Kiedyś rodzice trzymali dzieciaka naprawdę krótko. Owszem, były fajki palone w ukryciu, pierwszy jabol gdzieś na działkach itp, ale nie było włóczenia się po barach do 3 nad ranem w wieku 15lat. Teraz, jak widzę takiego gówniarza w barze to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Nie dlatego, że dzieciak się zabawia, ale że jego głupkowaci rodzice nie widzą w tym nic złego. A potem płacz i lament, przecież to dobre dziecko było, jak mogło wpaść w złe towarzystwo a te narkotyki ktoś mu na pewno podrzucił...
Haha, naiwni są niektórzy dorośli, albo mają krótką pamięć i zapomnieli jak wół cielęciem był. Nie twierdzę, ze sam byłem aniołkiem, ale dostałem kilka razy w dupsko od starszych i odechciewało mi się głupich wyskoków raz na zawsze. Owszem, zdarzają się osobniki, którym takie luzackie wychowanie w niczym nie zaszkodzi, ale to są wyjątki. 90% moich znajomych wychowywanych w ten sposób, pokończyła co najwyżej zawodówki i zapierdzielają teraz z łopatą albo stoją pod monopolowym. Ci trzymani krótko powyjeżdżali z małego miasta i żyją na jakimś poziomie, którego się wstydzić nie muszą. Dlaczego? Bo mieli od dzieciństwa wpojone ZASADY.