK była kilka razy na parę tygodni, żeby się zorientować w rynku.
Co prawda ostatnio przeszła reforma służby zdrowia, ale z całą pewnością dużo starych przyzwyczajeń tam pozostanie.
Ogólnie mógłbym pisać o tym temacie godzinami - znam go, jak już wcześniej pisałem, dość dobrze. I dlatego również owszem, jestem za prywatyzacją służby zdrowia, ale nie całkowitą. Nikt nigdy nie powinien pracować w systemie, w którym nie będzie można pomóc choremu na ciężką chorobę albo poszkodowanemu w wypadku, jeżeli nie jest ubezpieczony. Jeśli system jest mądrze przemyślany - tak jak chociażby w UK - może to być do przyjęcia przez każde państwo i nikt mi nigdy nie wmówi inaczej.
Disclaimer - kilkakrotnie edytowałem posta, bo naprawdę cały czas nowe fakty sobie przypominam. To tak rozległy temat, że nie ma sensu już chyba pisać więcej, bo musiałbym cały czas dodawać nowe akapity. Tak więc już skończyłem. Możesz/cie odpisywać ;)